Jak oszczędzać wodę w domu? I po co to w ogóle robić? Powody, dla których warto zużywać mniej wody, są przynajmniej dwa. Ekonomia i ekologia. Co najlepsze, nie ważne, który powód bardziej do ciebie przemawia, to i tak zadziałasz na obu tych polach. Podpowiem ci dzisiaj cztery proste sposoby na to, jak zużywać mniej wody. Jeśli wprowadzisz do swojego życia choćby jeden z nich, to i tak w skali rocznej i oszczędzisz, i zadbasz o planetę!
Bierz prysznic zamiast kąpieli, a oszczędzisz nie tylko wodę!
Ja wiem, że to dla niektórych zabrzmi strasznie, ale skorzystanie z prysznica zamiast kąpieli jest bardzo efektywnym rozwiązaniem. Oczywiście najlepiej by było zrezygnować z pluskania się w wannie raz na zawsze, ale nawet jeśli weźmiesz prysznic zamiast kąpieli choćby 3 razy w tygodniu, to już zaoszczędzisz sporo wody.
Poszperałam trochę w internetach i znalazłam wpis na blogu firmy Cersanit, w którym napisano, że w czasie kąpieli zużywamy średnio 110 litrów wody, a pod prysznicem… podobnie! Z tym że firma Cersanit pisze o 10-minutowym prysznicu, gdy woda cały czas się leje z tzw. „słuchawki”. Jeszcze trochę pogrzebałam i wpadłam na wpis Michała Szafrańskiego z bloga „Jak oszczędzać pieniądze”. Michał obliczył, że każdy jego prysznic to 127 litrów wody, przy czym brał pod uwagę także 10 minut ciągłego strumienia wody. Roczny koszt jego pryszniców oszacował na prawie 1000 zł, a było to w 2012 roku, więc teraz zapłaciłby dużo więcej. Według firmy Cersanit i Michała Szafrańskiego można oszczędzić poprzez zainstalowanie zestawu prysznicowego z termostatem. Dodatkowo Michał proponuje skrócenie czasu prysznica, zmniejszenie strumienia i temperatury wody. Wpis firmy Cersanit znajdziesz tutaj (klik!), a obliczenia Michała możesz sprawdzić tutaj (klik!).
Od jakiegoś czasu w dni powszednie biorę prysznic. Dzięki temu oszczędzam nie tylko wodę, ale też czas. Wyjątki robię, gdy np. wrócę zmarznięta ze spaceru i ciepła herbata nie pomoże. Dodatkowo zamiast lać wodę ciągłym strumieniem, zatykam odpływ, spłukuję się wodą i moczę gąbkę i zamykam kurek. Nakładam na gąbkę detergent, obmywam się, po czym płuczę ręce i zabieram się za mycie włosów (też przy zakręconej wodzie). Na koniec myję twarz i ponownie wszystko z siebie spłukuję, po czym płuczę gąbkę. Brzmi strasznie? Dla mnie to normalne. Robię tak od zawsze. Mycie się pod ciągłym strumieniem wody byłoby dla mnie niekomfortowe. Polecam spróbować tej metody choć raz i nie otwierać odpływu do samego końca. Jak zobaczysz o ile mniejsze jest zużycie wody, będziesz mieć więcej zapału do zmiany! 🙂
Dodatkowe sposoby na oszczędzanie wody podczas kąpieli
Jeśli nie jesteś w stanie zrezygnować z codziennej kąpieli, może cię zainteresować tip Otylii Jędrzejczak, który sprzedała kiedyś w programie Kuby Wojewódzkiego. Powiedziała, że jeśli już bierze kąpiel, to nie puszcza całej wody po kąpieli do kanalizacji, tylko używa jej też do mycia podłogi. Próbowałam. Zostawiłam zatkany odpływ, wyszłam z wanny i nabrałam trochę wody do wiadra od mopa. Dolałam nieco detergentu (ale niewiele, bo w wodzie i tak była chemia) i po prostu umyłam podłogę. Nie było idealnie, ale też obyło się bez dramatu. Mimo wszystko jest to niewielka oszczędność wody, więc mimo wszystko zachęcam do prysznica. 😉
Gdy w tym roku panowała susza, znalazłam gdzieś poradę, aby nalewając wodę do kąpieli, tę pierwszą zimną wodę zlać do pojemnika. Po co? Żeby wykorzystać ją do podlewania kwiatów czy innych krzaków! Brzmi może szalenie, ale to chyba niewielka fatyga podstawić na chwilę choćby baniak 5-litrowy pod kran? Pamiętaj, aby po zlaniu tej wody do pojemnika odstawić ją przynajmniej na kilka godzin, a najlepiej na całą noc. Rośliny łatwiej znoszą odstaną wodę niż taką prosto z kranu.
Rób pranie z głową!
Choć mówi się żartobliwie, że dzielimy ciuchy na brudne i takie, które da się jeszcze założyć, to jednak robimy pranie dość często. Pamiętam, jak koleżanka z pracy kilka lat temu skrzywiła się, gdy jej powiedziałam, że robię pranie raz w tygodniu. Dla niej to zdecydowanie zbyt rzadko. I przy tym punkcie się zatrzymam!
To, jak często robisz pranie, wpływa na to, ile wody zużywasz. Jeśli pierzesz często, ustawiasz normalny program, a bęben jest w połowie pusty, to marnujesz wodę. Nie oznacza to jednak, że musisz chomikować brudy, aż bęben się zapełni. Przy mniejszej ilości możesz wybrać krótszy program. Jeśli nie masz odpowiednich objaśnień na samym urządzeniu, to pamiętaj, że teraz producenci bardzo często udostępniają specyfikację i instrukcję obsługi sprzętów w sieci. Warto poświęcić chwilę na sprawdzenie, który program do czego jest najlepszy. Poświęcony czas spłaci się przy rocznym podliczeniu rachunków za wodę. 😉
Gdy szperałam w internetach, zainteresował mnie artykuł na blogu sklepu „morele.net”. Zawiera kilka wskazówek jak prać z mniejszym zużyciem wody. Poza tym, co już napisałam, czyli ustawianiem odpowiedniego programu i zapełnianiem bębna znalazłam jeszcze inne ciekawostki. Najbardziej zaciekawiła mnie kwestia odpowiedniej ilości detergentu. „Morele.net” pisze, że niektóre pralki potrafią wyczuć, kiedy pranie potrzebuje dokładniejszego płukania, więc jeśli użyjemy go za dużo, pralka pobierze więcej wody. Od razu przypomina mi się, jak długo producenci chemii gospodarczej tłumaczyli, że proszki do prania puszczane na zachód są bardziej skoncentrowane niż w Polsce, bo Polacy wciąż nie ogarniają, że jeśli coś jest mocniejsze w działaniu, to używa się tego mniej. Jeśli u ciebie tak właśnie jest, to czas zacząć odpowiednio dawkować detergenty! Wpis sklepu „morele.net” o tym, jak dobrze wybrać pralkę i w jaki sposób możesz ograniczyć zużycie wody i prądu znajdziesz tutaj (klik).
Co lepsze, zmywarka czy mycie ręczne?
Tyle się o tym trąbi, ale wciąż nie wszyscy wierzą, że zmywarka zużywa mniej wody, niż ręczne mycie naczyń. Dlaczego? Być może dlatego, że zlew jest mniejszy od komory zmywarki, więc wchodzi do niego mniej wody. To jedyne wytłumaczenie, które mi przychodzi do głowy. W takiej sytuacji najlepiej dowiedzieć się, jak faktycznie działa zmywarka. Otóż nie zapełnia się ona kilkukrotnie wodą, tylko spryskuje naczynia za pomocą dyszy.
Właśnie dlatego, że zmywarka psika dyszami na całej powierzchni maszyny, warto zadbać o to, aby była dobrze wypełniona. Można powiedzieć, że im więcej wolnej przestrzeni zostawisz, tym więcej wody się zmarnuje. Sklep „morele.net” pisze na swoim blogu, że zmywarka klasy A+ na jedno mycie zużywa średnio 12-13 litrów wody. Czy to dużo? Moim zdaniem nie. A przecież możesz poszukać też zmywarki wyższej klasy, która będzie zużywała tej wody jeszcze mniej!
Czy opłaca się kupić zmywarkę, jeśli jest się singlem lub mieszka we dwójkę?
Opłacalność zakupu zmywarki zależy głównie od tego, który model wybierzesz. Ja używam zmywarki pełnogabarytowej i na dwoje mieszkańców przypada mi średnio jedno mycie na dwa dni. Są oczywiście tygodnie, gdy zmywarka chodzi prawie codziennie, bo np. gotuję na zapas czy przygotowuję świąteczne posiłki. Obecnie na rynku jest dość szeroki wybór zmywarek i możesz wybrać mniejszy model. Ja nie jestem specjalistką od sprzętu AGD, dlatego kolejny raz proponuję zajrzeć na bloga sklepu „morele.net”. Z wpisu na temat zmywarek dowiedziałam się m. in. o istnieniu kompaktowych modeli nablatowych. Nigdy wcześniej o nich nie słyszałam. Wspomniany artykuł znajdziesz tutaj (klik!).
Jeszcze jakiś czas temu sama nie wierzyłam, że zmywarka zużywa mniej wody, niż mycie ręczne. Później uwierzyłam na słowo, a przy ostatniej awarii zmywarki mogłam się fizycznie o tym przekonać. Myję naczynia w zlewie jednokomorowym i po zatkaniu odpływu miałam pełen wgląd w to, ile wody poleciało z kranu. Jestem przekonana, że były większe ilości, niż te 12-13 litrów, o których pisze na swoim blogu sklep „morele.net”.
Dodatkowy sposób na to, jak oszczędzić w domu wodę
Aby oszczędzić więcej wody, staraj się ograniczać częstotliwość mycia naczyń. Jak to zrobić? Nie musisz zmieniać szklanki za każdym razem, gdy zachce ci się pić. Pracowałam kiedyś z chłopakiem, który w ciągu dnia mył kubek tylko wtedy, gdy z herbaty czy kawy „przesiadał się” na wodę. Raz nawet prawie się udusił, bo pijąc kawę zapomniał, że w kubku jest jeszcze torebka herbaty ekspresowej i gdy mocniej przechylił kubek, to prawie się nią zadławił. 😛 Oczywiście to jest sytuacja ekstremalna. Ja używam jednej szklanki do wody w ciągu dnia i zwykle jednego kubka do herbaty lub kawy. Nauczona przypadkiem kolegi oczywiście kubek opłukuję przy każdej zmianie napoju.
Obrzydza cię picie cały dzień z jednej szklanki? A nie zdarzyło ci się pić pół dnia wody z jednej butelki, np. w czasie podróży? Nie dość, że gwint był ośliniony, to jeszcze płyny ustrojowe dostały się do środka. To jest dopiero fujka! 😉
Oszczędzaj wodę używając jej w kuchni tyle, ile potrzeba!
Kulinaria to nie tylko smażenie i pieczenie, ale też gotowanie. Gotujemy ziemniaki, ryż, makaron czy warzywa. W przypadku makaronu warto zadbać o to, aby nie gotować go w za małej ilości wody, to prawda. A co z ziemniakami, ryżem, warzywami? Przede wszystkim warto dopasować wielkość garnka, a potem zadbać o odpowiednią ilość wody. Zużyjesz mniej wody do ugotowania torebki ryżu czy kaszy w mniejszym garnku. Wiadomo, że musisz jej nalać tyle, aby torebka była zakryta. Warto więc dopilnować, aby było jak najmniej wolnej przestrzeni dookoła. Im większy garnek, tym więcej wolnego miejsca, czyli więcej niepotrzebnej wody, proste. A tak w ogóle to polecam przerzucić się na kasze i ryże gotowane luzem. 😉 Jeżeli gotujesz warzywa lub ziemniaki, to też nie musisz zalewać garnka wodą do pełna. Ważne, aby tafla wody była trochę powyżej produktu. Dzięki zastosowaniu odpowiedniej ilości wody do gotowania nie tylko będziesz bardziej eko i zaoszczędzisz trochę grosza, ale też zyskasz na czasie. Im mniej wody gotujesz, tym szybciej doprowadzisz ją do wrzenia. Dodatkowo przy odpowiednim dopasowaniu wielkości garnka, możesz przy okazji zaoszczędzić np. na gazie, bo możesz postawić go na mniejszym palniku.
Gdy pracowałam w korporacji, to zauważyłam, że wiele osób wylewa wodę z czajnika, nalewa świeżą i dopiero wtedy gotuje. Dlaczego? Między innymi dlatego, że czajniki w korporacjach są często strasznie zakamienione. Duży przemiał wody robi swoje. Był jeszcze jeden powód. Ktoś z naszej pracy wyczytał, że woda gotowana dwukrotnie jest niezdrowa. Szukałam kiedyś informacji na ten temat i nie znalazłam niczego, co by to potwierdziło. Znalazłam natomiast informację, że owszem, ktoś puścił w świat taką informację, ale to nie jest prawda. Takie ciągłe wylewanie wody z czajnika i nalewanie nowej nie jest ani ekonomiczne, ani ekologiczne. Rozumiem, że niektórzy po prostu lubią gotować zawsze świeżą wodę i nie będę nikogo na siłę przekonywać, że musi to zmienić. Zamiast tego proponuję po prostu nalewać mniej wody do czajnika. Nie wlewaj całego litra, jeśli chcesz zalać jeden kubek. Staraj się domierzyć tak, żeby ci starczyło i nie zostało w czajniku zbyt wiele. Dzięki temu mniej wylejesz do zlewu.
A jeśli chcesz oszczędzać oszczędzać wodę nie tylko w domu…
Coraz głośniej mówi się o tym, że jako gatunek zużywamy zatrważająco duże ilości wody. Zwykle patrzymy na ten problem z perspektywy własnych czterech ścian i wydaje nam się, że sprawa jest rozdmuchana. Oczywiście to, żeby oszczędzać wodę w domu jest bardzo ważne. Weź jednak pod uwagę, że poza gospodarstwami domowymi jest jeszcze przemysł. Niektóre z jego gałęzi zużywają jej naprawdę sporo. Wbrew pozorom możesz to ograniczyć, podejmując odpowiednie decyzje.
- ogranicz spożycie mięsa -przemysł mięsny zużywa wodę nie tylko poprzez pojenie zwierząt, ale także uprawę pasz, utrzymanie czystości na wszystkich etapach produkcji, od hodowli zwierząt po obróbkę mięsa; zależność między produkcją mięsa a zużyciem wody fajnie tłumaczy artykuł na stronie woda.edu.pl, który znajdziesz tutaj (klik) oraz wpis na blogu Kasi Gandor, który znajdziesz tutaj (klik!)
- ogranicz spożycie produktów roślinnych, do których uprawy potrzeba bardzo dużo wody; do wyprodukowania jednego owocu potrzeba ok. 270 litrów wody, a musisz jeszcze dodać to, co zejdzie w czasie transportu i dystrybucji; choć awokado uważa się za świetny produkt dla osób na diecie roślinnej, to niektóre dedykowane restauracje wycofują je z menu uznając za niewegańskie
- noś odzież z drugiej ręki, stawiaj na jakość, a nie ilość; przemysł odzieżowy zużywa bardzo dużo wody, a w rankingach wyprzedza go obecnie tylko przemysł petrochemiczny; kupując odzież z drugiej ręki, ograniczamy popyt, dzięki czemu są szanse, że zmniejszy się produkcja niebotycznych ilości ciuchów bardzo słabej jakości; aby lepiej poznać temat, proponuję na początek przystępnie napisany materiał ze strony „wysokieobcasy.pl”, w którym znajdziesz troszkę więcej informacji na temat zużycia wody w przemyśle odzieżowym i kilka porad, jak kupować bardziej ekologicznie, a znajdziesz go tutaj (klik!)
Jeśli faktycznie chcesz zacząć oszczędzać wodę, pamiętaj o zachowaniu zdrowego rozsądku!
Najgorsze, co teraz możesz zrobić, to chodzenie cały tydzień w tych samych gaciach, wymiana zmywarki a bardziej oszczędną, choć ta stara jeszcze super się trzyma i mycie się raz na kilka dni. Prawdopodobnie długo tak nie wytrzymasz, bo albo kopniesz w kalendarz z półobrotu przez brak higieny, albo się zniechęcisz. Jeśli wyżej wymienione sposoby na oszczędzanie wody wymagają od ciebie wprowadzenia zmian, a nawet wyrzeczeń, to wprowadzaj je stopniowo.
Ja sama na początku wybierałam prysznic zamiast kąpieli średnio co dwa dni. Z pralką jeszcze trochę walczę, bo lubię mieć mało ubrań, ale ratuję się programem „pranie codzienne”. Jeśli chodzi o zmywarkę, to została wymieniona, gdy poprzedniej nie było już sensu ratować (zwróć uwagę na elektrośmieci). Gotowania w odpowiedniej ilości wody nauczyłam się, gdy pracowałam w restauracji. Tam czas przygotowania produktów był na wagę złota, więc nie można było sobie pozwolić na gotowanie w za dużej ilości wody. Teraz w prywatnej kuchni buduję sobie nawyk, aby warzywa gotować na parze (wtedy, gdy jest to możliwe). Wydaje mi się, że ta metoda zużywa mniej wody, a warzywa tracą mniej witamin i są bardziej jędrne (o ile ich nie przegotuję oczywiście. Awokado na początek ograniczyłam do jednego w tygodniu. Szybko zauważyłam, że nie mam do niego szczęścia, często było z nim coś nie tak, więc po jakimś czasie w ogóle przestałam kupować. Nie wykluczam jednak, że jeszcze kiedyś wrzucę awokado do zakupowego koszyka. A jeśli chodzi o rzeczy z drugiej ręki (nie tylko odzież), to polecam ci mój artykuł na ten temat, który został bardzo dobrze przyjęty przez czytelników, znajdziesz go tutaj (klik!).
Na koniec mam do ciebie ogromną prośbę! Jeśli spodobał ci się ten wpis i znajdziesz chwilkę na komentarz czy wiadomość, to daj mi o tym znać. Będzie to dla mnie sygnał, żeby tworzyć więcej takich treści. Jeżeli uważasz, że ten materiał powinien przeczytać ktoś z twoich bliskich, podrzuć mu link lub udostępnij na swoim Facebooku, puść informację na Instagramie. Ja niestety nie jestem w stanie dotrzeć do wszystkich, a przecież jak mówią -sharing is caring!