803
Wersja do druku
Jeśli jesteś fanem mięsa mielonego i kuchni z odrobiną pikanterii, to mam dzisiaj coś właśnie dla Ciebie! Podrzucam przepis na pulpeciki wieprzowo-wołowe w pikantnym sosie pomidorowym. Ciekawie doprawione mięso, do którego dodasz imbir i cynamon, pikantny sos, a do tego kasza, ryż, ziemniaki czy co tam sobie jeszcze wymarzysz... Wchodzisz w to? To zgarniaj przepis i koniecznie daj znać, jak poszło!
Ilość - 2 osoby
Składniki:
- 500 g mięsa mielonego wieprzowo-wołowego
- puszka krojonych pomidorów
- nieduża cebulka
- papryczka chilli
- łyżeczka mielonego imbiru
- łyżeczka pieprzu cayene
- spora szczypta cynamonu
- łyżeczka suszonego oregano
- łyżeczka masła
- odrobina oliwy
- sól
- pieprz
Sposób wykonania:
- Najpierw przygotuj mięso. Przełóż je do miski, dodaj imbir, cynamon, pieprz cayene, odrobinę soli i pieprzu. Wymieszaj wszystko dokładnie, zagnieć ciasto jak na pierogi. Dzięki temu nie będzie się rozpadało mimo, iż nie ma w tym przepisie jajka. Odstaw mięso na bok, aby przeszło smakiem.
- Cebulę obierz i pokrój w piórka lub kostkę. Nie musi być perfekcyjnie równo. Chilli (razem z pestkami) pokrój w krążki. Na patelnię wlej odrobinę oliwy, podsmaż na niej cebulę i chilli. Papryczka ma oddać trochę ostrego smaku do tłuszczu, ale uważaj, żeby jej nie przypalić, bo będzie gorzko.
- Wlej na patelnię pomidory. Zwilż dłonie wodą i z mięsa formuj kulki wielkości orzecha włoskiego, każdy układaj w pomidorach. Gdy już całe mięso przerobisz na pulpeciki i wylądują one na patelni przykryj je pokrywką i duś, aż się zetnie mięso.
- Na koniec dodaj łyżeczkę masła, dosyp oregano i wymieszaj całość. Podgrzewaj jeszcze trochę bez pokrywki, co jakiś czas mieszając, aby zioło puściło smak, a sos odparował do pożądanej przez ciebie gęstości. Twoje pulpeciki wieprzowo-wołowe w pikantnym sosie pomidorowym są już gotowe!
jaki zbieg okoliczności 🙂 u mnie dziś podobne będą, tylko z kukurydzą i passatą zamiast pomidorów z puszki 🙂 🙂
No patrz! 😀 Z passatą i kukurydzą też brzmią ciekawie, choć szczerze przyznam, że fanką kukurydzy to ja nie jestem, ale czasem zjem, więc kto wie, może się tym razem skuszę, bo dla dobrych przepisów robię wyjątki! 😀