Netflix: „Minimalizm: Czas na mniej”. Czy warto obejrzeć?

opycha.pl

Minimalizm to trend, który ostatnio znajduje coraz większą rzeszę wielbicieli. Nic więc dziwnego, że Netflix wypuścił kolejną już produkcję na ten temat, pt. „Minimalizm: Czas na mniej”. Wcześniej mogliśmy na tej platformie oglądać film dokumentalny „Minimalizm”, opowiadający o dwóch facetach, którzy postanowili żyć bardziej minimalistycznie. W kolejnej odsłonie mamy tych samych dwóch facetów oraz kilku bohaterów w tle, którzy opowiadają, co się u nich zmieniło, gdy weszli na drogę minimalizmu. Czy „Minimalizm: Czas na mniej” jest wart poświęcenia godziny ze swojego życia?

Netflix:
„Minimalizm: Czas na mniej” to już druga produkcja Netflixa na temat minimalizmu. Występują w niej ci sami bohaterowie, którzy pojawili się w filmie „Minimalizm”

Czego nauczy cię „Minimalizm: Czas na mniej”?

Niestety nie tego, czego wiele osób się spodziewa. Już poprzedni film, czyli „Minimalizm” wywoływała kontrowersje w środowisku minimalistów. Niestety obie produkcje opowiadają o tym, jaka była droga bohaterów do minimalizmu, a nie o tym, jak minimalistycznie żyć. Nie dostaniesz konkretnej recepty na to, jak się przestawić na mniejszy konsumpcjonizm. Stąd właśnie wspomniane kontrowersje. Główni bohaterowie od lat prowadzą bloga i podcast na temat minimalizmu. Padają więc zarzuty, że tylko się wypromowali za pomocą tych dwóch filmów i zamiast w nich podpowiadać, jak żyć minimalistycznie, naganiają sobie ludzi, dzięki którym mogą zarabiać.

Tak właśnie miałam napisać w recenzji, gdy obejrzałam film pierwszy raz. Aby jednak mieć pewność, że to będzie zupełnie szczera i uczciwa ocena, postanowiłam jeszcze raz obejrzeć „Minimalizm: Czas na mniej”. Dobrze, że ta część jest taka krótka 😉 Po powtórnym obejrzeniu stwierdzam, że główni bohaterowie sygnalizują w bardziej lub mniej dosłowny sposób kilka zagadnień.

Bohaterowie filmu sygnalizują:

  • zjawisko inflacji życia (im więcej masz, tym więcej chcesz posiadać)
  • wypełnianie pustki w życiu zgromadzonymi przedmiotami
  • minimalizm wcale nie polega na pozbyciu się wszystkiego (pozbywamy się przedmiotów zbędnych i dla nas bezwartościowych)

Przyznam się szczerze, że gdybym nie kręciła się już wcześniej w dziedzinie minimalizmu, to być może nie doszukałabym się takiego przekazu. O tym, że nie trzeba nagle wyrzucać dobytku, jeden z głównych bohaterów mówi słowami „dbamy o wystrój” (czy jakoś tak). Myślisz, że osoba, która dopiero chce zacząć przygodę z minimalizmem, doszuka się w tym jakiejś głębszej rady?

Netflix:
Minimalizm wcale nie oznacza, że musisz pozbyć się absolutnie wszystkiego, co nie jest na bieżąco używane. Trudno jednak doszukać się dosłownie takiego przekazu w produkcji „Minimalizm: Czas na mniej”.

Czy zatem „Minimalizm: Czas na mniej” nie jest wart oglądania?

Niezupełnie. Jeśli masz wolną godzinkę, to czemu nie? Może nie ma w filmie rozwiązań podanych na tacy, ale myślę, że może on być inspiracją dla tych, którzy dopiero zaczynają myśleć o minimalizmie. Ja pozbywam się nadmiaru moich rzeczy już od jakiegoś czasu, ale mieszkam z osobą, która lubi być zabezpieczona na wszelki wypadek, więc gromadzi. Obejrzeliśmy film wspólnie. Wbrew pozorom nie zamierzałam w ten sposób pokazać, że teraz trzeba wywalić wszystko w pyry. Mimo to zaraz po seansie filmowym było ogarnianie łazienki. Część rzeczy została wyrzucona, część oddana tym, którzy je chętnie przygarnęli. Być może „Minimalizm: Czas na mniej” nie nauczy cię, jak być minimalistą, ale może to być iskierka, która rozpali w tobie minimalistyczny ogień!

0 0 głosy
Oceń wpis
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze

0
Chętnie poznam twoje zdanie, zostaw komentarz!x