Livigno to małe miasteczko we włoskich Alpach, które dopiero zdobywa turystyczną renomę w okresie letnim, natomiast w zimie cieszy się niesłabnącym powodzeniem. Ja byłam tam już czwarty raz i nie mogę się doczekać piątego. Fajne stoki, duża ilość restauracji i tani alkohol – tak w skrócie można opisać to miejsce. Ja jednak opowiem o nim dzisiaj troszkę więcej, bo choć może się to wydać niemożliwe – co roku poznaję w Livigno coś nowego. Zatem zapraszam do dalszych akapitów, z których się dowiesz co jeść i robić w tym małym, ale pięknym miasteczku.
podróż
Branża kulinarna staje się powoli częścią naszego stylu życia, stąd też w kalendarzach pojawia się z każdym latem więcej festiwali powiązanych z tą tematyką. U mnie w regionie dwa tygodnie temu odbywał się Festiwal Smaku w Grucznie, tydzień temu festiwal food-truck’ów, w tym tygodniu mamy festiwal śliwki. Nie można więc narzekać, że nic się nie dzieje. Z tych wszystkich festiwali, które wymieniłam najbardziej jednak kręci mnie ten w Grucznie. Dlaczego? Znajdziesz tam wyroby rzemieślnicze, rękodzieło, stoiska z jedzeniem gotowym do spożycia na miejscu, alkohole… W tym roku pojechałam ze szczególną ciekawością, ponieważ rok temu była spora afera powiązana ze służbą celną, ale o tym już w kolejnych akapitach…
W Polsce mamy wiele wspaniałych miejsc, które warto odwiedzić, ale jednak wiele osób zimą wybiera zagraniczne kierunki. Jesteś jedną z nich? Fantastycznie, w takim razie mój dzisiejszy wpis może Cię zainteresować. Ja od kilku lat każdej zimy jechałam do Włoch, jednak w tym sezonie wybrałam się na Słowację. Słowacki Chopok to dość popularny kierunek wśród Polaków, bo jest niedaleko, ceny względnie podobne. Przy tym można mieć poczucie, iż odhacza się kolejny zwiedzony kraj na mapie Europy. Prowadzę blog kulinarny, więc przybliżę Ci dziś z grubsza co można zjeść na stokach Chopoku na Słowacji.
Chciałabym Was zaprosić na kolejną wycieczkę po Bułgarii. Niedawno pisałam o tym, jak wygląda sytuacja kulinarna w Słonecznym Brzegu. Z racji tego, iż jest to od niedawna dość popularna destynacja polskich turystów, pozwolę sobie zająć Wam czas kilkoma słowami o półwyspie Nesebyr, który wypada zwiedzić podczas pobytu w Słonecznym Brzegu.
Często tutaj wspominam, że gdy podróżuję, to nie są dla mnie istotne tylko zabytki z przewodnika, ale przede wszystkim lokalna kuchnia. Także dzięki niej poznajemy kulturę i społeczeństwo danego miejsca. Tym razem będę opisywać co się je w Słonecznym Brzegu, czyli nadmorskiej miejscowości w Bułgarii.
Właśnie zaliczam drugą w tym roku wizytę w Bułgarii. Pierwszy raz była to wyprawa samochodem w bułgarskie góry, o czym też pisałam na blogu i w zakładce „felieton” znajdziecie kilka relacji. Tym razem jednak przybyłam na bułgarskie wybrzeże. Jest to typowo hotelowy pobyt, trochę z przypadku. Mimo wszystko chciałam poznać jak najwięcej tutejszej kultury i kulinariów. Sprawa jest o tyle trudna, że wyjazd jest zorganizowany, więc czas jest już zagospodarowany. Na szczęście dwa dni są zupełnie wolne od organizacji, więc już pierwszego dnia zaliczyłam pieszą wycieczkę po okolicy, ale o tym później, dziś natomiast o hotelowym żarciu…