Moja siostra mówi, że kiełkownica jest dla cieniasów. Według niej prawdziwi twardziele hodują kiełki w słoikach! Oczywiście trochę to przebiłam, bo w orientalnej restauracji robiliśmy kiełki w … wiadrach! 😀 Tak, dwa kubły, worek jutowy (czy jakiś podobny) i też się dało, a co! Tylko wiesz, co innego, że się da, a co innego, że można prościej 😉
Dobra kiełkownica to podstawa!
Nie, nie mam na myśli drogiej kiełkownicy, wręcz przeciwnie! Sklepy mają w swoich ofertach bardzo różne rodzaje kiełkownic. Takie proste, jak moja (widoczna na zdjęciach), piętrowe i tak dalej. Ja kupiłam swoją w promocji na dziale ogrodniczym w Auchan. Kosztowała chyba coś ok. 10 zł. Miałam do wyboru kiełkownicę na małe i na duże ziarenka. W praktyce oznacza to tyle, że jedna z nich miała kratkę o dużych oczkach, a druga o małych. Ja jak zawsze zrobiłam zakupy od tyłka strony i idąc po kiełkownicę miałam już wybrane nasionka o różnych wielkościach 😉 Jak myślisz, co zrobiłam? Wybrałam kiełkownicę o dużych, czy małych oczkach? Które nasiona odłożyłam? A może wszystkie nasiona zostały, a ja wzięłam obie kiełkownice? O tym za chwileczkę… Kolejna rzecz, na którą radzę zwrócić uwagę, to wysokość tego, co ci wyrośnie. Ja sama myślałam o piętrowej, ale lubię kiełki słonecznika, które są wysokie. Dodatkowo wysiewam też kiełki pszenicy, tylko spójrz jaka z tego wychodzi trawa… Myślisz, że piętrowa kiełkownica by sobie z nimi dała radę? Pewnie tak, o ile te właśnie nasionka by trafiły na ostatnie pięterko 😉 Zatem pamiętaj, aby sobie dobrze rozplanować uprawę i w przypadku piętrowej kiełkownicy mieszać rodzaje kiełków, żeby nie było przykrych niespodzianek 🙂
Niech kiełkownica cię nie ogranicza, bądź jak MacGyver!
No i wracamy do tematu grubości siatki… To jak, myślisz, że wybrałam kiełkownicę na duże czy na małe kiełki? Kupiłam taką z dużymi oczkami. Taką łatwiej przerobić na uniwersalną! W przypadku małej sytuacja jest jednoznaczna – cienkie kiełki przejdą, grube już nie. Natomiast wystarczy kupić kiełkownicę z dużymi oczkami i ułożyć na kratce kawałek jałowej gazy. Rozłożyłam jedną warstwę na 2/3 siatki i proszę! Na grubych oczkach mam pszenicę i słonecznik, a na cienkich obecnie rośnie czerwona kapusta, rokietta siewna, rzodkiewka, i dla mnie nowość – buraki ćwikłowe! Co prawda sama już nie jestem pewna, czy buraki powinny być na gazie, bo skromnie obrodziły, ale zobaczymy, może się jeszcze ruszą 🙂
No dobra, ale czy ja dam radę te kiełki wyhodować?
Napiszę ci wprost – jak jesteś ciapa, to kiełkownica może uratować twój zadek 😉 Słoiczki są tańsze, to fakt. Zawsze można umyć jakiś po dżemiku czy innym żarełku, ale mają jedną wadę. Musisz je rano zalać, po jakimś czasie odlać. Wieczorem znowu musisz je zalać i po jakimś czasie odlać. Przerabiałam to już w restauracji, a tam, gdy kiełki fasoli mung trochę podrosły, to były naprawdę ciężkie… Jeśli więc boisz się, że zapomnisz zalać lub odlać, albo ten system wydaje ci się upierdliwy, to śmigaj po tę kiełkownicę! Ja tylko rano podnoszę kratkę, wylewam wodę. Kładę kratkę na swoje miejsce i wlewam wodę przez małe okienko, które jest w tej kratce wycięte (dzięki niemu też łatwiej podnieść kratkę, aby odlać wodę). Przyznam się bez bicia – zdarzało mi się, że nie zmieniłam wody. I co? I nic! Co prawda tego nie polecam, bo jednak kiełki lubią ją pić, ale pewnie takie coś wyrządzi mniejsze szkody, niż jak np. zapomnisz je dwa razy dziennie zalać i będą leżały w suchym słoiku.
Ale po co mi właściwie te kiełki?
Kiełki są przede wszystkim bardzo zdrowe! To trochę tak, jak z jajkiem. Jajko ma się przekształcić w nowe życie, więc jest w nim masa cennych składników odżywczych. Kiełki mają wyrosnąć na zdrowe rośliny, więc są takim zielonym jajkiem 😉 Dodatkowo podkręcają smak i wygląd potraw!
Teraz mnie zapytasz „a po co kupować kiełkownicę, jak mogę kupić gotowe kiełki w sklepie?”…. A ja ci odpowiem następująco:
- kiełkownica to inwestycja jednorazowa, a nasiona są tańsze niż gotowe kiełki
- bo masz większy wybór kiełków do samodzielnej hodowli niż gotowych w sklepie
- bo kiełki na kiełkownicy nawet po wyrośnięciu są raczej trwalsze niż te w pudełeczku ze sklepu
- bo kiełki z kiełkownicy będą zawsze świeże
- bo mikroliście (wyrośnięte kiełki z listkami) wyglądają super na parapecie
Myślę, że gdyby się postarać, to pewnie znalazłoby się jeszcze kilka argumentów za kiełkownicą. Nie będę cię oczywiście przekonywać za wszelką cenę, ale jeśli masz środki i po prostu chcesz się upewnić, że warto je zainwestować w kiełkownicę, to ja mogę tylko przyklasnąć! Sama po powrocie ze sklepu nie byłam pewna, czy ta kiełkownica to nie jest tylko kompulsywny zakup, ale wiernie mi służy i już jej nikomu nie oddam!
No i mnie przekonałaś. Nasionka kupione już jakiś czas temu czekają chyba właśnie na kiełkownice, bo jakoś nie mogłam się za nie zabrać 😛
O, a jakie masz nasionka? Z góry uprzedzam, że jeśli będziesz robić kiełki słonecznika, to trzeba je zjeść zanim wyjdą drugie liście, bo wtedy już robią się gorzkie! No i zanim kupisz kiełkownicę, to jeszcze przeczytaj jej etykietkę. Nie jestem pewna, czy na mojej też nie kazali odlewać rano i wieczorem, ale odlewam tylko rano i wymieniam wodę (tak, jak napisałam) i jak na razie jestem całkiem zadowolona, tylko u mnie to już sama widzisz na zdjęciach – mikro liście, które też mają bardzo dużo smaku, a do tego wyglądają jeszcze piękniej! 😀
Zastanawiałam się po co kiełki, a tu tyle zastosowań. Dodatkowo świetnie wyglądają. Ta zieleń!
Polenka, w temacie zastosowań to ogranicza Cię wyobraźnia i trochę rodzaj kiełków 😉 Te moje kiełki, a już właściwie mikro liście są super na grzanki, kanapki, jako dekoracja też się super sprawdzą. Kiełki słonecznika będą super do sałatek, bo są grubsze, bardziej mięsiste i nie oklapną tak łatwo. Najwytrwalsze kiełki jakie znam, to te z fasoli mung, ale nie wiem, czy kiełkownica da radę (sprawdzę przy najbliższej okazji) i te już możesz nawet smażyć, dodać do curry lub np. wymieszać garść takich kiełków z odrobiną oleju sezamowego, soku z cytryny lub octu, szczyptą soli, wymieszać i masz suróweczkę 😉 Naprawdę… Czytaj więcej »
Ja to nawet nie wiedziałam, że istnieje coś takiego jak kiełkownica;) Przydatny gadżet.
Martyna, nie będę Ci ściemniać – sama też wiem od niedawna! 😉
Ja uwielbiam kiełki, jestem kiełkomaniaczka!!
Mogę jeść do wszystkiego.
No i tu fajny pomysł mi podsunęłaś z tą kiełkownicą.
Kupię i będę kiełkować 🙂
U mnie kiełkownica to już zaczęła trawnik przypominać, ale sukcesywnie zjadamy. Byłabyś w 7 niebie! I pierwszy raz nastawiłam kiełki fasoli mung, ale to już do słoika, bo kiełkownica by mogła nie dać rady, są strasznie grube przecież… W każdym razie zapraszam, jak tylko uruchomią ruch międzynarodowy, z głodu tu nie zginiesz 😉
Dzięki kochana 🙂
Nie omieszkam wstąpić.
Zapewne jedząc kiełki, nie zginę 😀