Jak szybko osiągnąć sukces? Wymaż „udało się” ze swojego słownika.

opycha.pl

Niech nie zmyli cię tytuł. Nie będę tu pisać jak zdobyć pierwszy milion (podobno trzeba go ukraść;)). Nie będę też dawać rad jak stać się człowiekiem sukcesu, który jeździ czerwonym Ferrari, ma piękną żonę, piątkę dzieci, a na dodatek stać go na ich utrzymanie bez 500+… Chcę ci pokazać jak osiągnąć, a raczej odzyskać każdy sukces, który wypracowujesz każdego dnia. Tak, codziennie osiągasz jakiś sukces. Czasem mniejszy, czasem większy. Te mniejsze są często podstawą tych większych. Mój sposób na to, aby szybko osiągnąć sukces to wymazanie „udało się” ze swojego słownika. Jak to działa? Czytaj dalej!

jak szybko odnieść sukces wymarz udało się ze swojego słownika

zdjęcie wykonane przez TeroVesalainen, pobrane z serwisu pixabay.com

Jak „udało się” kradnie twój sukces

Widziałeś reklamę tabletek, w której osteoporoza to „cichy złodziej kości”? To samo dotyczy słów „udało się”, to cichy złodziej Twoich sukcesów. „Udało się” jest bezosobowe, bierne. Komu się udało? Co się udało? Jak się udało? „Udało się” i już, na cholerę drążyć temat… A gdybyś powiedział „wyremontowałem mieszkanie”, „zaplanowałem zakupy”, „wstałem do roboty po ciężkiej nocy”? Brzmi już bardziej osobowo, prawda? Już wiesz kto wyremontował, kto zaplanował, kto wstał. Ty, ty i tylko ty. Używając słów „udało się” oddajesz mimowolnie swój sukces czemuś, czego nawet nie jesteś w stanie zlokalizować. Dlatego zacznij określać swoje małe sukcesy czasownikami w pierwszej osobie (ja), w trybie dokonanym (zrobiłem, zjadłem, wstałem).

Odzyskaj swój sukces, nie oddawaj go słowom „udało się”

Bądź świadomy ile sukcesów codziennie osiągasz

Teraz sobie policz ile takich małych sukcesów dziennie osiągasz. Sporo, prawda? Po nierównej walce z budzikiem wstajesz z rana do roboty. Robisz śniadanie, dojeżdżasz do pracy w jednym kawałku. Realizujesz swoje obowiązki. Wypracowujesz zysk lub podwyżkę. Wracasz do domu, wykonujesz prace „chałupnicze”. W porywie emocji może nawet idziesz na spacer lub pobiegać!Tego nikt inny za ciebie nie zrobił, to twoje małe, prywatne sukcesy.

Ale co dadzą ci takie małe sukcesy? To podwalina do tych dużych sukcesów. Jeśli zamiast „udało się przebiec 5 km” powiesz „przebiegłem 5 km” to zdasz sobie sprawę ze swoich możliwości. Dostrzeżesz, że masz siłę sprawczą. Pomyślisz „Przebiegłem 5 km. Jeśli będę dalej trenować, to pewnie przebiegnę i 10. Jeśli przebiegnę 10 km, to dlaczego nie spróbować półmaratonu?”. To działa w każdym obszarze. Dwa lata temu ja sama przebiegłam maraton. Maraton to dystans 42 km, dla mnie nie do pomyślenia. Po dobiegnięciu do mety nie pomyślałam „udało się, tylko „przebiegłam maraton”. Teraz, gdy staję przed jakimś wyzwaniem myślę „cholera, przebiegłam maraton, to dam radę zrobić X (tutaj wstaw dowolny cel)”. Gdy wymażesz „udało się” ze swojego słownika, odzyskasz swoje małe sukcesy, to twoja samoocena znacznie się poprawi. Nabierzesz poczucia, że możesz więcej i będziesz mieć więcej odwagi, żeby iść po większe sukcesy! Słowa „udało się” brzmią jak pstryknięcie palcami. Tymczasem ty naprawdę ciężko pracujesz, żeby „się udało”. Doceń to i nie zabijaj swoich sukcesów słowami „udało się”. Dostrzegaj, że tak, jak nic się samo nie zrobi, tak nic się samo nie udaje.

Pracujesz na swój sukces, nic się samo nie udaje

Dostrzegaj swoje sukcesy i idź po więcej

Niedawno słuchałam nagrania Brian’a Tracy, faceta powszechnie uważanego za człowieka sukcesu. Na wstępie Tracy wspominał o ważnej sprawie. Nie uważał siebie za osobę bardzo zdyscyplinowaną, dobrze zorganizowaną. Dlaczego? Bo osoby dobrze zorganizowane nie dostrzegają swojego wysokiego poziomu w tej dziedzinie, chcą być jeszcze lepiej zorganizowane. Cały czas podnoszą poziom. Tak samo jest z twoimi sukcesami. Często ich nie dostrzegasz. Trochę przez stereotypy, bo sukces to wspomniane czerwone Ferrari. Trochę jednak przez podświadome umniejszanie swoich zasług. Dlatego chciałabym cię prosić – nie oddawaj swoich sukcesów temu paskudnemu „udałosiowi”. Miej świadomość tego, jak wiele codziennie osiągasz i idź po więcej!

5 3 głosy
Oceń wpis
Subskrybuj
Powiadom o
guest
20 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
zbigniew
zbigniew
5 lat temu

mam: oberżynę, cukinię, pozostałość płynną po upieczeniu piersi z kaczki (tłuszcz i inną „ciecz” tj. białe wino itp.. ) na sos (jak mi się wydaje) – jak przyrządzić z tego obiad dla 1-max 2 osób?

Kosą po patelni
5 lat temu
Oceń wpis :
     

nie wiem czemu ludzie nie potrafią własnie doceniać Siebie 🙂 częstym problemem jest to, że jak maja powiedzieć co im się udało ostatnio to patrzą jak wół na malowane wrota. Mnie się udało np. dzisiaj rano wstać i nie położyć znowu do łóżka. Świadomość tego, że robimy coś i nam to wychodzi i traktowanie tego personalnie jako własnie osobisty sukces to podstawa. Mnie to ustawia dzień i chce mi się kolejnych wyzwań.

Maciej Pawlik
Maciej Pawlik
5 lat temu

Mogę tylko przyklasnąć. Serce mi pęka, jak słyszę olimpijczyków, którzy po 10 latach ciężkich treningów udzielają wywiadów mówiąc, że „udało im się zakwalifikować/wygrać/awansować”.

blogierka
5 lat temu
Oceń wpis :
     

Jej, niby kolczing, którego nienawidzę, ale jednak mądre i fajnie napisane :D.
Ja mam trochę kłopot, jak myślę, o tym,gdzie jestem i co robię, bo jestem
perfekcjonistką. Ale uczę się doceniać to co mam, bez tego „udało mi się” :).

blogierka
5 lat temu
Odpowiedz do  opycha.pl

Hehe,no ja też mam dystans do kołćzów, przez debili, którzy się w sieci wybili ( lol, jaki rym xD), ale sama czasem słyszę u siebie takie motywacyjne gadki i aż się dziwię, jak to słyszę :D.Ale Twój wpis pokazuje,że można to zrobić mądrze i bez kija w dupie :).

Paulina
Paulina
5 lat temu
Oceń wpis :
     

Zgadzam z Tobą! Często sami sobie to robimy. „Udało się”,”tak wyszło”. Nic się nie udaje, tylko my sami, często odmawiając sobie innych rzeczy i rezygnując z różnych sytuacji wypracowujemy sobie nasze małe i większe sukcesy. Bardzo nie lubię, jak ktoś mi mówi, że mi się coś udało, tak jakby spadło mi to z nieba. No nie, niestety. Podjęłam szereg decyzji, które mnie doprowadziły do konkretnego efektu. Po drodze rezygnując z innych.

Rafał
5 lat temu

Wystarczy do „udało się” dodać nas samych – „udało mi się”. Nie trzeba niczego wykreślać, a można dodać część siebie. Zresztą to tylko słowa. Ważne by to czuć.

Rafał
5 lat temu
Odpowiedz do  opycha.pl

Nie czuję by jedno stwierdzenie było lepsze niż drugie. Raczej skupiłbym się na samym efekcie niż przekonywaniu się, że to ja go osiągnąłem. Jestem świadomy co robię i jakich oczekuję efektów. Wiem co wynika z mojej pracy, a przy czym mi się zwyczajnie poszczęściło. Ale ja to ja, a Ty to Ty 🙂 Dokładnie jak piszesz, każdy ma prawo do swojego zdania. Jeśli ktoś potrzebuje takich sprawczych określeń, to niech je stosuje. Wyjdzie mu to na dobre. A miliona życzę nam obojgu. Ale tak tylko na rozgrzewkę 😉

Marta | Projekt Spokój
Marta | Projekt Spokój
5 lat temu

A ja często używam „udało mi się” i nie ma to najmniejszego wpływu na moje samopoczucie 🙂 Nie przywiązuje do tego aż takiej wagi. W jednej z firm, w której pracowałam, poprawiano osoby, którym zdarzyło się powiedzieć, że coś im się „udało” i osobiście trochę mnie to irytowało. Jestem na tyle świadomą osobą, że wiem, komu lub czemu zawdzięczam ten czy inny sukces. Ale to tylko moje zdanie 🙂

Blog podróżniczy W poszukiwaniu końca świata

Ja „udało mi się” rozumiem jako „zapracowałam na to”. Jednak często słyszę to pod innym znaczeniem- jakby to był przypadek. A tak nie jest.

Pozdrawiam serdecznie i do usłyszenia!

Privacy Preference Center

      Advertising

      Analytics

      Other

      20
      0
      Chętnie poznam twoje zdanie, zostaw komentarz!x