Jak doskonale wiecie, prowadzenie bloga wiąże się nie tylko z obowiązkami (a jest ich sporo), ale też z pewnymi korzyściami. Można na blogu zarabiać, ale są też tzw. „dary losu”, czyli paczki od producentów. Oficjalnie taka paczka to prezent, nieoficjalnie producent oczekuje czegoś w zamian. Znaczna część blogerów w takiej sytuacji chętnie podaje adres, na który ma przyjść paczka, a potem rozpakowuje ją na oczach czytelników i zachwala produkty jako swoje ulubione. Przyszedł czas i na mnie, ale u mnie wyglądało i będzie wyglądać to troszkę inaczej…
Dlaczego przyjęłam moje „dary losu” od Hotz i zdecydowałam się na współpracę?
W moim przypadku kwestia paczki od Hotz wyglądała chyba bardziej nietypowo niż u innych blogerów. Wypuściłam swój przepis na biała kiełbasę pieczoną z sosem miodowo-musztardowym, który zrobił furorę, po czym napisała do mnie Pani z firmy Hotz pytając, czy może udostępnić na fejsbuczku mój przepis, ale przerobiony tak, aby wykorzystać produkty Hotz. Już na starcie producent u mnie zaplusował, bo nie zawsze firmy pytają autorów, czy mogą wykorzystać ich pracę. Oczywiście się zgodziłam, niech przepis w każdej formie idzie w świat! Później padła propozycja, żebym sama spróbowała wykorzystać produkty Hotz w swojej kuchni i podzieliła się przepisami. Zgodziłam się, choć oczywiście miałam wątpliwości. Po otrzymaniu paczki jednak wszystkie się rozwiały. Przede wszystkim producent pochodzi z moich okolic, a warto promować „swojaków”. Druga sprawa to fakt, że produkty jak się okazało mają tak dobre składy, jak obiecuje producent. Trzecia, już czysto moja sprawa – miałam już pewien pomysł na nowy projekt, a Hotz tylko przyspieszył moją decyzję.
CZY BĘDĘ W KAŻDYM WPISIE LOKOWAĆ PRODUKT?
Jak wspomniałam w poprzednim akapicie, miałam już w głowie zarys pewnego projektu. Chciałabym mianowicie zacząć dla Ciebie testować produkty, przyrządy kuchenne itp. Dość długo zwlekałam, bo ostatnio sporo się dzieje, a chciałabym to zrobić tak, aby nie naciągać Cię na bubel, tylko faktycznie rzetelnie napisać jak jest i ewentualnie zachęcić do zakupu. Stąd pomysł, aby zacząć od produktów Hotz, które prędzej czy później spotkasz w sklepie i będziesz się zastanawiać nad ich zakupem. Czego możesz się spodziewać? W przypadku Hotz plan jest prosty – we wpisach będzie specyfikacja produktu, moje wrażenia i prosty przepis, który możesz powtórzyć u siebie w domu. Czy to zrobisz to już Twoja sprawa, w każdym razie ja służę swoim czasem, kubkami smakowymi i kalkulacją we własnym sumieniu, aby jak najbardziej ułatwić decyzję. Nie będzie to więc typowe lokowanie produktu, tylko raczej uczciwa relacja z jego użytkowania.
KTO ZYSKA NA MOIM TESTOWANIU PRODUKTÓW HOTZ?
Tutaj sprawa jest prosta… Zyskać może każdy. Producent ma reklamę, to oczywiste. Co z tego mam ja? Ja z tego mam darmowy produkt na testy, pomysł na kolejne wpisy i kopa do działania, bo w końcu zabiorę się za nową kategorię. Co możesz zyskać Ty? Jak już wspomniałam, nie będę wciskać Ci nic na siłę, sztucznie zachwalać i mówić, że to moje ulubione produkty. Plus jest taki, iż ja nie lubię wciskać kitu, a do tego produkty Hotz są mi kompletnie nieznane, więc możesz się spodziewać wiarygodnej recenzji. Może dzięki temu znajdziesz na sklepowych półkach dobrą jakość, a nie kupisz więcej bubla!