2,1K
Rzadko jemy wołowinę, bo kojarzy się z długą obróbką termiczną, a tak w ogóle to nie mamy na nią pomysłu. Pieczeń brzmi super, ale jeśli nie masz doświadczenia, to trochę strach, czy aby się dobrze upiecze, czy nie wyjdzie surowa albo przesuszona... Dzisiaj podrzucam Ci więc bezpieczny przepis na wołowinę, której się nie piecze, tylko gotuje. Niech Cię nie zmyli, że użyłam wołowiny pieczeniowej. Nauczyłam się nie traktować aż tak dosłownie tej nazwy, gdy pierwszy raz robiłam pasztet wg przepisu Roberta Makłowicza. Zauważyłam wtedy, że wołowina pieczeniowa po dłuższym duszeniu i gotowaniu wychodzi miękka, ale nie sucha, a do tego całkiem delikatna. Też nie jestem największą ekspertką świata w dziedzinie mięs, ale zapewniam, iż mięso wychodzi bardzo dobre. Ogólny czas gotowania to ok. półtorej godziny, więc zaplanuj wszystko tak, aby być w tym czasie w domu i co jakiś czas zajrzeć na patelnię. Nie cudowałam ze składnikami sosu, po prostu wrzuciłam cebulę i grzyby, które zrobiły całą robotę! Sos nie powinien Ci wyjść gęsty i zawiesisty, bo to nie budyń wołowo-grzybowy 😉 Jeśli więc zauważysz, że po dodaniu mąki ziemniaczanej sos bardzo szybko gęstnieje zdejmij patelnię z ognia, możesz też spróbować go troszkę rozrzedzić dodając odrobinę wody. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca, ale wolę dmuchać na zimne!
Wersja do drukuIlość - 2 osoby
Składniki:
- 500 g wołowin pieczeniowej
- średnia cebula
- porządna garść suszonych grzybów
- ok. 3 szklanki wody
- 0,5 szkl białego wina
- 3 liście laurowe
- kilka kulek ziela angielskiego
- łyżeczka masła
- 2-3 łyżki wody + łyżeczka mąki ziemniaczanej
- odrobina oleju lub oliwy do podsmażenia mięsa
- sól
- pieprz
Sposób wykonania:
- Najpierw pokrój cebulę w dość cienkie piórka i odłóż na bok. Teraz zajmij się mięsem. Pokrój je w kostkę o boku mniej więcej 2-2,5 cm. Jeśli zauważysz gdzieś grubą białą błonę, to ją wytnij, starając się nie wycinać mięsa. Dzięki temu wołowina będzie bardziej miękka. Te błonki z odrobiną mięsa, które wytniesz możesz zamrozić i w przyszłości wrzucić do rosołu.
- Na patelni rozgrzej odrobinę oleju lub oliwy, wrzuć cebulę i podsmażaj, a gdy się zacznie szklić dodaj mięso. Całość oprósz solą i pieprzem, co jakiś czas mieszając podsmażaj, aż mięso się z wierzchu zetnie.
- Ustaw ogień na bardzo mały, dodaj suszone grzyby i zalej całość 3 szklankami wody. Dodaj ziele angielskie i liść laurowy. Zakryj patelnię pokrywką i zostaw tak na 35-40 minut.
- Zdejmij pokrywkę, dolej białe wino i podgrzewaj już bez pokrywki, wciąż na małym ogniu kolejne 30 minut. Po tym czasie dodaj masło i wymieszaj dokładnie z płynem na patelni. Następnie rozprowadź łyżeczkę mąki ziemniaczanej w 2-3 łyżkach wody, wlej do sosu i dokładnie, żwawo wymieszaj, aby nie powstały grudki. Posmakuj sos, dopraw ewentualnie solą i pieprzem.
- Podgrzewaj całość wciąż na małym ogniu jeszcze ok.10 minut, aby sos się zredukował. Sprawdź, czy aby na pewno mięso zmiękło odpowiednio, bo jeśli trafiłeś oporny przypadek, to może wymagać dłuższego gotowania i warto wtedy przytrzymać jeszcze na małym ogniu. Jeśli jest ok, to Twoja wołowina w sosie grzybowym jest już gotowa!
To ta sławetna wołowina, do której, według niektórych, nie dodaje się białego wina? 😀 A ja tam lubię eksperymenty i łamanie konwenansów 😉 Wołowinę jadam rzadko, ale sprawdzony przepis na pewno się przyda 🙂
tak, to dokładnie ta sama! 😀 Też nie żałuję, że dolałam białego, bo do grzybów czerwone średnio, za to wołowina z białym winem się bardzo fajnie skomponowała 😉