„Elon Musk” -moja recenzja biografii, którą napisał Ashlee Vance

opycha.pl

Co takiego zrobił Elon Musk, że jest znany i bogaty? Jak to się stało, że facet, który tak samo, jak ja, ma dwie ręce, dwie nogi, jego doba wynosi 24 godziny, a jednak zrewolucjonizował branżę motoryzacyjną? Normalny facet, a wysyła komercyjnie rakiety w kosmos. No właśnie, czy taki normalny? Co takiego trzeba zrobić, żeby zmieniać świat? Jaką drogę trzeba przejść, żeby z RPA przenieść się do USA i robić interesy z NASA? Ja nie zadawałam sobie takich pytań, gdy kupowałam biografię Elona Muska, którą napisał Ashlee Vance. Tamtego dnia w księgarni nie miałam bladego pojęcia, kim jest facet z okładki tej książki. Pod jego wizerunkiem oraz imieniem i nazwiskiem widnieje dopisek „Biografia twórcy PayPala, Tesli i SpaceX”. Wiedziałam co to PayPal, więc kupiłam.

Kim tak naprawdę jest Elon Musk?

Prawdopodobnie wiele osób postrzega Elona Muska jako zabawnego gościa, który robi szalone rzeczy i zbija na tym fortunę. Wcale mnie to nie dziwi. Przyzwyczailiśmy się do bajkowych historii ludzi, którzy nie mieli nic, aż nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki stali się bogaci i sławni. O tym, co się działo w międzyczasie niewiele się mówi. Dlaczego? Bo etos pracy nie jest już taki sexy. Ludzie chyba chcą wierzyć w to, że szeroko pojęty sukces to po prostu kwestia szczęścia. Tym bardziej się cieszę, że kupiłam tę biografię. Co prawda to niezła cegła (360 stron + epilog i trzy dodatki), ale zawiera sporo informacji o głównym bohaterze i pokazuje, jak kręta była jego droga do tego, kim jest obecnie.

kupując tę książkę, nie wiedziałam nawet, kim jest Elon Musk

Droga od zera do bohatera

Pewnego dnia chłopak z Afryki postanawia, że będzie robił wielkie rzeczy. Podejmuje decyzję w stylu „a gdyby tak rzucić to wszystko i jechać do USA”. Tylko w przeciwieństwie do tych, którzy jadą w Bieszczady, żeby trochę zwolnić, on zamierza zapierdzielać. Nie będę się wdawać w szczegóły, żeby nie spoilerować, ale uwierz mi, że lekko nie miał.

Żeby zrealizować swoje plany, zapierdzielał między innymi przy piecach hutniczych. Robota ciężka jak cholera, ale dobrze płacili. A Elon już wiedział, że chce założyć firmę i będzie potrzebował pieniędzy, więc był zmotywowany jak mało kto. Na marginesie dodam, że ta biografia świetnie pokazuje, na czym polega prawdziwa motywacja. To nie jest ten moment, gdy tak bardzo chce ci się pracować. Motywacja to powód, który sprawia, że pracujesz nawet wtedy, gdy ci się nie chce. Pisałam o tym już dwa lata temu, tutaj (klik!). Podejście Muska do pracy świetnie odzwierciedla ten fragment książki…

„Niedługo po imprezie sumo odnalazłem Muska z powrotem w w siedzibie Tesli w Palo Alto. Była sobota, a parking był pełen aut. W biurach pracowały setki młodych mężczyzn: niektórzy projektowali na komputerach komponenty do aut, inni przeprowadzali na biurkach eksperymenty na urządzeniach elektronicznych. Co kilka minut wybuchał donośny śmiech Muska i niósł się po całym pomieszczeniu. Gdy wszedł do sali konferencyjnej, gdzie na niego czekałem, zrozumiałem, jak wyjątkowym wydarzeniem dla wielu osób było przyjście do pracy w sobotę. On tymczasem patrzył na całą sytuację kompletnie inaczej, narzekając, że coraz mniej ludzi pracuje w weekendy. „Jesteśmy pizdami” -odpowiedział. „Właśnie miałem rozesłać e-mail do wszystkich. Zrobiły się z nas zwykłe pizdy” […].”

Nie będę przytaczać fragmentu o urlopie, bo choć strasznie mnie korci, to nie zamierzam odbierać ci całej przyjemności z czytania. 😉

Wstydliwe tajemnice Muska, o których rzadko się w Polsce mówi…

Jeśli myślisz, że autor biografii przez wszystkie 360 stron tylko wychwala Elona za jego pracowitość i nieprzeciętny intelekt, to jesteś w błędzie! Jakiś czas temu w internetach wypłynęła informacja o tym, że Musk chciał sprzedać Teslę. Wielu moich znajomych było zaskoczonych, ja nie. Z książki dowiesz się, że to nie pierwszy raz, gdy Tesla mogła zmienić właściciela. Przeczytasz o tym, jak firmy Elona stały na skraju bankructwa, a on robił, co mógł, w tym także ściemniał opinii publicznej, żeby je ratować. Te wszystkie historie dobrze pokazują, że w biznesie ważny jest nie tylko pomysł i sposób jego realizacji, ale też odrobina szczęścia.

Nie tylko zatajanie problemów sprawi, że Elon Musk przestanie ci się jawić jako zabawny, fajny gość. Książka opowiada także o sposobie jego pracy. Jeśli jesteś jedną z tych osób, które etat w zwykłym korpo postrzegają jako morderczy wyścig szczurów i najcięższą pracę na świecie, to biografia Muska sprowadzi cię na ziemię. Nie bez powodu już na początku Ashlee Vance wspomina, że nawet bez współpracy samego Muska zebrałby sporo materiału, żeby napisać o nim książkę. Wielu jego byłych pracowników chętnie by opowiedziało, jakiego mieli szefa.

Jaki Musk jest prywatnie?

Ja co prawda podzieliłam tutaj książkę na różne sfery życia, jednak autor przeplata w niej płynnie wątki dotyczące zarówno kariery, jak i życia prywatnego. Niektóre fragmenty wprawiają w konsternację, inne być może wywołają na twojej twarzy uśmiech. Mnie się morda śmiała już na 26. stronie za sprawą poniższego fragmentu.

„W tym czasie Musk rozstał się właśnie ze swoją drugą żoną, aktorką Talulah Riley, i próbował przekalkulować, czy gdzieś w to wszystko uda mu się jeszcze wcisnąć jakieś życie osobiste. „Myślę, że czas przeznaczony na firmy i dzieciaki jest w porządku” -powiedział. „Jednak wolałbym przeznaczyć go więcej na randki. Muszę znaleźć dziewczynę. Dlatego potrzebuję wygospodarować nieco więcej czasu. Jakieś dodatkowe pięć albo dziesięć… ile czasu potrzebuje kobieta tygodniowo? Może dziesięć godzin? To byłoby minimum? No nie wiem”.

Myślę, że wzmianki z życia prywatnego pomagają, aby nie znienawidzić Elona za to, jakim jest szefem. 😉 Okazuje się bowiem, że facet ma poczucie humoru, jest całkiem spoko ojcem i kumplem. Moją sympatię zyskał też tym, że gdy kupił sobie luksusowy supersamochód, korzystał z niego bez jakiejś większej czci i tym samym wkurzał tych, którzy kitrali tego typu auta na wielkie wyjścia.

Tak wygląda dzieciak, który w przyszłości będzie zmieniał świat. Tylko nie licz na dużo obrazków. W książce jest mało do oglądania, a sporo do czytania!

Czy biografia Elona Muska napisana przez Ashlee Vance’a jest godna polecenia?

Moja przygoda z czytaniem tej książki była dość długa, bo zajęła mi kilka lat. Jest w niej sporo nazwisk, dat, jak to w biografii. Ja taki tekst przyswajam znacznie wolniej. Nie zachowałam też ciągu czytania. Co jakiś czas książka lądowała na półce i zbierała kurz przez bardzo długi czas. Nie oznacza to jednak, że nie była dla mnie interesująca. Wręcz przeciwnie!

Jak już wspomniałam, zwykle ludzi sukcesu znamy z tego, że kiedyś byli przeciętni, aż nagle trach, są bogaci. Mnie natomiast interesuje to, jaką drogę przebyli ci wszyscy znani i bogaci. Tym bardziej, jeśli zrewolucjonizowali rynek motoryzacyjny, wysyłają rakiety w kosmos (podpadając tym Ruskim i Chińczykom). A jeśli przy tym wszystkim są fajną postacią medialną, to już w ogóle… Ta biografia dobrze pokazuje, że Musk zaszedł tak wysoko między innymi dzięki temu, że swoim działaniem wykracza poza pewne szablony, a także myśli długofalowo. Jak poleciał do Rosji, żeby negocjować zakup części do rakiet, to Ruski go pogonili, bo go nie stać. Elon wymyślił więc, że zamiast dogadywać się z firmami, które od zawsze są w branży, zacznie współpracować np. z producentami silosów. Jego firmy same produkują wiele komponentów do aut i rakiet nie tylko dlatego, że tak jest taniej, ale też dlatego, że dzięki temu nie muszą się martwić o ciągłość dostaw. Historia Muska opowiada o tym, co może się wydarzyć, gdy ktoś ma wizję, a potem konsekwentnie bierze się do jej realizacji. Jest też lekcją, że aby osiągnąć cel, warto uzbroić się w cierpliwość i nie poddawać przy pierwszej lepszej trudności. Jak Rosjanie odprawili go z kwitkiem, to nie użalał się nad sobą, tylko już w drodze powrotnej wyjął laptopa i policzył jak budować komponenty taniej.

Polecam biografię Elona Muska nie tylko jego fanom, ale też tym, którzy mają jakieś plany związane z „pracą na swoim”. Ta książka świetnie odziera ze złudzeń, ale też pięknie pokazuje, jak ważna jest odpowiednia motywacja, wytrwałość i konsekwencja w działaniu. Sama po cichu liczę na to, że kiedyś pojawi się ciąg dalszy. Książka Vance’a pojawiła się kilka lat temu, a ja odnoszę wrażenie, że Musk się dopiero rozkręca! W międzyczasie uruchomił projekt Starlink (podobno w czasie protestów na Białorusi wysyłano do niego prośby, aby pożyczył Białorusinom trochę swoich internetów 😉 ). Zmienił partnerkę (podobno też niezły oryginał). Ma z nią dziecko, któremu nadali tak dziwne imię, że nawet w Stanach Zjednoczonych urząd się na nie nie zgodził. Całkiem niedawno został też ogłoszony najbogatszym człowiekiem świata, detronizując tym samym właściciela Amazona, Jeffa Bezosa (który podobno jest strasznym lujem, dobrze mu tak! 😀 ).

A ty, zamiast czekać na kolejną część biografii Muska przeczytaj najpierw tę pierwszą. Jeśli się zdecydujesz i przebrniesz przez tę cegłę, to koniecznie daj znać, jak wrażenia!

P.S. Jeśli rozważasz zakup biografii Elona Muska, którą napisał Ashlee Vance (jest o nim więcej książek), to zajrzyj do porównywarki cen (znajdziesz ją tutaj -klik!)*. Nie tylko możesz wyszukać najtańszą ofertę, ale też sprawdzić opinie.

*Link do wyszukiwarki jest linkiem afiliacyjnym. Jeśli dokonasz zakupu za jego pośrednictwem, to Ceneo odpali mi procent za polecenie. Nie zwiększy to twoich kosztów, a jednak wesprzesz mnie groszem. Z góry dziękuję!

5 1 głosuj
Oceń wpis
Subskrybuj
Powiadom o
guest
3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Grażyna
Grażyna
3 lat temu
Oceń wpis :
     

No proszę, a my dziś przy śniadaniu również o Musku… Trochę na bazie obejrzanych „Stu rzeczy”, a trochę na zasadzie luźnych skojarzeń (tak mamy przy śniadaniu jeśli nigdzie się nie spieszymy, że gadamy na przeróżne tematy). I o Tesli też (w sensie człowieka, nie samochodu, choć o samochodach również). Dyskutowaliśmy o tym skąd ludzie biorą te wszystkie wariackie (na pierwszy rzut oka) pomysły, dlaczego wpadają na owe niemal równolegle, dlaczego jedni kradną od innych, a inni oddają, bo tak. I dlaczego jedne wynalazki żyją własnym życiem, a inne umierają w kurzu Historii. Zaintrygowałaś mnie tą biografią, może kiedyś sięgnę.

3
0
Chętnie poznam twoje zdanie, zostaw komentarz!x