1,5K
Cordon bleu czy gordon blue? W nastoletnich czasach zawsze mi się to myliło. A kotlet typu cordon bleu jadałam dość często. Niestety w postaci mrożonego dania z marketu. Mielonka z kurczaka, podejrzana szynka, która być może koło świni nie stała i ser niewiadomego pochodzenia. A przecież tak łatwo zrobić kotlet a'la cordon bleu samodzielnie! Moja dzisiejsza propozycja wydawała mi się zbyt prosta jak na takie danie, więc wpisałam w Google "cordon bleu". Wyniki mówią, że to panierowany kotlet cielęcy z "wsadem" z sera i szynki, który później zaczęto przygotowywać z kurczaka. Czyli nawet by się zgadzało! 😉 Wolałam jednak napisać "a'la cordon bleu", bo zawsze się znajdzie jakiś znawca kuchni całego świata, który zwróci uwagę, że przecież oryginalny cordon bleu robi się zupełnie inaczej… No ale dobra, ja tu pitu pitu, a pierś kurczaka stygnie! Przeczytaj szybciutko przepis i śmigaj do kuchni gotować! I nie zapomnij dać znać czy smakowało!
Wersja do drukuIlość – 2 sztuki
Składniki:
- 1 pierś kurczaka (im większa, tym lepiej)
- 2 plastry szynki (ja miałam włoskie prosciutto wielkości małego talerza, więc użyłam 1 plaster)
- 2 plastry żółtego sera (ja miałam Ser Królewski z Sierpca, to są średniej wielkości plastry)
- 1 jajko
- 1 -2 łyżki mąki pszennej (kopiaste)
- bułka tarta do panierowania (nie wiem ile ci zejdzie)
- olej do smażenia (tyle, żeby zalać patelnię na wysokość ok. 0,5-1 cm)
- sól i pieprz
Sposób wykonania:
- Pierś kurczaka a'la cordon bleu to nic innego jak kotlet z wkładką. Zacznij więc od przygotowania mięsa. Przyda ci się ostry, dość duży nóż. Przetnij pierś kurczaka na pół (na dwa grube kotlety), a potem w każdym z nich wytnij kieszonkę. Kieszonka w mięsie kurczaka powinna być dość duża, prawie na całą powierzchnię kotleta. Dzięki temu zmieścisz w niej ser i szynkę.
- Gdy już będziesz mieć dwa kotlety z piersi kurczaka z wyciętą kieszonką, wsadź do środka ser i szynkę. Ja pocięłam plastry szynki i sera na mniejsze kawałki, dzięki czemu łatwiej mi było je upchnąć do środka kotleta. Najpierw włożyłam ser, na to szynkę, a na to ponownie ser.
- Teraz czas na doprawienie i panierkę. Kotlet w stylu cordon bleu ma ten plus, że już farsz z szynki i sera daje trochę smaku. Warto jednak jeszcze oprószyć kotlet pieprzem (najlepiej z prosto młynka) i odrobiną soli z obu stron. Teraz przygotuj resztę składników – wbij jajko w głęboki talerz i roztrzep dobrze widelcem. Na desce lub talerzu wysyp mąkę i obok lub na osobnym talerzu bułkę tartą. Przyprawiony kotlet obtocz najpierw w mące, potem w jajku. Takie połączenie powinno zadziałać jak klej i scalić naszą kieszonkę, aby się nie otworzyła w trakcie smażenia. Dla pewności możesz też przed obtoczeniem w mące ostrożnie rozbić krawędzie kotleta tłuczkiem do mięsa. Włókna się wtedy bardziej zespolą. Ja tak zrobiłam i mój cordon bleu się nie otworzył. Uważaj jednak, żeby nie trzasnąć młotkiem w szynkę i ser 😉
- Teraz obtocz kotlet w bułce tartej. Niech cię ręka boska broni przed pomysłami z jakąś podwójną panierą czy coś. Ma być jedna warstwa bułki tartej. Robisz kotlet a'la cordon bleu, a nie kurczaka w chlebie! 😉
- Twoje cordon bleu jest już prawie gotowe! Musisz jeszcze tylko usmażyć swoje kotlety. Wlej na patelnię olej i rozgrzej na średnim ogniu. Smaż kotlety na na rumiano, ale pilnuj, żeby olej nie był ani zbyt zimny, ani gorący. Jak będzie zbyt zimny, to kotlety będą tłuste, miałkie. Natomiast jak wrzucisz je na zbyt rozgrzany olej, to panierka się szybko przypali, a mięso się nie zetnie. Nie muszę chyba przypominać, że surowa pierś kurczaka nie jest zbyt zdrowa? No właśnie, więc pilnuj temperatury!
- Zdejmij rumiane kotlety z patelni. Twoja pierś kurczaka a'la cordon bleu jest już gotowa. Prawda, że proste? A jakie smaczne! Myślę, że takie kotlety przypadną do gustu każdemu fanowi żółtego sera. Jest to też świetne urozmaicenie w temacie kotletów z piersi kurczaka. Mały dodatek, a robi różnicę! Jeśli masz wśród znajomych kogoś, komu ten przepis przypadnie do gustu, to najlepiej mu go udostępnij! Chętnie też przeczytam twoją opinię na temat mojej propozycji w komentarzu pod przepisem. Wszystko poszło ok? A może coś było niejasne? Daj znać, śmiało, nie gryzę! 😉
No rzeczywiście to proste! Czemu ja do tej pory tego nie robilam? Dopisuję do mojego menu 🙂
Nie robiłaś, bo za proste! Całkiem poważnie piszę 😉 My często lubimy przekombinować… Nawet nie będę pisać „mam nadzieję, że będzie smakowało”, bo po prostu wiem, że tak będzie! 😀
Dawno temu w epoce dinozaurów mieszkałam w Szwajcarii z typem,który jadał tylko mrożonki.
Lodówka była nimi wypakowana na amen.No i właśnie non stop jadałam te cordony.
Potem na długo miałam cordono wstręt.
Ty tu taki fajny przepis wciskasz prosty i smaczny.
Zrobię!
No to ja Ci teraz Irenka zdradzę taki sekret, że się trzymaj krzesła, bo zemdlejesz… Gdy tylko na rynku pojawiły się dania instant, pierwsze zupki chińskie, pure ziemniaczane w proszku, makaron w sosie bolońskim z kubka czy zupy w saszetkach, to ja nie jadłam nic innego! Na śniadanie zupka chińska, na obiad pure ziemniaczane instant popite gorącym kubkiem, na deser kisiel błyskawiczny, a na kolację co wpadło w ręce i wymagało zmieszania z wrzątkiem. Dasz wiarę? 😀 Wtedy to był hit, ja, mimo nastoletniego wieku nie umiałam gotować, a byłam niepokorna i nieustępliwa, więc w nosie miałam pyry z kotletem,… Czytaj więcej »
Faktycznie …musiałam się przytrzymac krzesła!!
Myślałam,że od kołyski gotujesz.
A tu faza dań instat….masakra, chyba nie jesteśmy odosobnione.
Też to wszystko przerabiałam i się zachwycałam.
Cud, że jeszcze żyję!
Jak fajnie poznawać takie osoby jak Ty,dzisiaj byliśmy na australijskim lanchu, czy jakoś tak…masakra do kwadratu.Ziemniaki na słodko,kupa tłuszczu, a mięso jeszcze bardziej słodkie i majonez jako wisieńka na torcie.Mam takie mdłości,ze padnę.Australijska kuchnia to jedna wielka grecka tragedia!!!
Fajnie,że odtwarzasz te syfiaste dania, zaglądam tu i kolekcjonuję przepisy.
Ja bardzo lubię gotować.Tylko z ciastami jestem za dinozaurami.Nie umiem.
Ten nóż w Twojej ręce wygląda pięknie-))))
Niestety ja z ciastami tez raczej średnio, więc nie pomogę w zdobyciu tytułu mistrzyni cukiernictwa 😀 Raz na ruski rok coś upiekę 😉 A co do noża – stary, niezawodny Fiskars. Ma już prawie 10 lat i nadal wiernie służy! <3