Już od dawna powtarzam, że warto ograniczyć ilość gratów, które zbieramy dookoła siebie. Sporo się ostatnio mówi, że minimalizm jest spoko, tylko pozostaje jedno pytanie -jak zacząć? Nie będę tym razem przedstawiać jakiejś skomplikowanej metodyki. Polecę po prostu wykorzystać czas wakacji i biwakowanie!
Z tego wpisu dowiesz się:
- Dlaczego łatwiej zacząć z minimalizmem pod namiotem?
- Jak ograniczyć sprzęt biwakowy?
- Czy to naprawdę działa?
Minimalizm pod namiotem to świetny sposób, żeby zacząć!
Biwakowanie to nie tylko fajny sposób na urlop, ale też dobra lekcja tego, jakie są nasze najważniejsze potrzeby. Nie zabierzesz przecież ze sobą tych wszystkich pierdółek, które zbierają kurz w Twoim mieszkaniu. Nie zapakujesz kartonu książek. Ubrania też ograniczysz raczej do minimum, no bo gdzie to wszystko trzymać? Ok, kamper czy auto w kombi dają większe możliwości, warto więc ustalić samemu ze sobą pewnie granice.
Ja właśnie wróciłam z Rajdu Koguta. To impreza charytatywna, w trakcie której przemierza się autem jakiś odcinek kraju i nocuje tam, gdzie się chce lub gdzie się znajdzie miejsce. W tym roku załapałam się na trasę Oława (Dolny Śląsk) – Giżycko (Mazury). To kawał drogi, więc co noc spaliśmy na innym kempingu. Wyznaczyłam sobie cel, że takie rzeczy jak kosmetyczka, ubrania, ręcznik i buty muszę zmieścić w niewielkiej torbie na siłownię. Wiesz, tej, w której kobitki mieszczą zwykle ręcznik, ciuchy do ćwiczeń i bidon. Czy się udało? No pewnie! Mało tego, niektórych ubrań nawet nie założyłam (zapasowa bluza, skarpetki czy trampki). Przeważnie poginałam w laczkach, krótkich spodenkach i koszulce. Długie dresy zakładałam tylko na noc, bo bywało naprawdę chłodno.
A co ze sprzętami takimi jak śpiwór, karimata czy naczynia?
W przypadku osprzętu też nie było miejsca na szaleństwa. Jechaliśmy starym BMW w sedanie, więc bagaż dla trzech osób musiał być jak najbardziej ograniczony. A że to jeszcze kabriolet, to nie można było upychać bambetli na miejscu pasażera. Mieliśmy co prawda wsparcie ze strony drugiej ekipy w ich samochodzie, ale testowaliśmy opcję niezbędnego minimum u siebie, oni wieźli nam pakiet „komfort” 😉 Teraz można kupić taki sprzęt turystyczny, że naprawdę da się spokojnie upchać nawet na rowerze! Ciepłe śpiwory, które kompresuje się do wielkości kubka z daniem instant, maty samopompujące wielkości złożonego parasola czy dmuchane poduszki mniejsze niż kubek… Do tego zestaw naczyń (garnek, patelnia, 8 kubków i 4 talerze), mała kuchenka gazowa, namiot składający się w mały pakunek i gotowe! Można się całkiem dobrze wyspać i naprawdę dobrze zjeść! Wystarczy co jakiś czas zahaczyć o sklep i kupić podstawowe produkty. Oczywiście na przeszkodzie może stanąć budżet, ale jeśli porównać ceny noclegu na kempingu do cen hoteli, to przy regularnym biwakowaniu inwestycja powinna zwrócić.
Czy naprawdę biwakowanie oswaja z minimalizmem?
Myślę, że tak. Co prawda widziałam na jednym kempingu, jak dziewczyny chodziły po polu namiotowym w modnych butach na obcasach, odstawione jak do klubu w centrum Warszawy, ale to już kwestia priorytetów. Ja przeżyłam 4 dni w jednych spodenkach, jednych laczkach i trzech koszulkach. Oczywiście bieliznę warto regularnie zmieniać 😉 Miałam ze sobą aparat, ciężką lustrzankę. Ani razu go nie użyłam, bo nie chciało mi się wyciągać z pokrowca. Robiłam zdjęcia telefonem. Nawet w internety zaglądałam bardzo rzadko, bo albo nie było zasięgu, albo po prostu nie czułam takiej potrzeby. Fajne towarzystwo i piękne widoki zdecydowanie mi wystarczyły. Na śniadanie lekko czerstwa bułka z jajecznicą bez soli sprawiły, że gdy następnego dnia odkopałam przyprawę do grilla (która składa się głównie z soli), poczułam się, jak bym wygrała los na loterii! 😀
Myślę, że zwykle trudno nam zacząć z minimalizmem, bo zabieramy się za to, gdy już jesteśmy zagraceni. Pozbywanie się rzeczy jest wtedy trudne, bo czujemy, że ktoś nam coś odbiera. Choć wiele się mówi o uldze, którą daje odgracenie się, to jednak trudno pożegnać się np. z furą ciuchów, których nam szkoda, choć już nawet nie pamiętaliśmy, że je mamy. Wiem, o czym piszę, bo sama regularnie opróżniam szafę 😉 Właśnie dlatego warto postawić się czasem w sytuacji, w której nie mamy wyjścia i musimy się ograniczać. Taki biwak fantastycznie pokazuje, jak małe są nasze najważniejsze potrzeby. Pamiętam, że rozmawiając z kimś zaraz po powrocie rzuciłam zdanie „Po czterech dniach biwakowania, każdej nocy w innym miejscu, człowiek ma naprawdę niewielkie oczekiwania wobec życia”. Polecam spróbować!
Witaj w klubie, też 4 dni pod namiotem, też torba na siłownię. Dodatkowo trasę Wrocław-Katowice musiałam przebyć pociągiem co jeszcze bardziej ograniczało bagaż. Plus taki że nie musiałam taskać naczyń i kuchenki bowiem szystko było na miejscu. P.s. w noc z pt na sobotę zmarzłam w namiocie dość znacznie🤪
O tak, to była ciężka noc! Mnie uratował koc z taką podszewką jak z folii aluminiowej… Byłyśmy niedaleko siebie, więc pogoda podobna. Z soboty na niedzielę też szału nie było, ale jednak ciut cieplej. Prawda, że spakowanie się w taką torbę, a nawet można powiedzieć, że torebkę, dość mocno pokazuje, jak mało nam do szczęścia potrzeba? 😀