„Finansowy ninja” to książka,którą powinien mieć na uwadze każdy, kto chce ogarnąć swoje finanse osobiste.Dlaczego?To swojego rodzaju podręcznik, a wręcz przewodnik po świecie finansów osobistych.Autor-Michał Szafrański opisuje przystępnym językiem jak zacząć przygodę z porządkowaniem finansów osobistych, znaleźć motywację do oszczędzania i jak pomnażać swoje pieniądze. Więcej szczegółów znajdziesz w kolejnych akapitach.
O czym jest „Finansowy ninja”?
„Finansowy ninja” to książka o finansach osobistych. Brzmi sztywno i nieciekawie? Na pierwszy rzut oka pewnie tak. Ale pisząc z punktu widzenia czytelnika mogę to określić zupełnie inaczej. „Finansowy ninja” to książka, która pokaże ci dlaczego warto mieć oszczędności i że wbrew pozorom nie trzeba zarabiać kroci, żeby oszczędzać. Michał Szafrański, autor książki (i bloga jakoszczedzacpieniadze.pl) bardzo fajnie pokazuje, jak ważne jest, abyśmy doceniali sami siebie i szanowali swoją pracę. Często jest tak, że choć byśmy nie wiadomo ile zarabiali, to pensja schodzi nam na bieżące wydatki. Do tego wielu z nas nadal nie szanuje swojej pracy i sprzedaje swój czas (tak to określa autor w książce) za mniejsze pieniądze niż faktycznie zasługuje. Czy zatem po przeczytaniu tej książki staniesz się zarozumiałym milionerem? Nie. Czy po przeczytaniu tej książki każdy grosz będziesz z namaszczeniem wrzucać do skarbonki? Też nie. Właśnie dlatego chcę ci polecić „Finansowego ninja”, ta książka nie ma na celu zmienić ciebie, tylko twój sposób myślenia o własnych finansach. Z jednej strony uczy, aby świadomie wydawać pieniądze, ale też świadomie je zarabiać, a przy tym nie odmawiać sobie wszystkich możliwych przyjemności. To tak z grubsza, a dokładniejsze informacje znajdziesz poniżej.
Jak „Finansowy ninja obedrze cię ze złudzeń”
Niestety spora część społeczeństwa żyje na zasadzie „jakoś to będzie”. Wydaje nam się, że jak mamy etat, a co miesiąc na nasze konto wpływa przelew, to możemy być spokojni. Nie, nie bardzo. Pierwsza część książki obedrze cię z tego typu złudzeń i sprowadzi na ziemię. Szafrański na początku próbuje nas uświadomić, że nic nie jest dane raz na zawsze, a jedyną pewną rzeczą w życiu jest śmierć i podatki. Co z tego, że dziś pracujesz na etacie i może nawet należysz do grona szczęśliwców zatrudnionych na podstawie „umowy o pracę na czas nieokreślony”. Co z tego, jeśli firma, w której pracujesz może w każdej chwili splajtować? A co, jeśli umrzesz, czy twoja rodzina jest zabezpieczona? Wiem, brzmi brutalnie, ale z nami czasem inaczej się nie da. Niekiedy niezbędny jest zimny prysznic, aby doszło do nas, że niestety, ale choć to mało prawdopodobne, to mogą zdarzyć nam się „osobiste kataklizmy”. „Finansowy ninja” ma na celu między innymi podpowiedzieć nam jak się na takie sytuacje przygotować. Dodatkowo Michał nie odpuścił też ZUS-owi. Nie wiem jak z tym u ciebie, ale ja już dawno przestałam wierzyć w emerytury. Mojej mamie nie mieści się w głowie, że w przyszłości może być inne źródło dochodu niż emerytura wypłacana z ZUS-u, ale tak byliśmy uczeni od pokoleń, więc nie mam co jej winić. Ja natomiast mam 33 lata i na tyle otwarty umysł, żeby wiedzieć, że to śliski temat. „Finansowy ninja” fajnie tłumaczy na czym polega problem z emeryturami i dlaczego warto wziąć pod uwagę sytuację, w której emerytura z ZUS jest tylko bonusem do naszych podstawowych źródeł dochodu. Nawet jeśli teraz twierdzisz, że to wywrotowa teoria jakiegoś wariata, to i tak polecam zapoznać się z innym punktem widzenia 😉
„Finansowy ninja” nauczy cię panować nad swoimi finansami
Może brzmi jak slogan wprost z „Telezakupy Mango”, ale taka jest prawda. Nawet jeśli nie odłożysz tuż po przeczytaniu tej książki milionów, to uważniej się będziesz przyglądać każdej złotówce wpadającej i wypadającej z twojego portfela. Ja z domu niestety nie wyniosłam dobrych nawyków finansowych. Części rzeczy nauczyłam się sama. Umiałam „doraźnie” pilnować cen produktów kupowanych w marketach, ale w życiu by mi nie przyszło oszczędzać np. na kosztach utrzymania domu. Szafrański podpowiada między innymi jak wydać mniej choćby na używanie lodówki. myślisz, że kupisz lodówkę najwyższej klasy oszczędności energii, czyli A i pierdyliard „+++++”? No właśnie, a w „Finansowym ninja” znajdziesz obliczenia udowadniające, że niekiedy ten tok myślenia mija się z rzeczywistością. Warto zatem przeczytać, aby nie wydawać pieniędzy na coś, co tak naprawdę jest ci zbędne. To tylko pojedyncze przykłady, ale w książce jest naprawdę masa wiedzy, której praktyczne zastosowanie pozwoli ci mówić twoim pieniążkom gdzie mają pójść, zamiast sprawdzać gdzie się rozeszły.
„Finansowy ninja” pokaże ci, że dywersyfikacja przychodów jest w zasięgu twojej ręki
Nie wiesz co to dywersyfikacja przychodów? Po przeczytaniu książki nie będziesz mieć z tym żadnych problemów! Dywersyfikacja przychodów to nic innego, jak zwiększanie ilości źródeł finansowych. Jeśli więc myślisz, że pracując na etacie musisz żyć wyłącznie z gołej pensji, to po raz kolejny Michał obedrze cię ze złudzeń. „Finansowy ninja” pokazuje między innymi przykład faceta, który mieszkając w tzw. mrówkowcu (wielki blok) sobie dorabiał wynosząc śmieci sąsiadom. Nie każdy ma ochotę się czymś takim zajmować, ale to tylko jedna z możliwości. Uwierz mi, „Finansowy ninja” pobudzi twoją kreatywność w tym temacie 😉 Ja sama właśnie pod wpływem bloga Michała postanowiłam spróbować swoich sił w afiliacji. Co to jest? To układ, w którym ja polecam tobie produkt, z którego sama jestem zadowolona, a jeśli zakupisz ten produkt z mojego polecenia, to sprzedawca odpali mi % z zysku, przy czym dla ciebie cena produktu się nie zmieni. Czytałeś mój wpis o książce „Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi”? Tam właśnie możesz sprawdzić jak wygląda afiliacja. Po zrecenzowaniu książki podkleiłam link dając znać, że jeśli kupisz za jego pośrednictwem książkę, to właściciel sklepu odpali mi dolę. Dla ciebie cena się nie zmienia, on po prostu oddaje mi część swojego zysku. Tutaj też zamierzam cię prosić o zakup książki przez mój link, ale to dopiero po recenzji, najpierw sprawdź, czy w ogóle chcesz kupić „Finansowego ninja” 😉
„Finansowy ninja” podpowie ci jak kupić korzystnie mieszkanie
To akurat temat, który mnie nie dotyczy, ale chętnie przeczytałam rozdział o zakupie mieszkania, bo co raz częściej słyszę, że tańszy jest jednak wynajem. Szafrański podszedł do tematu bardzo fajnie, bo nie przyjął jednoznacznego stanowiska, czy bardziej warto wynajmować mieszkanie, czy kupić własne. Oczywiście przedstawia liczby, które mogą cię przychylić do jednej z tych opcji, ale absolutnie nie ocenia, która opcja będzie dla ciebie lepsza. Gdy już zdecydujesz się na zakup mieszkania, to Michał w „Finansowym ninja” dość dokładnie rozpisuje z czym wiąże się kredyt hipoteczny. Pokazuje, że to nie tylko pieniądze z banku równe wartości mieszkania. Bezczelnie pokazuje wszystkie koszty poboczne, ujawnia, jak bank (i nie tylko bank) zarabia na twoim kredycie. Jednocześnie podpowiada, jak można próbować te koszty zmniejszyć. Myślę, iż warto się zapoznać z tym tematem zanim weźmiesz kredyt na 20-30 lat…
„Finansowy ninja” pokaże ci też na czym polega inwestowanie
W „Finansowym ninja” Michał cytuje słowa Piotra Hryniewicza, który mówiąc ogólnikowo żyje z wynajmu mieszkań. Cytat brzmi „ktoś musi ciężko pracować, albo ty, albo twoje pieniądze”. Co miał na myśli? Między innymi inwestowanie. W książce Szafrański podpowiada różne sposoby na to, jak zagonić swoją kasę do roboty. To nie tylko inwestowanie na giełdzie czy w nieruchomości, ale też kruszce, waluty, dzieła sztuki… Na szczęście i tutaj dowiesz się też jakie czekają na ciebie zagrożenia i jak starać się nie „wtopić” pieniędzy. A jeśli nie dostrzegasz w sobie żyłki inwestora, to spokojnie… W innych rozdziałach są omówione korzystne lokaty bankowe czy konta oszczędnościowe, co pozwala zagonić pieniądze do roboty nawet przy mniejszym budżecie.
Podsumowując…
Jak widzisz, moja dzisiejsza recenzja jest długaśna, ale nie wyobrażam sobie opisać tej książki w pięciu zdaniach. Chciałam też jak najbardziej przybliżyć ci czego możesz się spodziewać po „Finansowym ninja”, bo to nie jest tania książka. Jeden „goły” egzemplarz kosztuje obecnie 66.90 zł + przesyłka. Możesz kupić bardziej rozbudowane pakiety, ale to oczywiście jeszcze większy koszt. Czy moim zdaniem książka jest warta tych pieniędzy? Napiszę zupełnie szczerze i bez ogródek… Jeśli jesteś jedną z tych osób, które myślą, że samo przeczytanie książki sprawi, że staniesz się bogatym człowiekiem, to absolutnie jej nie kupuj. Jeśli natomiast masz świadomość, iż wszelkie kursy czy książki poradnikowe to tylko narzędzie, a finalny efekt zależy od twojej pracy, to polecam! Cena jak na książkę jest wysoka, to prawda. Pomyśl jednak ile kasy zdarzyło ci się „zainwestować” w ostatnią imprezę? Jeśli palisz fajki, to przelicz sobie ile miesięcznie wydajesz na nie kasy i jakie masz z tego korzyści. To powinno ci pokazać, że jeśli stać cię na nałóg, który daje ci głównie poczucie przyjemności i większą szansę na zachorowanie na raka, to tym bardziej stać cię na podręcznik, który zwiększy twoje szanse na polepszenie stanu finansowego. Ja sama po przeczytaniu już pierwszego rozdziału baczniej przyglądam się swoim wydatkom i muszę się pochwalić, że podjęłam męską decyzję o tym, aby w ciepłe dni jeździć do pracy rowerem. Na dojazdy samochodem wydaję ok. 250 zł na samo paliwo, a należy przecież doliczyć jeszcze koszty ubezpieczenia i napraw. Niedawno też powstrzymałam się przed kompulsywnym zakupem kursu internetowego za prawie 400 zł. Można więc przypuszczać, że pieniądze wydane na książkę to inwestycja, która się szybko zwróci (o ile faktycznie popracujesz nad swoim stosunkiem do finansów). Jeśli już mówimy o cenie, to muszę wspomnieć, iż z każdej sprzedanej książki 4 zł leci na konto akcji „Pajacyk”, czyli fundacji pomagającej niedożywionym dzieciom. Możesz więc poprzez zakup książki nie tylko „podpicować” swój stan na koncie, ale też komuś pomóc.
Przekonałaś mnie! Świetnie napisany artykuł.
Lucy, ja Ci powiem tak… cieszę się, że spodobała Ci się recenzja książki i być może ją kupisz, ale prawda jest taka, że jeśli ten wpis skłoni choć jedną osobę nawet nie tyle do zakupu, co do zastanowienia się nad swoimi finansami i wydania 50 zł mniej np. na zakupach, to ja już będę się z tym czuła świetnie! 😉
w takim razie już możesz się zacząć czuć świetnie 🙂
No wiadomo, że warto! 😀
komu jak komu, ale Tobie, działającej w blogosferze chyba akurat #finninja nie muszę przedstawiać 😀
Nops 😀
Bardzo obszerna recenzja i podoba mi się, że zwracasz uwagę na to, że można ją zakupić jedynie u Michała:)
Bardzo mi miło, że to doceniłaś! Musiałam o tym wspomnieć, bo sama ostatnio byłam w sytuacji, gdy szukałam książki z polecenia, przegrzebywałam sklepy i po jakimś czasie się okazało, że niestety od dłuższego czasu ten tytuł jest u nas w kraju dostępny wyłącznie w formie e-booka. Chciałam więc oszczędzić innym czasu 😉
I to jest bardzo, bardzo pomocne 🙂 Nie wszyscy przecież znają Michała i jego filozofię działania 🙂 Dobra robota! 🙂
Dzięki Madzia! 🙂
Prosze bardzo:)
Uwielbiam tę książkę i nie będzie to przesadzone, jeśli powiem, że moje życie zmieniło się w momencie, kiedy pierwszy raz natknęłam się na blog Michała. Arkusz z budżetem domowym uświadomił mi, co robię źle (i jak bardzo źle było!). Książka za 70zł, akurat w tym przypadku to inwestycja. Kupiłam jakieś 2 lata temu i ani razu nie żałowałam tego wydatku.
Bardzo fajna uwaga – 70 zł inwestycji! Ja po przeczytaniu książki od razu uważniej śledziłam paragony i choć zawsze miałam małego węża w kieszeni, to po lekturze bez problemu zlokalizowałam gdzie kasa wycieka i już na pierwszych „planowanych” zakupach wyszło 50 zł mniej. Częściej też jeżdżę rowerem, zamiast autem (choć nie tak często, jak bym chciała) i pewnie już na samym paliwie nie jednej osobie się ta książka spłaci 🙂 Michał robi mega robotę i mam nadzieję, że mimo obecnych problemów będzie dalej tworzył, choćby nawet raz na miesiąc czy rzadziej, ale jednak 🙂
Dzięki wielkie za ciepłe słowa. No rumienię się. 🙂
Fajnie, że książka się Wam przydaje. 🙂
Pozdrawiam!
Niestety, ale takie bywają konsekwencje wykonania dobrej roboty! Dużo zdrówka dla Ciebie i wszystkich bliskich Michał, niech dobro powróci! 🙂