2,5K
Kilka lat temu jeden z moich wykładowców na logistyce powiedział "ja to przed snem sobie zanurzam kurczaka w solance, następnego dnia piekę go po powrocie z roboty, włączam kuchnię+ i zjadam przynajmniej połowę na jedno posiedzenie, nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba". Przez te wszystkie lata pamiętałam słowa Pana Czarka, ale jakoś nie miałam odwagi, bałam się, że kurczak mi się nie dopiecze, że wszystko schrzanię. Dziś postanowiłam jednak go zrobić. Zdjęcie jest, jakie jest, bo nie zamierzałam się dzielić tym przepisem na blogu, ale jak tylko ukroiłam pierwsze porcje i zjadłam kęs uznałam, że grzechem będzie trzymać takie cudo dla siebie. Uwierz mi, kurczak pieczony, który wcześniej był tylko wyjęty z solanki to coś przepysznego! Soczyste mięso o słonym smaku, zachowujące jednocześnie swoje naturalne smaczki - coś niesamowitego! Polecam Ci całym sercem, pamiętaj tylko, aby przestrzegać proporcji i czasu pieczenia. Jeśli spróbujesz, to koniecznie daj znać jak poszło, bo zżera mnie ciekawość!
Wersja do drukuIlość - 1 kurczak
Składniki:
- kurczak w całości (o wadze ok. 1,5 kg)
- 2 litry wody
- 120 g soli
- odrobina oleju
- trochę masła
Sposób wykonania:
- Wlej wodę do dość dużej miski, wsyp do niej cała sól i wymieszaj tak, aby się rozpuściła. Zanurz w niej kurczaka (cały musi być zakryty słoną wodą), przykryj i schowaj do lodówki najlepiej na kilka godzin, choć mi ostatnim razem już po dwóch godzinach złapał dość dobrze solankę.
- Wyjmij zamarynowanego kurczaka i wsadź do naczynia do zapiekania. Rozgrzej piekarnik do 180 stopni, wsadź do niego kurczaka i piecz ok. 90 minut. Mniej więcej w połowie pieczenia posmaruj go masłem.
- Twój kurczak zapiekany z solanki jest gotowy. Nie był marynowany w klasycznych przyprawach, więc nie bardzo miało się co przypiec. Ja postępowałam zgodnie z tym, co napisałam i wyszedł mi pyszny, soczysty kurczaczek.
Ciekawy przepis. Mam tylko 4 ćwiartki kurczaka więc będę piekł „na oko”
Może ktoś już próbował i zna temp i czas pieczenia?
Kuba, ja jak piekę same udka, to tak z pół godzinki w 180 stopniach trzymam 🙂 Co prawda to nie są udka z solanki, ale myślę, że czas pieczenia jest podobny. Widzę, że komentarz jest z wczoraj, więc domyślam się, że ćwiartki już zjedzone? Daj znać jak wyszły!
Kurczaka w solance robię już z 10 lat. Wyszło spontanicznie – na chłopski rozum, skoro zalecają świninkę w solance marynować by była lepsza to czemu nie zrobić tego samego z kurczakiem? Traf chciał, że krótko po wypróbowaniu dokładnie ten sam sposób pokazał Gordon Ramsey w tv 🙂
Kurczak wreszcie smakuje w całości (a nie w wydaniu smakowa posypka na wiórach) – chociaż lubię jeszcze doprawić go dla smaku (głównie czosnek – ale u mnie rodzinka czosnkożerna :)).
Ten sosik po pieczeniu też sie nie marnuje – dodaję go do sosów i zup, toż to czysta bulionetka własnej produkcji
Cześć Monika! Świetnie to napisałaś -każdy kawałek kurczaka ma smak! 😀 Ramsayowi trzeba przyznać, że może i dużo przeklina, ale daje dobre pomysły 😉 Swoją drogą super sprawa zrobić sobie takiego kurczaka na spontanie, podoba mi się Twój tok myślenia! 😀 Jak jeszcze pracowałam w restauracji, to ciągle słyszałam od szefa kuchni „w kuchni trzeba myśleć”. Było to zupełnie przeciwne stanowisko do tego, które mieli kelnerzy, bo im się wydawało, że człowiek wykształcony się w takiej kuchni marnuje. Pewnie nawet w połowie się nie spodziewali, ile efektywna praca w kuchni pożera zasobów intelektualnych 😉 A poza fajnym tokiem myślenia brawo… Czytaj więcej »