Podobno jest popularna, ja nawet o tym nie wiedziałam. Jedni o niej mówią, że nie warto, zabierze ci energię, wpędzi w choroby. Drudzy są zakochani po uszy. Mówią, że dała im drugie życie, że w tym związku schudli, nabrali energii i że na nowo obudziła w nich chęć do życia. Jaka naprawdę jest ta dieta ketogeniczna? Myślę, że tak do końca to zna ją niewielu, ja sama też chyba słabo ją znam. Teraz ci tylko opowiem, jaki obraz diety keto będę nosić w swoim sercu…

Skąd moje zauroczenie dietą ketogeniczną?
Wiesz jak to jest, słyszysz o niej różne rzeczy, ale serce zaczyna mocniej bić i choć wiesz, że to może się skończyć źle, to umawiasz się na pierwszą randkę…
Ta moja wybranka obiecywała, że będę jadła nieprzetworzoną żywność, nie ograniczy mi dostępu do tłuszczu, a nawet będzie polecała jeść go dużo więcej (85% zapotrzebowania energetycznego). Pozwoliła skubnąć trochę białka (10 % zapotrzebowania), ale ograniczyła kontakty z węglowodanami (5% zapotrzebowania). Oczywiście powiedziała, że możemy iść w razie potrzeby na kompromis, że może mi poluzować trochę smyczy w kwestii tych makroskładników, ale nie obiecywała cukierkowej przyszłości. Kategorycznie natomiast zabroniła kontaktów ze zwierzętami karmionymi paszą sojową. Była fanką ekologii, zielonych warzyw, owoców o niskim indeksie glikemicznym. Zboża darzyła szczerą niechęcią… Ten romans z dietą keto miał mi zapewnić nową energię, spokojny sen, końskie zdrowie, a przy okazji talię osy. Aż na usta ciśnie się „i żyli długo i szczęśliwie”, ale coś poszło nie tak…
Romantyczna miłość do keto kontra codzienna rutyna
Każdy ma jakąś przeszłość, ona też spotykała się już z innymi. Rob Gryn, polski milioner z listy najbogatszych Forbes był jednym z nich. Na obiadki sałatki ze stekiem z krowy karmionej trawą (sprawdziłam cenę – 60zł za sztukę), ponętne awokado, dobry serek, toast z greckiej oliwy … Spotykała się też z „szarakami”, takimi jak ja. Jeden z nich pokazywał mi na You Tube swoją lodówkę. Karkówka, jajka, czyli rzeczywistość przeciętnego Polaka… Specjalność szefa kuchni w tym przypadku to parówki z boczkiem i majonezem pod serową polewą. Jak widać ona jest jak wszystkie inne, zwraca uwagę na grubość portfela i nie zawsze będzie tym aniołkiem, którego chcesz mieć w serduszku.
Co tak naprawdę zniszczyło mój romans z keto?
Ja raczej bym wolała tę wersję na bogato, tego aniołka z chudym stekiem i awokado zamiast serca. Niestety mój portfel jest przeciętnej grubości, a lista kontaktów dość krótka, więc nie byłam w stanie sprostać jej kaprysom w kwestii turbo eko mięsa itp. Zdecydowanie nie jestem w stanie opanować swoich kulinarnych chuci i pewnie często by mnie korciło, żeby zrobić skok w bok. Potwierdza się jednak teoria, że każda ex cię czegoś uczy i u mnie nie było inaczej. Od jakiegoś czasu poza wyglądem zewnętrznym zwracam jeszcze większą uwagę niż kiedyś na to, co jest w środku. Etykiety czytam od dawna, ale zwykle był to skład produktu, a ilości makroskładników były sprawą drugorzędną. Skutkowało to wiecznym głodem (skoki insuliny), brakiem energii (jak w każdym toksycznym związku), a wymówka „nie teraz, boli mnie głowa” pojawiała się całą dobę, nie tylko wieczorem 😉 Tak to się kończy, gdy gustujesz w tych najsłodszych… A najsłodsze są nie tylko cukiereczki i ciasteczka, ale także nabiał z niską zawartością tłuszczu (goodbye skyr), pieczywko, które rozsiewa swój kuszący zapach jak feromony, czy nawet mniej atrakcyjna gotowana marchewka (tego mi akurat nie żal, nigdy nie czułam do niej chemii). Nauczona tym przelotnym romansem z keto myślę, że teraz będę się oglądać za mniej węglowodanowymi produktami. Ostatnio serduszko bije mi szybciej na myśl o serach, oliwie, orzechach, malinach czy wołowince… Najlepszą pamiątką, jaka mi została po tym przelotnym romansie z keto jest przepis na sałatkę ze stekiem, który znajdziesz tutaj. Istne szaleństwo i orgazm dla mojego podniebienia!
To jak, odbijamy?
Ja wiem, powszechnie panuje zwyczaj, że nie należy się wiązać z ex przyjaciółki czy przyjaciela. Musisz jednak wiedzieć, że ja nie mam nic przeciwko, jeśli chcesz zacząć randkować z dietą ketogeniczną. Do tanga trzeba dwojga, najlepiej dobrze dopasowanych, co by sobie po stopach nie deptali. Dlatego ja tylko uprzedzam jak ta przygoda wyglądała u mnie, a ty rób, co uważasz za słuszne i dobre dla swojego serduszka (i całego organizmu). Pamiętaj jednak, że o to serduszko (i cały organizm) trzeba dbać, dlatego warto zrobić sobie trójkącik z lekarzem, a może i czworokącik z dietetykiem 😉
Też pamiętam, jak Rob zachwycał się tą dietą. Ale jestem przeciwniczką diet low/high i ograniczaniem danych makroskładników. Na diecie białkowej ludziom po pewnym czasie wysiadały nerki, o ile dobrze pamiętam. Na diecie high carb też niby super, ale tylko w środowisku wegan jedzących 15 bananów dziennie. Zresztą, co kto lubi 😉 Ale trójkąt z lekarzem wskazany!
Mój płomienny romans z bananami definitywnie zakończyłam jakiś czas temu, bo chyba pojawiła się ta trzecia… wysoka insulina 😉 A tak już zupełnie poważnie – ja też nie jestem za drastycznymi cięciami, ale jestem jak najbardziej za dokładnym przeczytaniem ile węgli dziennie wpierdzielamy. Sama nie byłam tego świadoma, choć składy czytam od kilku ładnych lat (jakoś powieka mi opadała, gdy wzrok zjeżdżał na tabelę z wykazem makro). Co do samej diety, wierzę, że mądrze stosowana może niektórym służyć, bo wierze też, że każdy z nas potrzebuje czegoś innego i chodzi o to, aby się dowiedzieć czego i stosować, ale w… Czytaj więcej »
Miałam kiedyś i ja krótki romans z dietą tego typu 😉 Co prawda nie było to keto, a taka normalna odmiana diety wysokotłuszczowej, ale jednak. Wspominam ją z łezką w oku, bo dobrze się na niej czułam i schudłam 15 kilo, ale z drugiej strony, na pewne produkty do dziś nie mogę patrzeć 😀
Nie wiem, czy chce mi się jeszcze tak romansować, ale schuść bym chciała, oj chciała 😉
No właśnie mają one w sobie coś tajemniczego, bo zawsze znajdzie się jakiś ex, który powie, że wysysała z niego całą energię itp., ale jednak sporo osób wspomina, że się czuło jak młody bóg! A z tym, że na pewne produkty nie możesz patrzeć jak najbardziej rozumiem. Ja w trakcie tych 3 dni zjadłam kubek śmietany 18stki i jak na razie starczy mi na kilka tygodni albo i lat (bo ja naprawdę rzadko jem śmietanę) 😉
Najważniejsze, że coś zostało z tego romansu, nawet jeśli to jeden przepis 🙂
Tak, poza złamanym serduchem jeszcze trochę kulinarnych inspiracji 😉
Nie słyszałam wcześniej o tej diecie, ale takie wahania i nagłe skoki nie są dobre. Jestem raczej za zrównoważonym jedzenie, popadanie w skrajności to nie dla mnie 🙂
Ewelina, ja się w dużym stopniu z Tobą zgadzam. Z drugiej jednak strony od dawna mówi się, że jesteśmy przebodźcowani cukrem, że się nim wręcz faszerujemy i wielu z nas wtedy myśli „e, ja nie jem słodyczy, to nie do mnie ta mowa”. A tu proszę – mleko ma sporo cukru, jogurt typu islandzkiego, o zbożach itp., już nie wspomnę, ale cukier jest nawet w mięsie (sprawdź pierwsze lepsze parówki). Tym bardziej się cieszę, że podjęłam tę próbę, bo choć na keto nie zostanę, to w temacie węglowodanów klapki mi z oczu spadły 🙂
Bardzo rozsądny wpis Proszę Pani :D. Ja jestem anty wszelkie diety eliminacyjne, jeśli choroba nam tego nie nakazuje. Keto działa bo tnie węgle, ale jak już ktoś ma hajs i się upiera, to tak jak mówisz- z dietetykiem i lekarzem a nie gwiazdą jutuba, których teraz w chuj 😀
A widzisz, mówiłam, że nie masz się co o mnie martwić, bo nie zamierzam umierać z boczkiem w ręku! 😛 Z tymi gwiazdami YT to się zgodzę, stąd też podrzuciłam linki do filmików. Nawet nie darzę antypatią żadnego z panów, nie zdążyłam jeszcze ani jednej mądrej książki o keto przeczytać i nie zdążyłam nawet pójść do lekarza, ale już samo ich skrajne podejście pokazuje, że trzeba ostrożnie. No i tekst z filmiku nr 2 typu „ja nie wiem co tak wszyscy wyolbrzymiają to keto, przecież chodzi tylko o to, żeby jeść mniej węglowodanów” jest trochę… hm, jak to przyzwoicie nazwać,… Czytaj więcej »
Ja to się w ogóle do żadnych diet nie nadaję, chociaż ostatnio przeszłam przez 28 dni szybkiej przemiany i dałam radę. Pewnie dzięki odstępstwom od diety które robiłam 😉
Kasia, z tego, co piszesz wynika, że jesteśmy w tej samej drużynie! Ja też diet nie lubię (poza racjonalnym stylem odżywiania, którego nie uważam za dietę w potocznym tego słowa znaczeniu). Akurat keto spróbowałam z czystej ciekawości, głownie intrygowały mnie opinie na temat masy energii i super skupienia! Ale poza tym to diety.. co to diety? 😉
Ja tam chyba na tę partię nie polecę 😀 ogólnie lubię sobie na co dzień skakać z kwiatka na kwiatek i nie dla mnie taka monogamia 😀
Witaj w klubie! 😉 Też mi się wydaje, że na dłuższą metę bym zaliczyła skok w bok 😛
Nie znam się na dietach i żadnej nigdy nie stosowałam. Uważam, iż sporo diet to wymysł marketingowy. Staram się jeść zdrowo i różnorodnie, a czasem i coś niezdrowego zjem – dla równowagi;) Ograniczam mięso na rzecz warzyw i owoców. Uważam, iż trzeba jeść różnorodnie i świadomie, bez zbędnej żywieniowej konsumpcji i ograniczać mięso – ze względów moralnych. Szufladkowanie się w diety nie jest w moim stylu.
Martyna, bardzo ładnie napisałaś! Zrównoważona, różnorodna dieta, trochę mniej mięsa, mniej wysoko przetworzonej żywności i cukru i moim zdaniem tez będzie git!
Nie słyszałam o takiej diecie i nigdy żadnej nie stosowałam. jedynymi ograniczeniami jakie wprowadziłam w życie, to zmniejszenie ilości słodyczy itp. produktów, dużo gimnastyki i wszelakiego ruchu, aby spalić zbędne kalorie, staram się też raczej zdrowo odżywiać. 🙂
Ania, super! Ja też nie jestem zwolenniczką diet. Tak, jak napisała Martyna – niestety często to jest wymysł z kosmosu z dobrym marketingiem, a kasa się kręci… Choć jak napisałam w artykule – zwracam teraz większą uwagę na makro, bo można się nawet w tak krótkim czasie nieźle zdziwić ile cukru codziennie zjadamy mimo, że odstawiliśmy słodycze itp. 😉
JA się nie pisze na żadną dietę, bo mi nie wychodzi.
Każdy powód jest dobry, żeby nie robić radykalnych cięć 😉 Byle się świadomie, w miarę racjonalnie odżywiać, trochę ruszać, dużo uśmiechać i będzie git!
Dzięki za ten wpis. Nawet nie wiedziałam, że jest taka dieta. Staram się rozsądnie podchodzić do swojej diety, ale nie lubię się bardzo ograniczać. Choć domyślam się, że każdy ma taka możliwość, np. przez stan zdrowia.
No tak, niestety przez to, co się dzieje z naszą żywnością, powietrzem, poziomem stresu na jaki jesteśmy narażeni takie choroby jak hashimoto czy nietolerancje wszelkiego typu występują coraz częściej. O cukrzycy nawet nie wspomnę, bo cukrzyca, tarczyca i insulinoodpornośc to jakaś plaga! Niestety osoby z takimi dolegliwościami często nie mają wyboru i muszą ograniczyć pewne produkty…
Nie miałam jeszcze takiego przelotnego romansu bo jeszcze na żadną dietę się nie zdecydowałam
Najlepsza dieta to racjonalne odżywianie! 😉 Jeśli żadnej diety nie stosowałaś, to nie ma co się spieszyć 🙂
Hahaha, super wpis 😀 i nie ukrywam, że wybrałam świadomie, bo troszkę myślałam nad dietą keto, ale martwię się, że w swojej codzienności nie podołam z liczeniem składników, analizowaniem i unikaniem niektórych produktów(Bosze, jak ja kocham chleb!!!) Romans z lekarzem bardzo mi się podoba 😀 <3 W ogóle masz fajny sposób pisania 😀 buziaki!
Na wstępie dziękuję za komplement odnośnie pisania (bo jak się rozpiszę o keto, to zapomnę) 😉 Jeśli w ogóle myślisz o keto, to najlepiej naprawdę się solidnie przygotuj merytorycznie. Każda osoba na keto będzie wychwalać, bo naprawdę odstawienie cukru pomaga się poczuć dużo lepiej, ale z drugiej strony niestety wraz z cukrem ograniczasz całą masę innych składników. Już pal sześć ten chleb, zrobisz sobie keto chlebek z jajka i sera 😉 Natomiast ten chlebek zagryziesz jeszcze suplementami (w wersji optymistycznej, jeśli zadbasz o organizm) lub w wersji pesymistycznej po prostu popijesz wodą (a witamin będzie brakowało…). Nie chcę doradzać, ja… Czytaj więcej »