1,5K
Harissa występuje w co najmniej dwóch postaciach – jako pasta i jako przyprawa. Ja dziś proponuję ci pastę umiarkowanie pikantną, którą da się zjeść bez potu na czole 😉 Możesz używać jej jako sosu, smarować nią kanapki, grzanki, doprawiać potrawy. Jeśli lubisz ostrą kuchnię, to sprawdzi się też jako dip do przekąsek 😉 Jednym zdaniem ogranicza cię tylko twoja wyobraźnia! Pastę robi się szybko i łatwo. Będziesz potrzebować blendera, świetnie sprawdzi się ręczny. Podane przeze mnie proporcje wystarczą ci na przygotowanie małego słoika (200 ml) pasty. Po przygotowaniu harissa może stać w lodówce (zamknięta w słoiku) co najmniej kilka dni. Myślę, że spokojnie powinna wytrzymać tydzień. Jeśli chcesz zrobić zapas, to możesz spróbować pasteryzacji, ale ja sama jeszcze nigdy tak nie robiłam. I pamiętaj, żeby nie pomylić przypraw! Do zrobienia harissy z tego przepisu potrzebujesz kminu rzymskiego, inaczej kuminu, a to nie to samo co kminek. Ziarna kolendry to też nie to samo, co jej liście 😉 Na koniec dodam jeszcze, że harissa jest o tyle fajna, że nie wykręca aż tak bardzo, jak np. sos tabasco czy sambal, a to zasługa słodkiej papryki w składzie 🙂 No dobra, to ja już nie pitulę, śmigaj do kuchni! A jak pasta ci zasmakuje, to nie zapomnij polecić przepisu swoim znajomym!
Wersja do drukuIlość – 200 ml
Ilość kalorii – 213 kcal
UWAGA: podane wartości są orientacyjne i zostały policzone dla całego słoiczka
Makro: białka 3,5 g, tłuszcze 16 g, węglowodany 18,5 g
Stopień trudności: łatwe
Składniki:
- 150 g słodkiej czerwonej papryki (1 nieduża sztuka)
- 50 g czerwonych papryczek chilli (4 dość duże sztuki)
- 10 g czosnku (3 średnie ząbki)
- 1 łyżka soku z cytryny
- 1 łyżka oliwy (jeśli chcesz "odchudzić" pastę, możesz pominąć oliwę)
- ½ łyżeczki mielonych ziaren kolendry (możesz też zetrzeć całe nasiona w moździerzu)
- ⅓ łyżeczki mielonego kminu rzymskiego (kuminu)
- ⅓ łyżeczki soli
Sposób wykonania:
- Harissa jest bardzo prosta w przygotowaniu. Najpierw pokrój papryki. Słodką paprykę pokrój np. w średnią kostkę, a chilli w cienkie krążki. Pamiętaj, aby po pokrojeniu chilli nie dotykać wrażliwych miejsc i przez kilka godzin nie dotykać soczewek kontaktowych. Najbezpieczniej jest stosować rękawiczki 😉 Chodzi o to, żeby papryki się łatwo zmieliły blenderem. Wrzuć pokrojone papryki do pojemnika, w którym będziesz je miksować.
- Teraz obierz czosnek, pokrój dość drobno, ale nie jakoś przesadnie. I tak wszystko zmielisz na pastę, więc nie ma co się przemęczać. Pokrojony czosnek dorzuć do papryki.
- Wlej do pojemnika łyżkę soku z cytryny, która podkręci smak harissy, a także łyżkę oliwy, która wzbogaci pastę i ułatwi mielenie. Dosyp też przyprawy – 1/2 łyżeczki zmielonych ziaren kolendry, 1/3 łyżeczki kminu rzymskiego i 1/3 łyżeczki soli. Zmiksuj całość na pastę (będzie dość rzadka).
- Harissa jest już gotowa! Prawda, że poszło łatwo i szybko? Daj znać w komentarzu, czy obyło się bez problemów i czy smakowało!
Uwielbiam harrisę, chociaż usteczka wykrzywia i rura pali,ale co tam.Kocham chilli i wszystko co pikantne.Oj to sobie zrobię, chociaż w sklepach słoiczki stoją.
Produkty leżą i czekają i więdną z tęsknoty.
Dzięki za pomysł 🙂
Boję się, że ta wersja może być dla Ciebie zbyt łagodna, więc pomnóż ilość papryczek chilli x pińcet 😉
To muszę beczkę kupić 😀
Taka po Castrolu, tylko dobrze oczyszczona powinna się nadać 😉 A jak już się podniszczy, to można sobie stylowy kwietnik zrobić w ogródku (widziałam niedawno w TV) 😀
Po Castrolu to sobie sama użyj, ja tam sobie beczkę z desek zrobię 😀
Jak mi taką po Castrolu tanio gdzieś wyrwiesz, to bardzo chętnie! 😀 A z drewna to może się kiedyś sama nauczę klepać, to Ci od razu zrobię 😉
Harissa – klasyczna pasta Państw Maghrebu:) To jest ciekawe jak szybko chilli stało się tak istotnym elementem kuchni północnej Afryki, Bliskiego Wschodu, Indii czy Chin, iż zapomina się, że to XV – wieczne novum… Nie mówiąc już o fasoli czy ziemniakach.
O widzisz, a można odnieść wrażenie, że to chilli było tam od zawsze, tak jak u nas byśmy mogli pomyśleć o ziemniakach 🙂 To bardzo miłe, jak ktoś przyjdzie i opowie takie „pikantne szczegóły” 😀