2,4K
Makaron tagliatelle z krewetkami dla minimalistów to moja propozycja, która pokazuje, że często więcej znaczy mniej! Wybrałam świeży makaron tagliatelle, bo smakuje mi bardziej niż suszony. Świeże makarony kupisz np. w Auchan lub Lidlu. Mała rada – ja kupuję w Auchan świeże płaty do lasagne i w ten sposób unikam problemu czy je gotować czy nie, zawsze wychodzą delikatne i miękkie bez gotowania 😉 Jak nie chcesz inwestować w świeży makaron lub nie masz gdzie go kupić, możesz wziąć suszony (tylko dostosuj jego ilość). Druga tajemnica sukcesu – surowe krewetki black tiger. Te podgotowane mają już mniej smaku, a do tego mogą być gumiaste, jak je jeszcze teraz zaczniesz smażyć. Postaraj się więc kupić surowe (czytaj etykietki, ale to te białe), a jak weźmiesz podgotowane, to ich już nie podsmażaj zbyt długo, ok? No i pomidory śliwkowe… Nie rozpadają się tak bardzo jak takie najpopularniejsze, dobrze się je obiera, ale oczywiście możesz użyć innych, też będzie smacznie. Sznytu całości doda papryczka chilli, sok z cytryny, czosnek i natka pietruszki. Wszystkie te składniki świetnie się komponują z krewetkami (tak, jak pomidory). Ja do krewetek od dawna nie używam koperku, bo jest zbyt nachalny. Do ryby też już rzadko daję. I na koniec sól i pieprz – jeśli będą z młynka, to petarda! Ja już właściwie nie używam mielonego pieprzu z paczki, bo wygląda jak piasek, smakiem też dupy nie urywa. Zdecydowanie wolę pieprz (najlepiej kolorowy) świeżo po zmieleniu. To jak, udało mi się trochę wytłumaczyć dlaczego ten makaron tagliatelle z krewetkami mimo swego minimalizmu będzie taki dobry? Pamiętaj, im lepsza jakość składników, tym danie lepsze – ZAWSZE! Oczywiście możesz się ze mną nie zgodzić… Napisz mi o tym w komentarzu, chętnie się wymienię poglądami 😉
Wersja do drukuIlość – 2 osoby
Składniki:
- 250 g świeżego makaronu tagliatelle (lub po prostu 2 średnie porcje suchego)
- 250 g surowych krewetek tygrysich (miałam mrożone w pancerzach, bez głów, masa bez lodu)
- 2 średnie pomidory (najlepiej śliwkowe)
- 2 ząbki czosnku (ja miałam duże)
- 2 łyżki posiekanej natki pietruszki
- 1 łyżka soku z limonki (można zastąpić cytryną)
- chlust oliwy (lub 2 łyżki masła)
- sól i pieprz (najlepiej z młynka)
- opcjonalnie chilli (ja dałam 1 małą papryczkę)
Sposób wykonania:
- Najpierw wstaw dość dużo wody do zagotowania makaronu tagliatelle. O ilościach wody, które daje się do gotowania makaronu pisałam tutaj. Gdy woda będzie się gotowała przygotuj resztę składników.
- Jeśli masz jeszcze zamrożone krewetki, to zalej je wodą (letnia lub w temperaturze pokojowej). Możesz w nich trochę zamerdać rękoma, rozdzielać je palcami. Po chwili lód powinien puścić. Gdy już lód zejdzie zdejmij pancerzyki. Jeśli masz krewetki w całości, to obetnij głowy, natnij krewetki na "grzbiecie", zdejmij pancerzyki i ogony. Ogony najlepiej lekko ścisnąć tam, gdzie jest jeszcze końcówka "mięsnej" części krewetki i ja wyciągnąć jak np. długopis z nakrętki. Pamiętaj, żeby oczyścić krewetki z jelita (jeśli producent tego nie zrobił lub jeśli masz krewetki w całości). Natnij je na wspomnianym "grzbiecie" i wyjmij czarną nitkę. To jest właśnie jelito.
- Teraz przygotuj jeszcze pozostałe składniki do makaronu tagliatelle z krewetkami. Czosnek i chilli posiekaj. Pomidory możesz obrać ze skórki, bo będzie schodziła w trakcie smażenia, a nie każdy to lubi. Jak najłatwiej obrać pomidory? Wystarczy je naciąć na krzyż na czubku, przelać wrzątkiem i ściągnąć skórkę nożykiem. Jeśli masz sprawne ręce, to możesz też pokroić pomidora na ćwiartki lub ósemki (wzdłuż), położyć skórką do dołu i ostrym nożem podcinać skórkę, delikatnie i powoli bujając pomidorem jak kołyską. Myślę jednak, że jak nie masz doświadczenia, to pierwszy sposób będzie lepszy. Pokrój pomidory w średniej wielkości kawałki.
- Woda do makaronu jeż pewnie wrze, dosyp więc soli i wrzuć makaron. Gotuj al dente. Nie wiesz jak to zrobić lub zwykle ci nie wychodzi? Ponownie proponuję zajrzeć tutaj, znajdziesz kilka rad na temat gotowania makaronu al dente 😉 Po ugotowaniu odcedź makaron. Niech cię nie kusi, żeby przelewać makaron zimną wodą czy oliwą! Dlaczego? O tym też pisałam w podlinkowanym artykule 😉 Odstaw na chwilę ugotowany makaron tagliatelle na bok.
- Teraz tak naprawdę zaczniesz robić swój makaron tagliatelle z krewetkami! Rozgrzej patelnię na dość małym ogniu. Wlej chlust oliwy lub rozpuść na niej masło. Wrzuć na lekko rozgrzany tłuszcz czosnek i chilli. Podsmażaj na małym ogniu, aby puściły aromat do tłuszczu. Teraz dodaj krewetki. Nie smaż ich zbyt długo. Jak tylko się z jednej strony zaróżówią przerzuć je na drugą stronę.
- Teraz szybko dodaj makaron i pomidory, wymieszaj. Podgrzewaj na malutkim ogniu jeszcze dosłownie chwilkę, dodaj soli, pieprzu, posyp natką pietruszki i skrop całość sokiem z limonki lub cytryny. Ponownie całość wymieszaj. Ja wiem, że przy makaronie tagliatelle to dość trudne, ale postaraj się, aby składniki się równomiernie rozprowadziły. Wyłącz ogień.
- Makaron tagliatelle z krewetkami dla minimalistów jest już właściwie gotowy. Sprawdź jeszcze, czy jest dobrze doprawiony i nie za suchy. Posmakuj i ewentualnie dodaj soli, pieprzu, a w razie konieczności może jeszcze odrobinkę soku z limonki czy oliwy. Sprawdź jeszcze raz i jak jest ok, to wcinaj, zanim ktoś ci sprzątnie sprzed nosa te pyszności! Będzie mi też miło, jeśli podrzucisz ten przepis znajomym lub chociaż przyjacielowi (np. udostępniając na Facebooku), nawet nie wiesz jaką przysługę mi zrobisz! Oczywiście zostawienie komentarza tu pod spodem to też lanie miodu na moje serce! 😉
Mniam pychotka. Sama robię w prawie ten sam sposób krewetki. Nie robiłam jeszcze z pomidorkami.
I właśnie się mi przypomniało, że jeszcze mam krewetki gdzieś w zamrażarce 😀
Edi, to poza tym prostym makaronem proponuję też zrobić kiedyś sos z pomidorów, masła, czosnku i krewetek, też rewelacja! Dawno, dawno temu podejrzałam gdzieś w telewizji ten sos pomidorowy z krewetkami, kucharz zapewniał, że krewetki z pomidorami się dobrze komponują i moim zdaniem miał rację! 😉
Jestem pewna, że ten przepis jest pyszny dla osób kochających owoce morza 🙂 Myślę, że smakował by mojemu bratu. Pozdrawiam serdecznie 🙂
Zatem nie pozostaje nic innego, jak podrzucić bratu przepis! ;
Jadłbym!
Wreszcie coś dla mnie!
Kocham wszystko z krewetkami.Danie idealne.
Uwielbiam owoce morza, a ostrygi to wcisnę 12 sztuk w ciągu minuty.
Makarony też uwielbiam, więc się tu rozsiadam i objadam.Pycha!!!
O-Pycha! 😉 Co do ostryg – zazdroszczę, nie miałam jeszcze okazji! U nas trudno dostać (albo i w ogóle się nie da, nie jestem pewna), a nie chciałabym zaczynać od takich szemranej jakości, żeby się nie zrazić… Postaram się kiedyś spróbować gdzieś w podróży, gdzie będą takie naprawdę świeże! 🙂
Aniu, ostrygi jadam tylko w Australii.Tam mamy sklep, zawsze w czwartek przywożą świeże i otwierają na oczach klientów muszle, do tego cytrynka i sauvignion blanc-).Niedługo lecę 9 raz do tego pięknego kraju i już się nie mogę doczekać.W Europie bardzo rzadko jadam owoce morza i ryby.W Australii nadrabiam.Jeżeli będziesz miała możliwość spróbować wyłącznie świeżych,koniecznie zjedz chociaż jedną.Mają specyficzny smak i zapach,ale świeże są wspaniałe!
Jak mnie ozór czy móżdżek nie wystraszyły, to ostrygi chyba też nie zniechęcą 😉 Niestety Australia to dla mnie na razie nieosiągalny kierunek, ale przecież nie znaczy to, że nigdy tam nie pojadę! Dzięki Irenka za rekomendację! 😉
Pamiętaj po czym poznasz świeże ostrygi, jeżeli spróbujesz, muszą chrupac w ustach jak marynowane grzybki, a nie ciągnąc się jak ślimaki.Inaczej się zniechęcisz na amen.
Ja jadłam tyle rzeczy ,będąc np.w Azji,że sama nie wiem,co to było i wolę nie wiedziec 🙂
O kurczaki, nie spodziewałam się, że ostrygi mają chrupać! Właśnie prędzej myślałam, że to taka dość… gumiasta konsystencja, mięciutka itp. 😀 Dobrze, że mi napisałaś! <3
Jak to będzie guma, to uciekaj !
Wiesz, pokazują ,że ostrygę trzeba w muszli podważyc specjalnym nożykiem,bo się trzyma tej muszli, potem skropic cytryną i wciągnąc do ust i połknąc.Wtedy nie wiesz,czy jest świeża.Weź ja do ust i ugryź, chrupie,znaczy jest dobra-)
no, i to się nazywa praktyczna rada z cyklu „telewizja kontra rzeczywistość”! 😀
Wygląda bardzo apetycznie, choć my krewetki jadłyśmy może dwa razy w życiu 🙂
Dziękuję za komplement! 🙂 Nie będę na siłę przekonywać do krewetek, bo każdy je to, co lubi i co uważa za słuszne 😉 Ale za miłe słowa jeszcze raz dzięki!
No prosze idealne danie dla mnie – proste szybkie smaczne na pierwszy rzut oka no i moje ukochane krewetki – ideolo !!!! dzięki za pomysł
No przecież wiesz, że jestem leniwa w kuchni! 😀 Cieszę się, że dogodziłam 😉