Właśnie zaliczam drugą w tym roku wizytę w Bułgarii. Pierwszy raz była to wyprawa samochodem w bułgarskie góry, o czym też pisałam na blogu i w zakładce „felieton” znajdziecie kilka relacji. Tym razem jednak przybyłam na bułgarskie wybrzeże. Jest to typowo hotelowy pobyt, trochę z przypadku. Mimo wszystko chciałam poznać jak najwięcej tutejszej kultury i kulinariów. Sprawa jest o tyle trudna, że wyjazd jest zorganizowany, więc czas jest już zagospodarowany. Na szczęście dwa dni są zupełnie wolne od organizacji, więc już pierwszego dnia zaliczyłam pieszą wycieczkę po okolicy, ale o tym później, dziś natomiast o hotelowym żarciu…
SZWEDZKI STÓŁ, A BUŁGARSKIE WYBRZEŻE
Niestety miejscowości turystyczne zaczynają mieć pewną wadę, którą ja tutaj dostrzegam. Zamiast błyszczeć lokalną kuchnią, Bułgarzy obstawili Słoneczny Brzeg burgerami, kebabami, pizzą. Łatwiej tu spotkać włoską restaurację niż rybny bar, dlatego byłam podłamana. Na szczęście w hotelu, w którym jestem każdy posiłek działa na zasadzie szwedzkiego stołu i da się na nim znaleźć coś, czego nie mam w Polsce. Niestety kończy się to tym, iż na każdy posiłek zjadam dwa spore talerze jedzenia, więc obawiam się, że zamiast samolotem pasażerskim wrócę do domu lotem cargo…
BUŁGARSKIE SPECJAŁY
Zanim pierwszy raz wybrałam się do Bułgarii szukałam informacji co warto tu jeść. Najczęściej wychwalanym produktem był nabiał. Wyczytałam, że całe Bałkany oferują pyszną śmietanę i dobre sery. Pewnie właśnie dlatego do każdego posiłku pakuję sobie tutejsze specjały w postaci sera podobnego do fety, słonego twarogu. Na śniadanie rewelacyjną opcją będzie jogurt z płatkami, ale to dopiero jutro, bo od dwóch dni zażeram się wspomnianym serem, jajecznicą i ciastkami. W przypadku dań obiadowych i kolacji na moich talerzach (tak, niestety liczba mnoga) najłatwiej znaleźć paprykę w wielu odsłonach. Jest to duża, słodka papryka, ale także moje ulubione, marynowane ostre papryczki.
DLA KAŻDEGO COŚ DOBREGO
Poza nabiałem i paprykami udało mi się wyszperać jeszcze inne ciekawostki. Były to między innymi małe marynowane rybki (domyślam się, że szprotki), śledzie, a także pieczony filet z ryby, niestety nie wiem jakiej… Stawkę ciekawostek podbiła kasza zawijana w pakieciki z liści winogron! Jeśli natomiast kogoś nie kręcą takie specjały, to mógł znaleźć na szwedzkim stole także musakę, pizzę, zapiekanki warzywne, krążki cebulowe, fasolę, szpinak i całą masę różnych warzyw i owoców.
a gdzie mięso? domagam się mięcha 🙂 chociaż jedną fotkę do polizania 😛
Na drugim zdjęciu masz musakę, ona jest z mięchem 😉 Mięsa sporo leci na obiad, kurczaki, przepyszna wieprzowina… uwierz mi, ja już się uczę pakować żarcie w płuca, a że ludzki organizm stara się zwykle dostosować, to oczekuję, że za max 2 dni wyjdzie mi drugi żołądek 😉