1,K
Dzisiaj mam propozycję dla fanów makaronu! Przepis robiony trochę na złamanie karku, ale wczoraj mi przyszedł pomysł do głowy i wiedziałam, że jeśli tego dzisiaj nie wrzucę na bloga, to mnie będzie gniotło. Dlaczego? Nie da się ukryć, że się rozpogodziło, pogoda bardzo wiosenna, więc i jedzenie powinno być lżejsze, tym bardziej po wielkanocnych szaleństwach. Jest więc wegetariańsko, zielono, ale przede wszystkim smacznie! Dzisiejszy przepis polecam szczególnie tym, którym znudziły się już gęste, ciężkie sosy do makaronów.
Wersja do drukuSkładniki:
- porcja makaronu spaghetti (po objęciu palcami grubość trzonka od miotły)
- 3/4 szklanki groszku (mrożony lub świeży, nie konserwowy)
- ok. 40 g sera feta (grubszy pasek, "udawana", miękka feta z krowiego mleka się nie sprawdzi)
- ząbek czosnku
- starta lub drobno posiekana skórka z połowy cytryny
- porządny chlust oliwy
- sól
- pieprz
- woda do ugotowania makaronu
Sposób wykonania:
- Najpierw wstaw na ogień wodę do ugotowania makaronu. W międzyczasie obierz i drobno posiekaj czosnek. Jeśli jeszcze nie masz gotowej skórki z cytryny, to jest teraz świetny moment, aby cytrynę wyparzyć wrzątkiem i utrzeć lub bardzo drobno posiekać jej skórkę.
- Gdy woda już zacznie wrzeć dosyp sól, a chwilę później makaron i ugotuj go al dente i odlej. Na patelnię wlej porządny chlust oliwy, rozgrzej ją na średnim ogniu i wrzuć groszek. Gdy już się podgrzeje, dodaj czosnek i podsmażaj aż puści aromat (możesz też go troszkę przyrumienić). Dodaj na patelnie makaron, skórkę z cytryny, dolej 2-3 łyżki wody i podgrzewaj chwilę pod przykryciem.
- Zdejmij pokrywkę, pokrusz na makaron fetę, wymieszaj. Wyłącz ogień, posyp pieprzem, ewentualnie jeszcze odrobiną soli i ponownie dobrze wymieszaj. Przełóż całość na talerz, jeśli chcesz, to możesz jeszcze pokruszyć na wierzch odrobinę sera. Twoje spaghetti z groszkiem i serem feta jest już gotowe!
Bardzo prosty przepis – największa trudność to zakup groszku! 😀 Muszę wypróbować!
Ja zastosowałam mrożony, kupiłam w markecie 🙂 Prawdę mówiąc latem też pewnie będę używać mrożonki, bo nie będzie mi się chciało ogrodowego pół dnia skubać 😛 No chyba, że znajdę pomagiera, to jak najbardziej świeży 😉
Basia, Ty wiesz jak ja lubię trafiać w Twoje gusta 🙂 Też muszę w wolnej chwili zajrzeć do Ciebie na bloga, bo szczerze mówiąc dawno nie byłam, a może tam prezentujesz jakieś nowe hiszpańskie smaki 😀