Dzisiaj spróbuję się dowiedzieć czym jest całe to pieczenie, czyli zrobię wywiad z Kingą Mysłek. Kinga jest jedną z administratorek facebook’owej grupy „Kulinarne Czary-Mary”, która liczy sobie już ponad 50 tysięcy członków, ale przede wszystkim piecze fantastyczne ciasta. Zainteresowany? Zapraszam!
Kinga, znam Cię z grupy kulinarnej na facebook’u. Prezentujesz tam przepiękne ciasta. Moje pytanie brzmi – czy pieczenie takich ciast to dla Ciebie duży wysiłek? Pytam raczej jak duży nakład pracy jest potrzebny, aby uzyskać dobry efekt. Ja zawsze podchodzę do piekarnika jak do jeża, a gdy już piekę ciasto, to 80% wypieków mi opada …
Aniu, może to zabrzmi prozaicznie ale pieczenie słodkości to dla mnie przyjemność i odskocznia od mojej pracy zawodowej. Są ciasta, które faktycznie wymagają większego nakładu pracy. Wszystkie torty czy ciasta o kilku warstwach są bardziej pracochłonne, ze względu na swą złożoność. Przydaje się tutaj dobra organizacja pracy. Warto dzień wcześniej upiec biszkopty, kilka godzin wcześniej wyciągnąć składniki, które muszą mieć temperaturę pokojową, ugotować galaretkę, która też potrzebuje czasu, by stężeć. Niebagatelną rolę odgrywa też sprawdzony przepis, bo wtedy unika się stresujących sytuacji, że np. krem płynie czy z ciasta wychodzi uroczy zakalec. Ale na wszystko jest sposób – na zakalec też znam jeden niezawodny😉
Teraz to brzmi jak relaks, a jakie były Twoje początki z pieczeniem? Gdy pytałam, czy zgodzisz się na wywiad pisałaś, że uczyłaś się od Pani Ewy Drzewieckiej. Czy uczyłaś się totalnie od podstaw? Wiesz, ja nie piekę, mojego bloga czyta pewnie sporo osób, które też się w tym temacie nie czują specjalistami. Może więc masz dla nas jakieś rady, pokrzepiające słowa?
Ciasta piekłam już jako nastolatka. Wszystkiego nauczyły mnie mama i babcia. Zaczynałam jako 12-latka od tych najprostszych – babki piaskowe, ucierane z rabarbarem czy zebra pieczona w prodiżu to długo były jedyne wypieki, jakie mi wychodziły. Potem z biegiem lat zaczęłam piec bardziej złożone wypieki, w tym typowe ciasta tortowe czy drożdżowe. Wiele przepisów, z których korzystam mam od mamy a także od mojej teściowej, która również wspaniale piecze. Natomiast nigdy jakoś nie wychodziły mi torty. Były jakieś takie koślawe. Wtedy dołączyłam do wspomnianej już przez Ciebie grupy Kulinarne Czary Mary, gdzie poznałam wiele utalentowanych kucharek i cukierników (niekoniecznie zawodowców) – w tym Ewę Drzewiecką, która poprowadziła mnie w temacie tortów niemal za rękę, krok po kroku, i dzięki niej od półtora roku piekę także torty.
Czyli się da! 😉 Ja się przyznam (i nie robię z tego nigdy tajemnicy), że jedyne ciasto, jakie obecnie piekę, to biszkopt z bardzo prostego przepisu. Nawet niedawno wrzucałaś podobny przepis na grupę – mąka, jajka, cukier… Żadnych octów, olejów, proszków do pieczenia. Dawniej to by była dla mnie czarna magia, ale gdy pierwszy raz robiłam ten biszkopt postanowiłam, że czas trzymać się wszystkich wskazówek. Składniki w temperaturze pokojowej, mąka przesiana, mieszać szpatułką, nie mikserem. Zawsze się udaje! Czy masz jakiś sposób, żeby przekonać takich niedouków jak ja, że te wszystkie procedury faktycznie mają sens?
Hmmm…pieczenie ciasta ma w sobie coś z magii. I nie na darmo mówi się też o gotowaniu z sercem. Wierzę, że wszystko co przygotowujemy, nie tylko ciasta czy torty, ale też zupy, sałatki czy inne potrawy, powinny być gotowane z pozytywnym nastawieniem, ale i z poszanowaniem pewnych reguł. We wspomnianym przez Ciebie przepisie na biszkopt faktycznie są tylko jaja, cukier i mąka, ale do sukcesu potrzebna jest też wiedza. Białka trzeba długo ubijać z cukrem, by je dobrze napowietrzyć i usztywnić, mąkę przesiać, co doda jej puszystości, i mieszać wszystko szpatułką by nie zniszczyć misternie i długo ubijanej tekstury. I wszystko robić z uśmiechem. 😊 Podobnie jest z ciastami drożdżowymi – też warto trzymać się pewnych wiekowych reguł, jak chociażby karmienie drożdży cukrem, odpowiednia temperatura wody lub mleka dodawanego do rozczynu (37 – 40 °) by nie „zabić” drożdży i wyrabianie ciasta długo, ciepłymi dłońmi. Kreatywność w kuchni jest niezmiernie potrzebna, ale niektóre reguły są po prostu podstawą udanego wypieku.
Tak, coś o tym wiem… Staram się robić takie przepisy, żeby były zdrowsze, jak najmniej cukru, ale po kilku przegranych bitwach wiem, że pewnych zasad trzeba się w przypadku wypieków trzymać. A czy Tobie jeszcze zdarzają się wpadki, jakieś zakalce?
No oczywiście! 😄 Ale podchodzę do tego z humorem i zawsze wyciągam wnioski z wpadek. Moje spektakularne porażki wynikają czasami z pośpiechu (zdarza mi się zapomnieć o dodaniu jakiegoś istotnego składnika), czasami z myślenia „zrobię to lepiej” (i niestety wychodzi gorzej), a czasami niestety ze względu na źle podane proporcje w przepisie. Zakalcami natomiast przestałam się martwić kiedy odkryłam, że stanowią fantastyczną bazę do bajaderek. Takiego zacnego zakalca wystarczy pokruszyć w misce palcami, dodać dżem/roztopioną czekoladę/adwokat i ulubione dodatki, zagnieść, mokrymi dłońmi, uformować kule i obtoczyć je w kokosie, kolorowej cukrowej posypce lub kakao. Nic się nie może zmarnować! 😊
Wiesz co, ja jeszcze zanim ograniczyłam słodycze byłam zagorzałą fanką bajaderek, więc może zrobię pożytek z tego swojego braku talentu do pieczenia… Choć fakt, u mnie problem to opadające ciasto. Zakalec pojawia się raz na sto lat… Kinga, a czy masz może jakieś rady dla takich osób jak ja, które są grzecznie mówiąc „na bakier z piekarnikiem”?
Przede wszystkim nie poddawać się. Próbować nie tylko tych najprostszych ale przede wszystkim sprawdzonych przepisów. I nie bać się pytać o radę, bo w końcu co dwie głowy to nie jedna. Ale przede wszystkim czerpać z pieczenia radość. Nie traktować tego jako wyzwanie, tylko jako przyjemność, która się pomnaża jeśli się ją dzieli z innymi. 😊
Fantastyczna odpowiedź! Dobrze, zadam Ci jeszcze jedno, już ostatnie pytanie. Jesteś mamą, panią domu, jak sama wspomniałaś, jesteś aktywna zawodowo, pieczesz te fantastyczne ciasta. Dodatkowo jesteś też jedną z administratorek facebook’owej grupy „Kulinarne Czary-Mary”, do której należy ponad 50 tysięcy ludzi! Nie trafia Cię czasem szlag? Nie za dużo tego? Pamiętam jak się poznałyśmy… na grupie akurat przewijała się jakaś dziwna fala hejtu i ktoś zwrócił uwagę, że administratorki nic nie robią, a ja jak zwykle dałam się ponieść emocjom, bo takie trolowanie mnie denerwuje i zwróciłam uwagę, że Wy też jesteście tylko ludźmi i nie zawsze wszystko wypatrzycie. Administrowanie tak dużą grupą musi czasem być wyczerpujące, szczególnie w takich sytuacjach, a Ty mimo wszystko znalazłaś czas, aby do mnie napisać z podziękowaniami za miłe słowa. Jak Ty to robisz, skąd bierzesz tyle energii i wewnętrznego ciepła?
Aniu, ja po prostu lubię ludzi. Lubię rozmawiać i poznawać nowe osoby. Miałam dużo szczęścia trafiając do KCM (Kulinarne Czary-Mary – przypomnienie redakcji), bo spotkałam na swojej drodze wiele wartościowych, dobrych i serdecznych osób, z którymi poznałam się nie tylko na Facebooku, ale także w realu. Jasne, że czasami irytują mnie komentarze, które mają na celu wyłącznie hejt, ale razem z pozostałymi administratorkami nauczyłyśmy się szybko i skutecznie z tym rozprawiać. Po prostu w naszej grupie nie ma dla takich osób miejsca. Staramy się dbać o dobrą, ciepłą i serdeczną atmosferę, a jeśli czegoś same nie widzimy, wtedy na szczęście możemy liczyć na naszych grupowiczów, którzy jak się już niejednokrotnie przekonałyśmy – są fantastyczni, ekspresowo i stanowczo reagują na hejt. To nie do przecenienia i daje mnóstwo pozytywnej energii motywującej do dalszego działania. Za to wszystkim, w tym także Tobie, bardzo dziękuję.
Bardzo pozytywny wywiad! 🙂 A sposób na zakalec na pewno kiedyś wykorzystam 😀
No właśnie ja pożerając niezliczone ilości tych bajaderek za dzieciaka w życiu bym nie pomyślała, że jem tony zakalca <3 Zgadzam się z Tobą - sposób rewelacyjny! A wywiad pozytywny, bo i Kinga uśmiechnięta, to nie mogło być inaczej ;)