Często tutaj wspominam, że gdy podróżuję, to nie są dla mnie istotne tylko zabytki z przewodnika, ale przede wszystkim lokalna kuchnia. Także dzięki niej poznajemy kulturę i społeczeństwo danego miejsca. Tym razem będę opisywać co się je w Słonecznym Brzegu, czyli nadmorskiej miejscowości w Bułgarii.
PIERWSZE WYJŚCIE Z HOTELU
Gdy się pakowałam, oczyma wyobraźni widziałam siebie w bikini smażącą się na plaży. Niestety pogoda była, jaka była, czyli chłodno i wietrznie, czyli tak zwana „pogoda barowa”. Pomyślałam więc, że może to i dobrze, będzie więcej materiału na bloga. Już pierwszego dnia bez atrakcji zapewnionych przez sponsora wyjazdu udałam się w poszukiwaniu pyszności „w lewo”. Gdy już kawałek przeszłam, moje nadzieje na pyszne owoce morza czy rybki pękły jak bańka mydlana… Fast-food’y, steak hous’y, pizza, frytki… Pierwszy raz widziałam stragan Burger Kinga, chociaż jakiś plus!
DRUGIE WYJŚCIE Z HOTELU
Zawiedziona pierwszą wyprawą w poszukiwaniu kulinarnych smaczków postanowiłam nie dać za wygraną. Drugiego dnia dałam się „na prawo”. W przeciwieństwie do strony lewej było tu więcej kebabów, pojawiały się powoli miejsca, gdzie nawet serwowano ryby, ale nadal wszystko odbywało się w klimacie fast-food, a do knajpek bardziej przyciągały transmisje meczów piłki nożnej i piwo niż fotografie apetycznych dań. Tym razem pierwszy raz miałam możliwość zobaczyć stragan McDonald’s…
ZATEM CO SIĘ JE W SŁONECZNYM BRZEGU?
Ja osobiście skusiłam się raz na kebab. Mieszkałam w hotelu, gdzie smakowało mi jedzenie, nie widziałam więc potrzeby, aby rozrzucać pieniążki po burgerowniach. Jest jednak kulinarna nadzieja dla Słonecznego Brzegu! Skoro już było „na lewo”, było też „na prawo”, to musi być coś pośrodku… Moi kochani, pośrodku tych wszystkich lokali z piwem i pizzą znalazła się jednocześnie zabawna, ale też ciekawa perełka. Niby nic nadzwyczajnego, ale punkt z rożnem, gdzie na oczach klienta opiekał się prosiak w towarzystwie kurczaków i innych specjałów zdecydowanie wywołał uśmiech na mojej twarzy! Jeśli będziecie ze znajomymi mieli okazję spróbować, dacie znać czy to dobre? Może sama kiedyś tam jeszcze przez przypadek wyląduję, to z pewnością spróbuję. Tymczasem już zapraszam na kolejny bułgarski wpis, który pojawi się niebawem, bo poza typowo plażowym Słonecznym Brzegiem miałam okazję jeszcze zjeść gdzieś indziej…
Ja też wychodzę z założenia, że nie tylko zabytki, ale i jedzenie pozwala poznać kulturę danego kraju. Nigdy nie byłam w Bułgarii, dlatego z chęcią poczytam na temat tamtejszych specjałów 😉
Akurat w Słoneczny Brzeg to nasze polskie Mielno, ale blisko jest Nesebyr, można spacerkiem przez plażę dotrzeć. Tam już się dzieje coś zupełnie innego, ale o tym już wkrótce 😉