Ostatnimi czasy częściej poruszałam na forum publicznym temat zakupów, marnowania żywności i wydawania na nie zbyt dużej ilości pieniędzy. Jeden z kolegów wspomniał mi o aplikacji Too Good To Go. Z naszej rozmowy wynikało, że to nie jest aplikacja dla mnie, bo ja lubię sobie zaplanować posiłki (chociaż trochę) i zrobić przemyślane zakupy. Pomyślałam jednak, że przetestuję, bo być może dla kogoś Too Good To Go okaże się fajnym odkryciem. Po kilku zakupach zrobionych przez aplikację napiszę ci, czym właściwie jest Too Good To Go, jak działa, czy się opłaca, a ponadto czy spełnia swoje założenia. Pamiętaj jednak, że będę z mojego punktu widzenia, więc spokojnie możesz się ze mną nie zgodzić.
Co to jest Too Good To Go?
Too Good To Go to międzynarodowa aplikacja, za pomocą której możesz zrobić zakupy w niższej cenie. Cel, który jej przyświeca to ratowanie żywności przez zmarnowaniem. Sklepy i restauracje sprzedają za jej pośrednictwem to, co normalnie by wylądowało w śmietniku. W typowych sklepach i marketach spożywczych możesz się spodziewać produktów, którym kończy się termin ważności, zmęczonych życiem warzyw i owoców. Piekarnie i cukiernie z reguły wystawiają to, co po prostu nie sprzedało się danego dnia. Co ciekawe, w aplikacji Too Good To Go możesz też kupić jedzenie z różnych barów i restauracji.
Jak działa Too Good To Go?
Najpierw wytłumaczę ci, jak to działa teoretycznie, a do praktyki przejdziemy za chwilę. Podstawowe zasady działania aplikacji są takie, że lokale handlowe oferują w niej tzw. paczki niespodzianki. Każda paczka ma dwa progi cenowe. Jedna cena to kwota, którą za towar trzeba zapłacić normalnie w sklepie, druga to ta, którą ty zapłacisz przy zakupie. Jak wspomniałam, w paczkach lądują towary „niechciane”, nie pierwszej świeżości, więc cena jest obniżona. Inny powód, przez który cena jest dużo niższa to fakt, że nie wiesz, co się znajdzie w paczce i nie masz na to wpływu. No, czasem masz, bo niektóre sklepy oferują paczki „wege” (bezmięsne, nie jestem pewna, czy wegańskie) i paczki „mix”, w których może wylądować wszystko. Teoretycznie jedynym kryterium jest to, że w aplikacji sprzedaje się żywność, ale wiem, że zdarzają się czasem paczki z bukietem podwiędłych kwiatów. 😉 Oferta zawiera też oczywiście informacje o tym, który sklep wystawia paczkę, jego adres oraz godziny, w których możesz ją odebrać. Dodatkowo przy paczce pojawia się licznik, ile takich jest do uratowania. Jeśli chcesz dokonać zakupu, rezerwujesz paczkę, płacisz i idziesz ją odebrać.
Jak to wygląda w praktyce?
Przede wszystkim najpierw musisz sobie zainstalować aplikację, a potem coś upolować. Wbrew pozorom to nie takie proste, bo chętnych jest wielu. Jeśli więc w twoim mieście mało sklepów/lokali wystawia się na Too Good To Go, to może być jeszcze trudniej. U mnie minęło kilka dni, zanim zobaczyłam jakąś paczkę do wzięcia. Kolejna sprawa –muszą ci pasować godziny odbioru. W moim mieście wystawia się piekarnia, która sprzedaje przez aplikację bardzo fajny towar za przystępną cenę, ale ma też odbiory w godzinach, które wielu osobom nie pasują (zwykle między 12.00 a 14.00). Mimo to paczki znikają błyskawicznie.
Gdy już trafisz paczkę, która odpowiada ci ceną, lokalizacją i godzinami odbioru, klikasz w nią, aby zarezerwować. Następnie musisz potwierdzić, iż wiesz, że to paczka niespodzianka, nie wiesz, co w niej będzie i mimo wszystko chcesz ją kupić. Kolejny krok to płatność. Dokonujesz jej w aplikacji za pomocą podania nr karty kredytowej lub debetowej (takiej z wypukłymi cyferkami).
Na koniec pozostaje już odebrać paczkę. Idziesz więc do sklepu lub lokalu w wyznaczonych godzinach, grzecznie się witasz (niektórzy wciąż o tym zapominają! 😉 ), mówisz, że chcesz odebrać paczkę z Too Good To Go. Odpalasz aplikację, klikasz na paczkę do odebrania. Tam pokaże się kod paczki i przycisk do potwierdzenia odbioru. Z założenia to obsługa przesuwała palcem po telefonie w celu potwierdzenia, ale z racji pandemii często sprzedawcy proszą, żeby odbiorca sam to zrobił.
Teoretycznie ostatnią rzeczą, która ma miejsce, jest to, że obsługa podaje ci paczkę niespodziankę, a ty idziesz z nią do domu, a Too Good To Go wysyła ci rachunek na mejla. Niestety zawsze znajdzie się jakaś czarna owca czy lepszy cwaniak, który chce zarobić, a się nie narobić. Czasem więc ludzie znajdują w paczkach coś zepsutego czy przeterminowanego. W takiej sytuacji warto złożyć reklamację. Mnie się to na szczęście nie zdarzyło, a odebrałam w sumie 5 paczek z 4 różnych miejsc. Najlepiej oczywiście przeczytać regulamin, zanim się zacznie szalone zakupy. 🙂
Czy zakupy przez Too Good To Go się opłacają?
To zależy. Jak wspomniałam na początku, to nie jest aplikacja dla mnie. Ja lubię decydować, co ląduje w moim koszyku i robić przemyślane zakupy. Unikam wysoko przetworzonej żywności, kupuję mało słodkości, z pieczywem też nie szaleję. Moja pierwsza paczka była całkiem spoko, bo miałam w niej eko jajka, jogurty naturalne, ziemniaki, jabłka, ser w plastrach, serek fromage i „shot witaminowy”… Jednym słowem z grubsza to, co faktycznie kupuję. Dla porównania druga paczka kupiona w tym samym miejscu zupełnie mi nie podpasowała. Znalazłam w niej Berlinki serowe, camembert, maślankę smakową, śmietanę, jogurt bez laktozy, czekoladę mleczną, sok tłoczony na zimno, zmęczoną paprykę i gotowe danie -panierowane skrzydełka. Jednym słowem w większości coś, czego sama bym nie wrzuciła do koszyka. Co zrobić, takie są zasady Too Good To Go. Oczywiście mogłam też wybrać paczkę „wege” i prawdopodobnie nie byłoby problemu, ale w mojej okolicy jest super warzywniak z dobrymi cenami, więc uznałam to za nieopłacalne. Większość produktów zużyłam, dwa poszły do zamrażarki i czekają na swój czas, jeden komuś oddałam. Można więc powiedzieć, że te 9,99 zł, które zapłaciłam za paczkę, wcale nie było oszczędnością. W piekarniach było raczej spoko, bo dawali pieczywo i ciastka. Ja zwykle ciastek nie jadam, ale byłam w tanie się poświęcić dla dobra sprawy. 😉 Dodatkowo pamiętaj, że przez aplikację kupuje się towary, którym kończy się termin przydatności i często jest to nawet dzień, w którym odbierasz paczkę. Raczej rzadko się to zdarza, ale bywa, że ktoś odbiera paczkę o 20.00 i musi wszystko zagospodarować tego samego dnia. Przypomnę tylko przy okazji, że „należy spożyć przed” a „najlepiej spożyć przed” to nie jest to samo!
Komu może się opłacić korzystanie z Too Good To Go?
Napiszę wprost -gdyby mi bieda w tyłek zajrzała, to bym pewnie nie grymasiła i nawet te gotowe skrzydełka zjadła ze smakiem. Dodatkowo jestem świadoma, że dla wielu osób gotowe dania czy maślanka smakowa to bardzo spoko towary. Dlatego jak wspomniałam na wstępie, piszę ze swojej perspektywy i nie każdy musi się ze mną zgodzić!
Jeśli więc nie będzie tragedii, gdy w twojej lodówce pojawi się śmietana, danie instant, coś słodkiego czy szemrana wędlina, to możesz spróbować! Ja najbardziej polubiłam paczki z piekarni, bo tam mniej więcej wiadomo, czego się spodziewać. Tylko w niektórych przypadkach dobrze jest mieć miejsce w zamrażarce. 😉
Myślę, że zakup przez aplikację fajnie też się sprawdzi, jeśli lubisz wyroby cukiernicze, ale nie chcesz płacić kroci. Co prawda nie widziałam w moim mieście ofert typowo cukierniczych, ale na ogólnopolskiej grupie na Facebooku ludzie chwalili się pączkami, ciastkami, a nawet tortami, które ktoś zamówił na konkretną okazję i nie odebrał. Podobnie z lokalami gastronomicznymi. Można sobie najpierw tanio upolować i sprawdzić, czy nam będzie smakowało. Wiadomo, że jedno danie nie świadczy o całym menu, ale można spróbować.
Jeśli ktoś jest zaradny w kuchni, mrożenie i gotowanie czegoś z niczego ma w małym palcu i nie wybrzydza, to też warto spróbować. Kto wie, może się okaże, że zakupy z Too Good To Go będą lwią częścią jego wyposażenia lodówki?
Komu nie polecam zakupów przez tę aplikację?
Przede wszystkim ludziom takim, jak ja, którzy lubią kontrolować swoje zakupy i przełamanie się do zjedzenia losowych produktów będzie stanowić problem. Myślę, że nie jest to też dobre rozwiązanie dla alergików i osób z jakąś nietolerancją. Z racji tego, że nie ma się żadnego wpływu na zawartość paczki, może się okazać, że nie zje się niczego, co się kupi. Too Good To Go nie jest też raczej stworzone dla osób, które słabo radzą sobie w kuchni czy są na bakier z zamrażarką. Jeśli dostanie się w miarę różnorodny towar jak w mojej pierwszej paczce, to ok. Jednak jak trafi się np. paczka wędliny ważnej do dzisiaj i 3 jogurty naturalne z takim terminem, to już trochę gorzej. Jeśli nie masz w zwyczaju pilnować terminów ważności, to tez się dobrze zastanów, czy masz czas na ewentualne rewolucje gastryczne.
I pamiętaj -ziarnko do ziarnka, a zbierze się miarka…
Teoretycznie nie powinno być tego akapitu, ale na wszelki wypadek przypomnę, bo wiadomo, jak jest… Ceny za paczki w Too Good To Go są naprawdę niskie. Ja płaciłam za paczki 7,99 zł, 9,99 zł i 12,99 zł. Jeśli kupisz jedną paczkę, to być może twój portfel nawet tego nie poczuje (choć są ludzie w sytuacjach, w których 9,99 zł to już wydatek, pamiętajmy o tym!). Jeśli kupisz 4 paczki, to masz już prawie 40 zł. Nadal mało? Ja robię obecnie tygodniowe zakupy dla 2 osób średnio za 250 zł i są to produkty, które faktycznie zjemy. Pamiętaj, że z kilku małych kwot robią się duże kwoty. Dodatkowo upolowanie paczki może dać ci taką przyjemność, że się wkręcisz i będziesz kupować dla samego kupowania. A jak się jeszcze obudzi w tobie żyłka hazardzisty, to już umarł w butach… 😉
Czy aplikacja Too Good To go faktycznie zapobiega marnowaniu żywności?
Kolejny raz napiszę, że to zależy. Ogólnie inicjatywa fajna. To, czy jedzenie faktycznie będzie uratowane zależy często od tego, do kogo trafi. Jak wspomniałam, ja się jakoś zmusiłam do wypicia litra maślanki o smaku pieczonego jabłka. Zjadłam dwa pączki (po które zwykle nie sięgam, ale te mi wyjątkowo smakowały). Nadmiar pieczywa wrzuciłam do zamrażarki, skrzydełka w panierce oddałam komuś, kto je zje ze smakiem. Ze wszystkich moich paczek wyrzuciłam tylko jedną drożdżówkę. Niestety trafiły mi się dwa kuloodporne egzemplarze, próbowałam odratować, ale niewiele pomogło. Jedną zjadłam w wersji „na chrupko” (odgrzaną w mikrofali), druga zaprzyjaźniła się ze śmietnikiem. Oczywiście znajdzie się ktoś mądry, kto powie, że mogłam oddać głodnemu. Warto jednak mieć na uwadze, że ten przysłowiowy „głodny” nie zawsze ma mleko, czy choćby czystą wodę, żeby sobie tę drożdżówkę rozmoczyć.
Spędziłam dość dużo czasu na grupie Too Good To Go PL (na Facebooku) i z moich obserwacji wynika, że jednak sporo z tego jedzenia faktycznie się nie marnuje. Prawdopodobnie gdyby nie to, że ktoś to jedzenie kupił, kolejna partia żywności wylądowałaby w śmietniku. Tylko teraz się nie rozpędzaj z tekstem „a nie mogą oddać potrzebującym?”. Teoretycznie mogą, a nawet powinni, ale to jest akurat śliski temat. Prawdopodobnie będę o tym jeszcze pisać za jakiś czas.
Mam tylko jedną wątpliwość w kwestii zapobiegania marnowaniu jedzenia w kontekście tej aplikacji. Myślę, że najskuteczniejszą metodą na rozwiązanie tego problemu byłoby doprowadzić sklepy i producentów do takich strat finansowych, żeby ich zabolało. Tak wiesz, aby się przekonali, że zatowarowanie się po korek nie jest opłacalne, bo muszą potem wyrzucać i hajs im się nie zgadza. Gdy sklepy i lokale przestaną tyle zamawiać, fabryki przestaną tyle produkować. Brzmi trochę utopijnie, wiem, ale takie jest właśnie moje zdanie na ten temat. Wiem jednak, że to złożony temat, więc nie uważam doraźnych rozwiązań, jak obniżki cen w sklepach czy właśnie aplikację Too Good To Go za głupotę.
Na koniec garść rad, zanim zainstalujesz aplikację!
Przede wszystkim jeśli zastanawiasz się nad korzystaniem z Too Good To go, ale masz wątpliwości, bo kupowanie prawie przeterminowanej żywności to wstyd i rozwiązanie dla najuboższych, to radzę zweryfikować poglądy. Myślę, że większym wstydem jest to, że Polska zajmuje wysokie miejsce w rankingach marnowania żywności w skali Europy. Niby wiemy, że trzeba dbać o środowisko, bo przez nasze błędy kolejne pokolenia będą miały przekichane, a i tak przykładamy rękę do nadprodukcji jedzenia. Ok, twoja jedna paczka mięsa w śmietniku teoretycznie niczego nie zmieni. Ale jeśli weźmiemy pod uwagę więcej osób, to wygląda już trochę inaczej, prawda? A wiadomo, że dobre zmiany najlepiej zaczynać od siebie!
Gdy już dojdziesz do wniosku, że ok, korzystanie z To Good To Go to żaden wstyd, to dołącz do grupy Too Good To Go PL (lub swojej lokalnej, jeśli taka jest) lub wpisz hasztag #togoodtogo w wyszukiwarce na Facebooku. Przejrzyj z grubsza, co ludzie znajdują w tych paczkach i jeszcze raz się zastanów, czy chcesz się w to bawić. Do niczego się nie zmuszaj. Ja nie będę już pewnie robić zbyt wielu zakupów przez tę aplikację, a mimo to wiem, że ktoś inny kupi. Widzę, jak szybko paczki znikają. Jeśli masz wydawać pieniądze tylko po to, żeby sobie robić problemy lub wyrzucać, to przemyśl sobie temat ze dwa razy, na spokojnie.
Jeśli już należysz do grupy Too Good To Go, to warto być na niej aktywnym i pokazywać paczki lub czytać to, co piszą inni. Jak ja dałam znać, że nie mam pomysłu co zrobić z drożdżówkami, to zaraz znalazło się kilka osób, które mi coś poradziły. To, że się nie udało, to już moja wina, bo pewnie miałam ustawioną za dużą moc mikrofali czy coś.
Pamiętaj, że wartość paczki po „normalnych” cenach jest zliczana wg cennika obowiązującego w danym miejscu. Jeśli weźmiesz paczkę ze zwykłego marketu, to za tę samą cenę prawdopodobnie dostaniesz więcej, niż np. w delikatesach ekologicznych. Piekarnie czy cukiernie też mogą mieć bardzo różne ceny, choć działają w tej samej branży. Dlatego nie do końca można oceniać opłacalność paczki po ilości produktów. Czasem warto kupić choćby kawałek sernika z cukierni, w której ci bardzo smakuje, ale cię na nią nie stać.
Jeżeli uratujesz paczkę z aplikacji i trafisz coś, co ci nie odpowiada, to nie wyrzucaj od razu. Najpierw się zastanów, czy nie możesz komuś oddać. Czasem ktoś ze znajomych przygarnie, kiedy indziej ktoś w jadłodzielni się ucieszy!
Czy można zmienić godzinę odbioru paczki?
Cześć Anna! Ja co prawda już od jakiegoś czasu nie korzystam z apki, bo mi się nie kalkuluje, ale wątpię, żeby coś się zmieniło, więc… „za moich czasów” nie można było sobie zmieniać godziny. Godzina odbioru jest określona przez sklep/knajpę wystawiającą paczkę i tylko ona może zmienić godzinę odbioru. Na grupie użytkowników widywałam nawet niezadowolone komentarze, że sklep odwołał odbiór na ostatnią chwilę, a ktoś jechał z drugiego końca miasta itp., ale to raczej rzadziej niż częściej. Wszystkie informacje tego typu znajdziesz w regulaminie aplikacji, więc polecam jeszcze uważnie przeczytać, bo jak wspomniałam – mogło się coś zmienić, chć wątpię.… Czytaj więcej »