1,1K
Wersja do druku
Sałatka z jajek, groszku i śledzia to moja wariacja na temat tej sałatki jajecznej, którą proponuję na śniadanie (przepis znajdziesz tutaj). Pierwotną wersję znam od mojej mamy, robi ją sobie od kiedy pamiętam. Przepis spodobał się czytelnikom, więc wpadłam na pomysł, że można spróbować innej wersji – zamiast ogórka kiszonego dać śledzia! Ja od jakiegoś czasu używam do wszystkiego śledzi a'la matias z oleju. Wcześniej używałam beczkowych, ale wydaje mi się, że te z oleju są w sałatce bardziej mięsiste. Taka sałatka z jajek, groszku i śledzia świetnie się nada na śniadanie (tak, jak pierwowzór), ale możesz też ją sobie opędzlować na kolację 😉 Jak sam tytuł wskazuje – jest bardzo prosta w przygotowaniu i myślę, że ty też dasz radę! Instrukcje staram się dawać na tyle zrozumiałe i szczegółowe, aby potem nikt nie miał problemu z odtworzeniem przepisu. Pamiętaj, aby dać znać np. w komentarzu, czy ci smakowało! A jeśli wszystko poszło bez problemu i sałatka wyszła smaczna, to koniecznie podrzuć ten przepis znajomym 😉
Ilość – 1 osoba
Składniki:
- 2 jajka ugotowane na twardo
- 4 -5 łyżek groszku konserwowego
- 1 płat śledzia a'la matias z oleju (przeciętnej wielkości lub większy)
- 1½ malej cebuli
- 1 łyżka majonezu (taka "dobra" łyżka ;))
- ½ łyżeczki musztardy (ja miałam angielską, może być każda inna, no może poza miodową i ziarnistą)
- sól, pieprz
- ewentualnie zielenina do dekoracji (natka pietruszki lub koperek)
Sposób wykonania:
- Sałatka jest bardzo, bardzo prosta, więc najpierw przygotuj się mentalnie na szybki efekt, a przy okazji odmocz śledzia 😉 Płat śledziowy wsadź do miski i zalej go zimną wodą. Po ok. pół godziny odlej wodę, sprawdź, czy już zgubił tyle soli, żeby ci smakował. Jeśli jest ok, to go osusz i pokrój w paski o szerokości ok. 1-1,5 cm. Jeśli natomiast śledź jeszcze jest za słony, to wlej nową wodę i zostaw jeszcze na jakiś czas, sprawdzając, czy już zgubił sól. Uważaj, żeby śledzia nie przemoczyć. Pokrojoną rybę wrzuć do miski, w której będziesz mieszać sałatkę.
- Następnie zdejmij skorupki z jajek i pokrój je na średnią kostkę. Wrzuć do miski ze śledziem.
- Pół małej cebulki obierz z ewentualnej suchej skórki i posiekaj bardzo drobno. Ja zwykle najpierw kroję w cieniutkie piórka, a potem te piórka przerabiam na nieregularną, bardzo drobną kosteczkę. Dodaj cebulę do miski.
- Do wszystkich składników z miski dodaj jeszcze odsączony groszek konserwowy, majonez, musztardę sól i pieprz. Dokładnie wymieszaj, posmakuj i ewentualnie jeszcze dopraw.
- Właściwie twoja sałatka z jajek, groszku i śledzia jest już gotowa! Możesz ją jeszcze udekorować zieleniną. Prawda, że proste i taką sałatkę będzie umiał zrobić każdy? No, to podrzuć ten przepis znajomym, szczególnie jeśli sałatka ci smakowała! A co, jeśli nie smakowała? Możesz zawsze napisać w komentarzu co ci w niej nie odpowiada 😉 Tak czy siak, ja ci życzę smacznego!
Był taki okres, kiedy uwielbiałam śledzie.Wchodziłam do rybnego sklepu, który specjalizował się w sałatkach i wybierałam, co się tylko dało. Potem był okres odrzucenia i na śledzie nie mogłam patrzec. Mają jednak w sobie dużo soli, a ja soli praktycznie nie używam, co też nie jest dobre. Nawet moczenie śledzi nie pomagało. Zresztą wymoczek jest do niczego.
Fajny i prosty ten przepis i dzisiaj robię taką sałatkę-)
Ze śledziami chyba tak już jest, czasem smakują, czasem nie… Moim ulubionym daniem są śledzie w śmietanie, ale tak na rzadko, z dużą ilością sosu, a do tego ziemniaki w mundurkach. Uwielbiam sobie te pyrki polać sosem od śledzi, ale… śledzie odkładam na bok! Za to w sałatkach sobie lubię skubnąć. Swojego czasu jadłam na potęgę gotowców „Śledzik na raz” od Lisnera. Skład pozostawiał wiele do życzenia, ale śledź był jędrny i smaczny, a jak sobie kupowałam z beczki, to taki jakiś wymoczek… I tak właśnie zaczęłam kupować śledzie w oleju zamiast beczki 😀
Ja też lubię śledzie w oleju, są jędrniejsze i smaczniejsze.
Kiedyś też się Lisnerem zajadałam, jednak zdecydowanie wolę teraz własnoręcznie robione sałatki.
Praktycznie nie kupuję już żadnych gotowców sklepach.
Tutaj to samo! Też już Lisner poszedł w odstawkę 😉 Choć nie będę ściemniać – jak by mi ktoś pod nos podstawił, to pewnie bym pożarła! 😀