Jedzenie jest potrzebą fizjologiczną. Człowiek może żyć bez jedzenia ok. 40 dni, później umrze. Jak więc możliwe, że w obecnych czasach gotowanie stało się formą sztuki? Kiedy z czegoś, co było naszą pierwotną potrzebą zrobiliśmy element kultury? Dlaczego jednych kucharzy uważamy za artystów, a innych nie? Mój znajomy często powtarza, że gdyby na Ziemi wylądowali kosmici i zobaczyli jak gotujemy, to uznaliby nas za barbarzyńców. Zabijanie, ćwiartowanie, przyprawianie, nacieranie, przetrzymywanie w lodówce, co by się smaki „przegryzły”. A przecież wystarczy zabić i zjeść. No właśnie, jedzenie już bardzo dawno temu przestało być wyłącznie odżywianiem, czyli zaspokajaniem pierwotnej potrzeby. Teraz w jedzeniu szukamy czegoś więcej. Czego?
Zadowolenie, zaskoczenie, odkrywanie czegoś nowego, wspomnienia
Nasi pradziadowie po ubiciu niedźwiedzia czy innego pterodaktyla raczej nie zastanawiali się długo z czym zjeść mięso, aby lepiej smakowało. Jedli raczej według zasady „wełna nie wełna, byle kicha pełna”. Kompozycja smakowa czy sposób podania to nie konieczność. To prosta droga do wywołania w nas emocji. I to właśnie emocje sprawiają, że jednych kucharzy uważamy za artystów, innych nie. Może to być szef kuchni z wykwintnej restauracji, ale równie dobrze może to być twoja babka. Zastanów się kiedy używasz określenia, że coś jest mdłe. Wielu z nas mówi tak nie tylko wtedy, gdy ktoś da ci do jedzenia coś jałowego. Używasz tego określenia także w innych sytuacjach, gdy coś nie wzbudza twoich emocji, jest nijakie. To właśnie emocja wywołana przez jedzenie powoduje, że z zaspokojenia fundamentalnej potrzeby przeradza się w sztukę. Im więcej tych emocji wydobędziesz z osoby, którą karmisz, tym większe arcydzieło stworzysz na talerzu.
Które dania wspominasz po opuszczeniu restauracji? Te, które ci bardzo smakowały, te, które były do bani, czy te nijakie? Tych ostatnich raczej nie. Najczęściej w pamięci pozostają nam te wybitnie dobre lub wybitnie złe. Nie ważne, czy nam smakowały, czy w trakcie ich jedzenia mieliśmy ochotę napluć kucharzowi w twarz. Wiążą się z nimi jakieś emocje i tylko to się liczy.
Jak z domowego kucharza zmienić się w artystę?
Znasz kapary w zalewie? Takie małe, zielone kulki. Są kwaśno-słone, bardzo wyraziste. Możesz zrobić kanapkę z masłem i serem, posypać kaparami. Będzie dobra. A co się stanie, jeśli ułożysz je tylko na środku? Przy pierwszym kęsie będziesz czuć zwykłą kanapkę z masłem i serem. Przy drugim też. Przy trzecim, gdy trafisz na kapara poczujesz inny smak, coś cię zaskoczy i tym samym wywoła choćby minimalną emocję. Zmiana czegoś, co już znamy to najłatwiejszy sposób na wywołanie emocji. Skoro to takie proste, to czy każdy z nas może być w kuchni artystą? W pewnym sensie tak, niestety bardzo rzadko nam się chce.
Kiedyś kucharze byli wyrobnikami, dzisiaj bywają artystami
Obecnie kuchnia to nie jest tylko powielanie tego, czego nas nauczono. Gotowanie nie jest już tylko powtarzaniem tego, co znamy. To już dla nas za mało. Patrzymy z podziwem nie na tych, którzy odtwarzają, tylko na tych, którzy tworzą. Ale pamiętaj, że aby tworzyć w kuchni coś wspaniałego warto znać fundamenty kulinariów. Podstawy sztuki kulinarnej są dla kucharzy-artystów jak białe płótno, na którym malują swój obraz, a potem podają ci go na talerzu. Polecam jeden z odcinków serialu „Chef’s Table” produkcji Netflix, który opowiada o Massimo Botturze. Na bazie tradycji kucharz tworzy coś nowego. Pokazuje, że inspiracji do tworzenia w kuchni można szukać wszędzie. Bottura za sprawą jednej wizyty w galerii sztuki wywrócił cały swój kulinarny styl do góry nogami. Jest obecnie uważany za jednego z najlepszych kucharzy na świecie, choć początki były trudne. Jak myślisz, co takiego zobaczył w tej galerii? Co zainspirowało go do tak ogromnych zmian i pokazało jak poprzez gotowanie wywoływać emocje?
Nie wiem, kiedy tak naprawdę gotowanie stało się sztuką, ale ten fakt, bardzo mnie cieszy. Co prawda, na co dzień gotuję tak, żeby było szybko i prosto, co nie znaczy, że nie dbam o smak. Jednak, kiedy mam więcej czasu, lubię poeksperymentować ze smakami, doświadczyć czegoś więcej, poznać coś nowego i na nowo zachwycić się jedzeniem 🙂 Dlatego właśnie, tak bardzo marzą mi się podróże, również te kulinarne 😉
Nie jestem pewna, czy w ogóle są osoby, które 24/7 gotują same dzieła sztuki 😀 Sama mam trochę za uszami, bo miewam takiego lenia, że jem kanapki (uwaga!) z majonezem i keczupem i smakują mi tak bardzo, że się chyba tego nie oduczę 😛 Ale tak, fajnie jest czasem tak bez presji poszukać czegoś więcej, niż tylko sposobu na ucieszenie burczenia w brzuchu. Co do podróży kulinarnych – jak już będziesz gdzieś jechać, to daj znać, chętnie się przyłączę! 😉 Ja na wyjazdach raczej nie zwiedzam zabytków, tylko restauracje (co widać po wpisach) i choć niektórzy to odbiorą jako ignorancję,… Czytaj więcej »
Są ludzie, którzy się gotowaniem bawią. Ja robię to bo muszę jeść 🙂 A przy tym jestem dość wybredna 🙂
Marta, ja kiedyś wychodziłam z dziwnego przekonania, że każdy powinien lubić gotować. Na szczęście zmądrzałam i już dość długo jak najbardziej rozumiem, że są osoby, które nie robią tego dla przyjemności, a dlatego, że człowiek przecież coś jeść musi 😉 Zapraszam więc do moich przepisów, bo staram się gotować proste rzeczy, z niewielkiej ilości składników, które są bardzo smaczne! 🙂
Kocham dobre jedzenie, restauracje i poznawanie nowych przepisów. Dla mnie to wielka sztuka, a mistrzowskie połączenie składników i przepyszna potrawa to arcydzieło 🙂
Po stronie internetowej wnioskuję, że podróże kulinarne też wchodzą w grę? Mnie bardzo bawi, że ludzie podróżują, wydają kupę kasy na wakacje, ale na miejscu szukają jedzenia jak najbardziej podobnego do tego, które znają z domu… Kebab, sieciówka (w Bułgarii mnie przeraziły McDonald’sy i Burger King’i przy plaży), a przecież można poznać tyle nowych smaków… Druga sprawa – często też wybieramy te same knajpy (już poza podróżami), w tych knajpach zawsze te same potrawy, bo co będzie, jak mi nie zasmakuje… Trochę to rozumiem, ale jednak bliżej mi do poglądu, który niedawno usłyszałam poznając nową osobę – „Jak wyjeżdżam, to… Czytaj więcej »
Jakbyś zobaczyła mój dzisiejszy „chlebek” to byś się popłakała chyba ze śmiechu, ale owszem artystyczny był..z tym, że bardziej Picasso xD
Zatem szkoda, że nie widziałam… „za młodu” zdarzało mi się stawać z pędzlem przy sztaludze 😛 Swoją drogą – moją ulubioną kanapką jest chleb z majonezem i keczupem, więc mam wysoki próg tolerancji 😉
No proszę Cię! Cieplutki chlebek do tego masełko i majonez i pomidor- miodzio! 😀
Wspominałam już kiedyś, że jak nakładam na kanapki coś w stylu dżem, majonez, masło orzechowe czy inne smarowidło, to masło nie wchodzi w grę? 😛 Ale kanapkę z majonezem i pomidorem to ja zawsze chętnie, nawet z zimnym chlebkiem! 😀
Gotowanie stało się sztuką, a inspiracją do tworzenia nowych, kulinarnych dzieł może stać się wszystko. Świetnie, jeśli zaskakujące połączenia rodzą się z tradycyjnych receptur, a danie jednocześnie odwołuje się do tego, co znamy i tego, co jest dla nas kompletnie nowe. Warto jednak posiadać pewne podstawy, aby z większą swobodą móc poszukiwać innych rozwiązań. I właśnie do takich życzymy mnóstwa inspiracji w całym 2020 roku! 🙂
Świetnie napisane! Pamiętam, jak ktoś mi kiedyś powiedział, że aby dobrze namalować na płótnie abstrakcję, warto najpierw znać podstawy rysunku. Myślę, że coś w tym jest, bo można wtedy świadomie operować pędzlem, a w przypadku kuchni – składnikami i ich obróbką! Ja od siebie życzę wielu zdolnych adeptów akademii, nie tylko w 2020! 😉