Na początek chciałabym cię zapytać, czy w ogóle kojarzysz coś takiego, jak moździerz? Nie, nie ten rodzaj broni wojskowej, choć fakt, moździerz, o którym dzisiaj będę pisać też powoduje wybuchy, ale… smaków! I właśnie te wybuchy smaków to powód, dla którego warto go mieć. Teoretycznie możesz wszystko rozdrobnić blenderem czy młynkiem do kawy, jednak w moździerzu jest coś mistycznego, co mnoży smaki i aromaty razy tysiąc!
Co to w ogóle ten moździerz?
Moździerz to przyrząd kuchenny, który pozwala ucierać różne produkty. Składa się z dwóch części – misy i czegoś w rodzaju tłuczka (patrz zdjęcie powyżej). Proste, prawda? A jednak z moździerzem trzeba się oswoić. Ja sama do niedawna omijałam go szerokim łukiem, ale mój facet bardzo chętnie robił w nim różne sosy. Podpatrywałam, smakowałam. Faktycznie sos czosnkowy zrobiony w moździerzu miał pierdyliard razy więcej smaku i aromatu w porównaniu do tego, który robisz krojąc czosnek (lub przeciskając go przez praskę). To mnie przekonało, że jednak warto się z nim przeprosić, ewentualnie uzbroić w odrobinę cierpliwości i spróbować jeszcze raz! Teraz praca z moździerzem idzie mi z łatwością, wystarczy się oswoić.
Możesz kupić bardzo różne rodzaje moździerzy. Małe, duże, kamienne, metalowe, drewniane, ceramiczne… Ja obecnie używam kamiennego moździerza średniej wielkości. Marzy mi się taki duży, ale ja mam węża w kieszeni, więc dopóki średni starcza, to na nowy kasy nie wydam. Z drewnianym i ceramicznym miałam do czynienia tylko w wersji małej, były to moździerze otrzymane o ciotkach i babciach. Co ciekawe, akurat w tym przypadku rozmiar ma znaczenie. Nie wiem co się robi w takich małych moździerzach, ale ja się tam z niczym nie mieściłam, nie były dla mnie zbyt poręczne. Dodatkowo drewniany wydawał mi się trudny do utrzymania w czystości.
Dlaczego moździerz, a nie np. blender?
Jak już wcześniej wspominałam – możesz sobie wszystko mielić w młynku do kawy czy blenderem, ale smak nie będzie taki sam. W przypadku moździerza ucierasz produkt, więc wydziela się więcej olejków eterycznych, tym samym masz bogatszy smak i aromat. Ja się o tym przekonałam, gdy wrzuciłam do mojego pierwszego sosu czosnkowego tyle czosnku, co przy wyciskaniu go przez praskę. Uwierz mi, ten sos był pyszny, ale tylko dla wytrwałych 😉 Oczywiście możesz też przyprawy zmielone w młynku podprażyć na suchej patelni, to też pomaga wydobyć aromaty, ale niestety jest duże ryzyko, że się przypalą i raczej zepsują smak, zamiast go podkręcić.
Co możesz zrobić w moździerzu?
Możliwości jest dużo. Ja obecnie chętnie sięgam po moździerz w przypadku dipów i marynat. Niestety tutaj w przepisach nie podrzucam tego patentu, bo wiem, że większość z moich czytelników po prostu moździerza nie ma. Mam jednak cichą nadzieję, że po tym wpisie się w niego zaopatrzą 😉 Fakt, w obu tych przypadkach ograniczać cię może pojemność moździerza, ale to już kwestia sprytu. Gdy chcę zrobić więcej sosu czy marynaty, to robię w moździerzu bazę, np. ucieram czosnek, chilli, zioła, przyprawy, dodaję odrobinę oliwy lub jogurtu, jeszcze chwilę ucieram, po czym mieszam w większym naczyniu z resztą jogurtu lub oliwy. Jest jeszcze jednak inna fajna funkcja moździerza, czyli proszkowanie przypraw. Teoretycznie możesz je zmielić w młynku. W praktyce warto chwycić za moździerz, bo jak wspominałam, działa tutaj jakaś magia! Przed ubiegłymi świętami Bożego Narodzenia dostałam od Kamili poznanej na Instagramie przepis na pierniki. Była to receptura, która jest w Jej rodzinie już kilkadziesiąt lat. Dawniej nie było mikserów, blenderów i innych „erów”. Postanowiliśmy więc zrobić wszystko tradycyjnie i mój chłopak utarł w moździerzu m. in. goździki i anyż na proszek. Łatwo nie było, ale po całej masie miłych słów, które usłyszałam od wielu osób obdarowanych pierniczkami oceniam, że było warto się pomęczyć! 😉
Gdzie kupić moździerz, czy to droga zabawa?
Niestety w przypadku moździerzy rozstrzał cen jest przeogromny. Czasem cena zależy od wielkości i materiału, z którego został wykonany moździerz. Często jednak koszt moździerza jest zależy od „widzi mi się” sklepu. Ja używam obecnie moździerza, który kilka lat temu kupiłam w Tesco za 30 zł. Chciałam nawet podpiąć link, żeby ci pokazać szczegóły, ale chyba wycofali go z oferty, albo ja nie umiem wyszukać 😉 W każdym razie ceny zwykle zaczynają się od kilkudziesięciu złotych. Warto sprawdzić różne oferty, bo jak wspomniałam – łatwo przepłacić.
Chcesz jakiś przepis na początek?
Na początek proponuję sos czosnkowy. Wrzuć do moździerza dwa ząbki czosnku i dosyp szczyptę soli. Utłucz trochę czosnek, po czym cierpliwie i spokojnie trzyj. Gdy już utrzesz czosnek z solą na masę przypominającą kleik, dodaj dwie łyżki gęstego jogurtu naturalnego. Utrzyj tak, aby smaki się dobrze zmieszały, po czym dolej więcej jogurtu i ewentualnie dopraw jeszcze solą i pieprzem. Jeśli nie mieścisz się w moździerzu, to wykorzystaj trik, o którym pisałam wyżej. Utrzyj czosnek z solą, dodaj dwie łyżki jogurtu, wymieszaj. Przełóż taką bazę do większego naczynia i dodaj resztę jogurtu, po czym wymieszaj wszystko dokładnie widelcem.
Potrzebujesz marynaty? U mnie podstawowa marynata to ząbek czosnku, garść świeżych ziół (np. bazylia, tymianek, oregano, pietruszka…), sól, pieprz, czasami chilli, a do tego wszystkiego oliwa. Zasada podobna. Najpierw ucierasz czosnek z solą, potem dodajesz zioła, pieprz (i ewentualnie pokrojone w mniejsze kawałki chilli) i dalej ucierasz. Na koniec dodajesz odrobinę oliwy, jeszcze chwilkę ucierasz, a potem mieszasz bazę z resztą oliwy w większym naczyniu.
Mam nadzieję, że ten artykuł był dla ciebie przydatny i zainspiruje cię do eksperymentowania z moździerzem. W razie pytań lub wątpliwości wiesz gdzie mnie znaleźć!
Ciekawy wpis i pokazuje, że warto wrócić do pewnych prostych rozwiązań, jakie znamy z przeszłości:)
Wiesz Madzia, ja nikogo nie lubię do niczego namawiać, staram się pisać zachęcająco, jeśli coś jest tego moim zdaniem warte. Jeśli coś mnie jara, to też napiszę „jara mnie to”, ale jak ktoś powie „nie chce mi się kręcić moździerzem, wolę sobie młynkiem zmielić – jato uszanuję. Ale kurde, jednak jest w tym moździerzowaniu „to coś” 😀
Bardzo doceniam taką postawę – bez radykalnego przekonania, że jak coś jest dobre, to ktoś „musi” to stosować. I zgadzam się – moździerzowanie ma „to coś”, a ten zapach…:)
Magda, cieszy mnie, że doceniasz to wszystko (i moździerz, i nie przekonywanie nikogo na siłę). Oczywiście ja chciałabym pomóc jak największej ilości osób, ale kurde, mam pomagać, a nie komuś życie ustawiać… Dlatego właśnie wychodzę z założenia, że nie ma co naciskać, bo teoretycznie każdy sam powinien umieć ocenić co będzie dla niego najlepsze 🙂
TAK! 🙌
Ja generalnie wolę ręczną pracę w kuchni, do mieszania np. ciasta tylko ręce 🙂
Bardzo miło to czytać, nawet nie wiesz jaką radość mi sprawiłaś tymi słowami! Tzn. wiadomo, czasem przyda się blender itp., praca z pewnością wtedy idzie szybciej, ale musisz przyznać, że w tej „ręcznej pracy” jest coś magicznego… Wkłada się wtedy więcej serca w gotowanie i to czuć w smaku przygotowywanych potraw 🙂
To akcesorium, które częściej używa w kuchni mój mąż nie ja i potwierdzam, że smak jego potraw jest wyjąkowy 🙂
Ola, u mnie było podobnie! Nie wiem z jakich powodów Ty używasz moździerza rzadziej niż małżonek, ale może też się przekonasz do tego sprzętu 🙂 Przede wszystkim ja na początku dość nieporadnie posługiwałam się moździerzem, on zamiast rozgniatać zadawał przez to rany szarpane i domyślam się, że sporo osób miało podobnie, więc sobie moździerz odpuściło. Z drugiej strony praktyka czyni mistrza, więc warto próbować 🙂
Wiesz co, tu nie chodzi o to, że nie jestem do niego przekonana. Ja lubię prostą i szybką kuchnię, a mój mąż jak do niej wchodzi to kombinuje, urozmaica, eksperymentuje i moździeż staje się w tym momencie narzędziem jego „zabawy”. A ja.. lubię sie temu przyglądać 😀
Olka, uwierz mi na słowo, tez lubię prostą, szybką kuchnię, ale to już kwestia tego co wrzucasz do moździerza i jaką masz wprawę w jego użytkowaniu 😉 Rozumiem oczywiście co masz na myśli, ale nie ukrywam, że zakładałam tego bloga, aby obalać takie właśnie przekonania i pewnie kiedyś na Insta lub Fejsie zrobię lajwa pokazującego, że mozna naprawdę szybko zrobić coś super z moździerza 😉
Oglądałabym. Dawaj znać 😀