„Lunchbox na każdy dzień. Przepisy inspirowane japońskim bento” – recenzja

opycha.pl

„Lunchbox na każdy dzień” to cykl książek napisanych przez Malwinę Barełę, autorkę bloga Filozofia Smaku. Ja wpadłam na nią przez przypadek, gdy zawiedziona zakupem e-booka z jadłospisem od dietetyczki szukałam na Pintereście ciekawych, zdrowych przepisów. Przejrzałam drugiego bloga (lub „podbloga”, wciąż nie kumam tej relacji) Malwiny Bareły o nazwie „Make bento, not war!”. Wpadłam potem na jej profil na Instagramie, a tam akurat była mowa o trzeciej już książce z cyklu „Lunchbox na każdy dzień”. Pojechałam do Empiku, przejrzałam wszystkie trzy. Postanowiłam, że na początek kupię tą z przepisami inspirowanymi japońskim bento.

„Przepisy inspirowane japońskim bento” to pierwsza książka z cyklu „Lumchbox na każdy dzień”

„Lunchbox na każdy dzień” – moje pierwsze wrażenia

Jak wspomniałam, przed książką Malwiny Bareły kupiłam e-booka z gotowym jadłospisem. Byłam nim bardzo zawiedziona, więc pomyślałam, że skoro tym razem mam możliwość chwycić książkę w rękę i przekartkować, to tak właśnie zrobię. Pewnie znasz to uczucie, gdy zapłacisz za coś w ciemno, a potem się okazuje, że nie spełnia twoich oczekiwań? Chciałam uniknąć powtórki z rozrywki. Książka jest pięknie wydana, na sam widok zdjęć cieknie ślinka. Musiałam jednak przeanalizować przynajmniej kilka przepisów (tutaj pisałam o tym, jak wybrać dobrą książkę kucharską).

Mile mnie zaskoczyło, że choć część przepisów faktycznie jest inspirowana kuchnią japońską na tyle, że potrzeba sosu sojowego, mirinu czy octu ryżowego, to w książce jest całkiem dużo ciekawych pomysłów na proste składniki. Trochę się zawiodłam, że przy posiłkach nie ma podanych wartości odżywczych, ale to najmniejszy problem, mogę sobie policzyć sama. Jest natomiast informacja o tym, jak długo potrawa może stać w lodówce i czekać na swoją kolej. Dla mnie to o tyle ważne, że wygodnie mi ugotować na zapas do pojemników i mieć spokój na kilka dni. Zależało mi, aby książka jeszcze tego samego dnia znalazła się u mnie w domu (wyjaśnię za chwilę dlaczego). Wzięłam ją pod pachę i udałam się do kasy. Olałam fakt, że akurat w tym czasie była promocja w empik.com.

Co znajdziesz w „Lunchbox na każdy dzień. Przepisy inspirowane japońskim bento”?

Poza zbiorem przepisów do pudełek w „Lunchbox na każdy dzień” znajdziesz też wiele praktycznych porad. Na początku autorka wyjaśnia, czym w ogóle jest bento. Myślę, że całkiem słusznie, bo ja zaliczałam się do grona osób przekonanych, że to piękne miśki z ryżu, warzywa i owoce wycięte w dekoracyjne kształty… A okazuje się, że nic z tych rzeczy! To o tyle istotne, iż znika wymówka „nie mam na to czasu, talentu” itp.

Rady odnośnie pojemników na żywność

W dalszej części książki dowiesz się, jakie są zalety przygotowywania bento. Od zdrowszego odżywiania, po tańsze zakupy. Jest też sporo o samych pojemnikach. Które wybrać, jak o nie dbać? Gdy przeglądałam opinie na temat „Lunchbox na każdy dzień”, to w jednej ktoś uznał to za zbędne. Uwierz mi, że jest wręcz przeciwnie! Ja sama kiedyś kupiłam pierwsze lepsze pojemniki z popularnej sieciówki z tanim towarem i przeciekały, aż miło… Gdy kupiłam nieco lepsze, to nie raz zabarwiły się od jedzenia. Po nabyciu tych z Ikei (szklana seria 365+) myślałam, że złapałam Pana Boga za nogi, ale one też mają swoje minusy. Skorzystanie z rad autorki „Lunchbox na każdy dzień” może zaoszczędzić ci trochę grosza.

Porady praktyczne dotyczące „bentowania”

Malwina Bareła nie rzuca cię od razu na głęboką wodę. Najpierw podpowiada, jak zorganizować się w kuchni. Od ogarnięcia zapasów, poprzez zaplanowanie menu, po samo gotowanie. Tutaj też pewnie by się znalazł jakiś głos, że to przecież banały i po co o tym pisać w książce. Wiem jednak z doświadczenia, że nie wszyscy mają opanowane te tematy. Ja sama wiele z tych rad przyswoiłam, pracując w orientalnej restauracji. Tam nic nie mogło się zmarnować, a praca w kuchni musiała iść sprawnie. Teraz przenoszę te wszystkie zasady do swojego życia, ale z tego, co kojarzę, w moim domu rodzinnym mnie tego nie uczono. Obecnie młodzi ludzie często są wyręczani w wielu sprawach przez rodziców. Opuszczają domowe gniazdo średnio zaradni, więc choćby dla nich mogą to być cenne wskazówki.

Jak zapobiegać marnowaniu żywności

Autorka „Lunchbox na każdy dzień” podpowiada, jak zapobiegać marnowaniu żywności. Nie jest to kompendium wiedzy, raczej tematy z życia wzięte. Mi to jednak zupełnie nie przeszkadza, bo przecież to książka o jedzeniu w pudełkach, a nie o tym, jak go nie marnować. Można powiedzieć, że ten rozdział to wartość dodana i bardzo mnie cieszy, że znalazł się w tym opracowaniu.

Na zdjęciu widzisz „Ramen na zimno” wg przepisu z książki „Lunchbox na każdy dzień. Przepisy inspirowane japońskim bento”

Jak oceniam przepisy z „Lunchbox na każdy dzień. Przepisy inspirowane japońskim bento”?

Szukałam książki z przepisami, które będą w miarę łatwe w przygotowaniu, nie będą wymagać wielu egzotycznych składników i wytrzymają w pudełkach. Wszystko dlatego, że mam ostatnio naprawdę dużo pracy, a przy tym liczę kalorie. Pomyślałam, że jak nie będę musiała poświęcać zbyt wiele czasu na ustalenie menu, latanie po sklepach, liczenie kalorii i stanie przy garach, to w to mi graj! Doszłam do wniosku, że lepiej gotować raz na trzy dni, wtedy już policzyć kalorie, a potem tylko wyciągać z lodówki. Stąd właśnie wniosek, że książka z przepisami na lunchboxy będzie dobrym wyborem. Byłam dzień przed zakupami (które robię raz na tydzień), więc zawiozłam książkę do domu i zaczęłam przeglądać.

Aspekty techniczne

Super jest to, że autorka podzieliła menu na pory roku. Oczywiście można sobie mieszać przepisy, czasem wystarczy użyć czegoś z mrożonki lub zastąpić jakiś składnik innym. Brakuje mi tu jednak tego, co jest w innej książce z cyklu „Lunchbox na każdy dzień”, czyli zamienników. Gotuję dla 2 osób, jednej mięsnej, drugiej ograniczającej mięso. W jednej z części cyklu widziałam pod przepisami uwagi o tym, jak zastąpić np. kurczaka czymś bezmięsnym. Jakoś to przeżyję, ale osoby mniej doświadczone w kuchni mogłyby już mieć mały problem. Jeśli więc nie jadasz zbyt wiele mięsa i nie jesteś z tych, co sami wpadną, że w plackach można zastąpić kawałki kurczaka fasolą, dobrze się zastanów przed zakupem książki. Zdecydowanie nie jest to jadłospis opracowany dla wegetarian, ale też nikt takiego nie obiecywał.

Jak już wcześniej wspominałam, dużym plusem jest to, że pod przepisami jest informacja o „żywotności” potrawy. Gdzieś widziałam informację, że czas przechowywania jest ustalany na podstawie własnych doświadczeń. I super, mnie się to podoba! Przy recepturach znajdziesz też informację o ilości porcji, stopniu trudności i czasie przygotowania. Wiadomo, że czas przygotowania u każdego będzie tak naprawdę różny, bo to zależy od ogarnięcia w kuchni. Ja czasem szybciej poszatkuję ręcznie warzywa niż gdybym się miała bawić w wyciąganie i późniejsze mycie malaksera. Ktoś inny będzie trzymał nóż trzeci raz w życiu, pięć razy się potnie i zaklei plastrem, więc to raczej czas orientacyjny. 😉

W książce znalazłam sporo przepisów na różnego rodzaju placki i bardzo mnie to cieszy, bo placki to moja pięta achillesowa!

Co myślę o samych przepisach w tej części „Lunchbox na każdy dzień”?

Mam ostatnio spory problem z książkami kucharskimi, bo odnoszę wrażenie, że receptury są albo wręcz zbyt proste, albo przekombinowane. W tym przypadku czasem do potraw potrzeba troszkę bardziej „egzotycznych” składników, ale dość rzadko. Mi do tych kilku przepisów, które zdążyłam wypróbować, wystarczyły zakupy w większym markecie. Pojawiają się za to takie produkty jak pęczak, kasza gryczana czy kiszona kapusta. Obawiam się jednak, że specyfika niektórych dań nie jest dla każdego. Zanim kupisz książkę, polecam ją sobie dobrze przekartkować.

Nie do końca odpowiada mi, że miary w przepisach nie są zbyt dokładne, a ilość produktów takich jak ryż czy kasza jest podana już po ugotowaniu. Przy określeniu „1/4 papryki” chciałabym dostać informację, jakiej wielkości ma być papryka. Czasem papryki są bardzo małe, a czasem kupuję jakiegoś potwora i ta „1/4” może w tym przypadku oznaczać podwojoną ilość. „kawałek marchewki” też mnie raczej nie satysfakcjonuje… Nie jest to dla mnie powód do dyskwalifikacji tej pozycji książkowej, ale czytelnicy mojego bloga sami mnie uczulili, że najlepiej podawać miary domowe i te dokładniejsze.

Jeżeli chodzi o same instrukcje w przepisach, to jeszcze nie spotkałam się z taką, która by mnie rozdrażniła. Jeśli korzystasz z receptur z mojego bloga, to pewnie wiesz, że od dłuższego czasu staram się pisać najprościej, jak się da. Czasem wręcz spotykam się z pretensjami, że zbyt szczegółowo. Mam jednak świadomość, że z przepisów korzystają osoby na różnym poziomie zaawansowania. Myślę mimo wszystko, że czasem przydałyby się bardziej szczegółowe informacje. Świetnym przykładem jest przepis na „Ramen na zimno”. Jako jeden ze składników smaży się omlet z 4 jaj, potem tnie na coś w rodzaju spaghetti. Ja to znam z dawnej pracy w orientalnej restauracji, więc nawet nie czytałam instrukcji. Jeśli jednak ktoś naprawdę mało ogarnia (a uwierz mi, są takie osoby), to może wlać te 4 jaja na zbyt małą patelnię i wyjdzie mu frittata… 😉

Swoją drogą robiłam już frittatę według receptury z książki i bardzo mi smakowała, choć nie przepadam za daniami tego typu!

Frittata z pieczarkami i porem wg przepisu Malwiny Bareły bardzo mi smakowała, choć myślałam, że nie przepadam za takimi daniami

Czy polecam książkę „Lunchbox na każdy dzień. Przepisy inspirowane japońskim bento”?

Jeśli zapytasz mnie o polecenie, to odpowiem dość niewygodne „to zależy”. Jeżeli szukasz przepisów na makaronowe sałatki z majonezem, to ich tu nie znajdziesz. Jeśli nie przyjmiesz na klatę sałatki z kaszy, którą polewa się rzadkim dressingiem na bazie sosu sojowego, octu ryżowego i mirinu, dobrze przekartkuj książkę przed zakupem. Choć w większości przepisów nie ma takich składników jak ryba czy glony, to jednak specyfika bento została moim zdaniem utrzymana, a nie każdemu będzie odpowiadać.

Jeżeli natomiast szukasz czegoś ciekawego, innego, pomysłów na proste składniki podane w nie zawsze oczywisty sposób, to może to być pozycja dla ciebie! Mnie np. bardzo pozytywnie zaskoczyły placki z pokrojoną piersią kurczaka. Co prawda tylko przygotowałam i posmakowałam, ale były naprawdę spoko! Pierwszy raz też zrobiłam serek wiejski na słodko na śniadanie. Jeszcze wiele pozycji przede mną (choćby marchewka z jajkiem) i już nie mogę się doczekać na tę przygodę!

Przyznam się bez bicia, że po powrocie do domu, w trakcie przeglądania na spokojnie „Lunchbox na każdy dzień. Przepisy inspirowane japońskim bento” doszłam do wniosku, że jednak nietrafiony zakup. Mimo wszystko postanowiłam zawalczyć i dość szybko zmieniłam zdanie. Spodobało mi się do tego stopnia, że na dniach przyjdzie do mnie książka „Lunchbox na każdy dzień. Fit bento”!

0 0 głosy
Oceń wpis
Subskrybuj
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Martyna
Martyna
2 lat temu

Na stronie Malwiny jest dodatek do książki z wartościami kcal

2
0
Chętnie poznam twoje zdanie, zostaw komentarz!x